[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko o tym, jak bardzo to kochała - jak bardzo zawsze kochała to z nim robić.
Skręt samochodu prawie wrzucił ją pod kierownicę, ale Nathan chwycił ją za ramię i dzięki temu udało
się jej utrzymać w tej samej pozycji. Samochód zatrzymał się i Chelsea wróciła do przerwanych zajęć -
zakręciła językiem wokół korony jego penisa.
- O kurwa, kochanie.
Był blisko. Miała pewność. Jeszcze tylko kilka chwil i to ona miałaby na twarzy pełen satysfakcji
uśmiech, podczas gdy jego ciałem wstrząsałby orgazm. Jeszcze raz wzięła go całego do ust, a pózniej bez
pośpiechu wypuściła. Pokusa, żeby go tak zostawić była wielka, ale nie mogła tego zrobić, bo Nathan
właśnie wplątał ręce w jej włosy i sam zaczął poruszać biodrami. Znowu przeklął, ścisnął mocniej. Tylko w
taki sposób została ostrzeżona, że już doszedł. Chelsea nie przestawała, ssała go, aż wreszcie jego ciałem
przestały wstrząsać dreszcze.
Co gorsza, ona wciąż chciała więcej. Niepewnie wypuszczając powietrze z płuc, przesunęła się na drugą
stronę swojego siedzenia i sięgnęła po pas bezpieczeństwa.
- Nie tak szybko. - Chwycił ją ręką za talię i przyciągnął ku sobie. Nathan usadził Chelsea przy swoim
boku i tym razem nie miała już sił, by utrzymać sztywną pozę. - Może nacieszymy się tą chwilą?
To już brzmiało jak całkowita kapitulacja, a na nią nie mogła sobie pozwolić.
- Tu jest mi zupełnie dobrze. - Wysunęła się spod jego ramienia i odzyskała własne miejsce.
Potrzebowała dystansu, chociaż nie miała pewności, czy na świecie istniała taka odległość, która mogłaby
sprawić, że przestałaby pragnąć Nathana.
Musiała zapanować nad tą myślą. Chciała powiedzieć coś, co nie wiązałoby się z tym, co właśnie
zrobiła. Albo z ich przeszłością. Albo z żadnym innym niebezpiecznym tematem.
- Czy Gabe jest szczęśliwy?  Tak to był lepszy temat, bezpieczniejszy. - Nigdy nie pomyślałabym, że
będzie z kobietą, która usiłowałaby wślizgnąć się do twojego łóżka.
Na myśl, że Nathan mógłby być z inną kobietą, zrobiło jej się słabo. A nie miała prawa do takich uczuć,
już nie. Wprawdzie był jej mężem, ale tylko na papierze. Jednak logika nie miała nic wspólnego z
uczuciem, które właśnie stopniowo ją pożerało. Chciała walnąć Elle prosto w tę śliczną buzię i
wykrzyczeć, że Nathan należał do niej.
Ale przecież już nie należał.
- W końcu będziemy musieli porozmawiać o nas. Nie możesz przed tym ciągle uciekać.
Nie musiała uciekać ciągle. Wystarczyłoby tylko wytrzymać weekend.
- Czy jest szczęśliwy? Nathan westchnął.
- Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby był taki szczęśliwy. Oni są jedną z tych par, które są tak bardzo dla
siebie stworzone, że na sam ich widok chce się wymiotować.
Tak jak kiedyÅ› on i Chelsea.
- To dobrze. Po tym wszystkim, co się zdarzyło, Ga be zasługuje na szczęście - powiedziała.
Jedną z rzeczy, które najbardziej bolały ją po rozstaniu, była świadomość, że nie licząc brata, Nathan
będzie naprawdę samotny. Ojciec porzucił ich, ale zanim odszedł, był takim potworem, że jego odejście
przyjęli jak błogosławieństwo. Tak się przynajmniej wydawało do momentu, gdy umarła ich matka.
Chłopcy obwiniali się wzajemnie, tak jakby mogli byli coś zrobić, żeby uratować ją przed śmiercią.
Samo myślenie o tym, co zaszło pózniej, wywołało w niej ścisk gardła. Wiedziała, co się dzieje, dzięki
ograniczonym kontaktom z Gabe em - najpierw to on wszedł w rolę rodzica, potem to Nathan starał się być
silny dla brata. Nie chciał być dla niego ciężarem.
Była tam również wtedy, gdy Nathan ten jeden jedyny raz załamał się i zapłakał, szlochając tak
strasznie, że aż ją to przeraziło, tak jakby rozpacz była zbyt ogromna dla jego ciała. Objęła go i szeptała mu
do ucha bezsensowne słowa tak długo, aż najgorsze minęło. Po tym
zdarzeniu między nimi wszystko się zmieniło, powstał dystans, zupełnie jakby Nathan czuł się
zażenowany, że okazał przy niej słabość.
Niecałe dwa tygodnie pózniej poślubił ją, a potem w tajemnicy przed nią wstąpił do wojska i zniknął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl