[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwrócił głowę i spojrzał z niedowierzaniem na Flyn-
na.
- Co powiedziałeś?
Flynn zmarszczył czoło i zaklął pod nosem.
- Guy, przepraszam cię, ale myślałem, że wiesz.
Pewnie Holly też jeszcze o tym nie wie. Niedługo
odziedziczy dziesięć milionów dolarów.
Dziesięć milionów dolarów! Guyowi serce stanęło.
Było oczywiste, że Holly kiedyś otrzyma jakieś pienią-
dze, ale żeby aż tyle? Nie potrafił wykrztusić z siebie
ani słowa. Po prostu gapił się na Flynna.
- Do tego trzeba przywyknąć - powiedział Flynn ze
znaczącym uśmiechem. - Uwierz mi, bo ja to wiem.
- To znaczy, że i ty... - Guy z trudem odzyskiwał
oddech. - Ty i Emma. Ona też?
Flynn skinął głową.
- Wszyscy spadkobiercy, Guy.
W tym samym momencie Kane Fortune wysunÄ…Å‚
głowę zza drzwi.
- Hej, Flynn, Allison chce zrobić rodzinne zdjęcie,
a ja mam za zadanie wszystkich pozbierać.
- Już idę. - Flynn spojrzał na Guya i ciężko wes-
tchnął. - Słuchaj, Guy, przykro mi, że ci to powiedzia-
Å‚em. Najprawdopodobniej Miranda i Ryan jeszcze jej
S
R
nie poinformowali, ale to nie jest żadną tajemnicą. Nie-
bawem Holly zostanie niezwykle majętną kobietą.
Dziesięć milionów dolarów! Dobry Boże! Guy za-
cisnął mocniej rękę na butelce.  Niezwykle majętna" to
za mało powiedziane.
- Cieszę się ze względu na nią - wykrztusił. - To
wspaniała dziewczyna.
Flynn odpowiedział śmiechem i pokręcił głową.
- Wspaniała dziewczyna, co? Człowieku, naprawdę
cię wzięło.
- Nic mnie nie wzięło - zaperzył się Guy. - Może
tylko nie jestem całkowicie bezstronny.
- Tylko? - Flynn porozumiewawczo klepnÄ…Å‚ Guya
po plecach. - No dobrze. Niech ci będzie.
- Aha, znalazłam was.
Odwrócili się obaj na dzwięk głosu Holly, dobiegają-
cego z drugiej strony patio. Uśmiechając się radośnie,
podeszła ku nim, nie spuszczając oczu z Guya.
- Ciekawiło mnie, gdzie się ukrywasz przez cały
wieczór. Powinnam była wiedzieć, że... - zawahała się,
widząc ich spojrzenia. Uśmiech jej nieco przybladł i za-
częła się wycofywać. - Przepraszam, nie chciałam wam
przeszkadzać.
- Ależ nie przeszkadzasz - zapewnił ją Flynn. - Za-
wsze przyjemniej jest popatrzeć na piękną kobietę niż
na jakąś brzydką gębę.
Holly zawahała się i z wymuszonym uśmiechem do-
dała:
S
R
- Mam was obu poprosić do zdjęcia.
- Już pędzę. - Flynn podniósł butelkę i skierował ją
w stronę Guya. - Do zobaczenia w środku, stary.
Nie trzeba umysłu geniusza, żeby zauważyć, że ci
dwaj mężczyzni prowadzili jakąś poważną dyskusję -
pomyślała Holly, odprowadzając Flynna wzrokiem.
A z tego, jak Guy na nią patrzył, łatwo było zgadnąć,
że tematem ich rozmowy była ona sama. Pomimo że
wieczór był gorący, zimny dreszcz przebiegł jej po ple-
cach.
- Przepraszam, jeśli w czymś przeszkodziłam. -
Starała się zachować pogodny wyraz twarzy. - Na pew-
no ty i Flynn macie sobie wiele do powiedzenia.
- Usiedliśmy na chwilę przed kolacją. Poza tym -
dodał i skinął głową w stronę oszklonych drzwi, za któ-
rymi Flynn dołączył do Emmy - jedyne, o czym obec-
nie mój kumpel myśli, to jego młoda żona i dziecko.
Emmę, żonę Flynna, przedstawiono Holly jako jej
kuzynkę. Kuzynów i kuzynek było więcej, do tego
przyrodni bracia i siostry, których jeszcze nie poznała.
Jej umysł pracował na najwyższych obrotach, próbując
wszystkich zapamiętać.
Od kiedy poznała wujka Ryana w szpitalu, cały dzień
był jak jeden wielki zawrót głowy. Każdy, kogo pozna-
wała, witał ją z otwartymi ramionami. Wszyscy byli
sympatycznymi i otwartymi ludzmi. Wszelkie lęki, ja-
kie przeżywała w związku ze spotkaniem z nimi, zupeł-
nie się rozproszyły.
S
R
Teraz jednego tylko się bała. Ten lęk skręcał ją od
środka tak, że prawie nie była w stanie oddychać. Wy-
raz jego oczu, napięte mięśnie twarzy mówiły same za
siebie. Przez cały wieczór trzymał się od niej z daleka,
konsekwentnie jej unikał. Chłód, z jakim ją przywitał,
kiedy wyszła na patio, tylko potwierdzał jej podejrze-
nia: on wyjeżdża.
Przecież wykonał swoje zadanie, czyż nie? Przy-
wiózł ją tutaj, żeby spotkała się z rodziną. Z jakiego
powodu miałby tu dłużej zostawać?
Ale nie będzie wpadać w panikę. Nie spróbuje ucie-
kać od prawdy. Nie będzie odkładać tego na pózniej.
Czekanie mogło tylko zwiększyć jej ból. Cokolwiek by
to było, musi sobie z tym poradzić - tu i teraz.
- Nie rozmawialiście o Emmie ani o dziecku, pra-
wda, Guy? - zapytała, patrząc mu prosto w oczy. -
Rozmawialiście o mnie.
Jeśli miała jeszcze jakiś strzęp nadziei, to i ten prze-
padł w jednej sekundzie. Z jego oczu wyczytała bezli-
tosną prawdę. Obawa ustąpiła miejsca przerażeniu.
- Holly, powinienem był wcześniej ci powiedzieć...
- zaczął, spuszczając wzrok. - Przepraszam, że tego nie
zrobiłem, ale byłaś tak bardzo zajęta...
- No to mów teraz - rzekła zduszonym głosem.
Zacisnął mocno usta, jakby nie chciał powiedzieć
tego, co musiał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl