[ Pobierz całość w formacie PDF ]

własnych trosk, ale i tak widać było, że nie jest samolubna, tylko zagubiła się i cierpi. On dobrze
to rozumiał, wiedział, że żal potrafił przesłonić człowiekowi inne sprawy.
- Naukowcy sÄ… specyficznymi ludzmi - wyjaÅ›niaÅ‚a cierpliwie Ophélie. - MajÄ… inne
potrzeby, inaczej postrzegają świat, inaczej odczuwają emocje. Ted był niezwykłym
człowiekiem.
Matta, mimo wszystko, nie przekonywaÅ‚y sÅ‚owa Ophélie. PodejrzewaÅ‚, że Å›wiÄ™tej pamiÄ™ci
doktor Mackenzie był egoistą, zapatrzonym w siebie i w dodatku niedobrym ojcem. Podejrzewał
nawet, że byÅ‚ kiepskim mężem. Jednak Ophélie miaÅ‚a na ten temat inne zdanie, a w każdym razie
nie chciała niczego takiego przyznać. Matt wiedział, że śmierć jest czymś innym niż rozwód i
często idealizuje się zmarłego. Aatwo zapomnieć o wadach kogoś, kogo się kochało, a kto umarł.
Po rozwodzie zaÅ› pamiÄ™ta siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie wady drugiej strony. Matt serdecznie współczuÅ‚ Ophélie.
Tego wieczoru przegadali wiele godzin - o swoim dzieciństwie, o małżeństwie, o
dzieciach. Ophélie Å›ciskaÅ‚o serce za każdym razem, kiedy uÅ›wiadamiaÅ‚a sobie, że Matt nie ma
żadnego kontaktu ze swoimi dziećmi. Gdy o nich mówił, widać było, ile go to kosztuje. Omal nie
zwariował, choć skończyło się na tym, że stracił wiarę w ludzi i chęć do kontaktów z innymi,
zwłaszcza z kobietami.
Ophélie podejrzewaÅ‚a, że jego byÅ‚a żona manipulowaÅ‚a dziećmi, nie mogÅ‚a uwierzyć, że
dzieci w tym wieku mogłyby zerwać kontakt z ojcem z własnej woli.
Matt już wychodził, kiedy przypomniało mu się coś, o czym myślał wcześniej.
- Lubisz żeglować? - spytał z nadzieją.
%7łeglowanie, tak jak malowanie, odpowiadało jego samotniczej naturze.
- Kiedyś bardzo lubiłam. %7łeglowałam jako dziecko, gdy jezdziliśmy na wakacje do
Bretanii. I na Cape Cod, kiedy chodziłam do szkoły.
- Mam w lagunie małą łódkę, którą czasem wypływam w morze. Chętnie cię kiedyś
zabiorę, jeśli zechcesz. To stara drewniana żaglówka, którą sam wyremontowałem po
przeprowadzce tutaj.
- Z przyjemnoÅ›ciÄ… siÄ™ z tobÄ… wybiorÄ™ - powiedziaÅ‚a Ophélie z entuzjazmem. - ZadzwoniÄ™
do ciebie, gdy będę planował rejs - odparł zadowolony.
%7łeglowanie było kolejną rzeczą, która ich łączy, i był pewien, że przejażdżka z nią będzie
przyjemnością.
Ophélie na wiadomość o łódce rozjaÅ›niÅ‚y siÄ™ oczy. Ona i Ted wypÅ‚ywali kilka razy z
przyjaciółmi, ale on nie lubił spędzać czasu w ten sposób. Narzekał na zimno i wilgoć, za
każdym razem robiÅ‚o mu siÄ™ niedobrze. Ophélie natomiast czuÅ‚a siÄ™ na łódce doskonale i Å›wietnie
sobie radziła.
Matt wyszedł po północy. Spędzili razem miły wieczór. Każde z nich potrzebowało
przyjaciela, którego właśnie znalazło. Pip wyświadczyła im wielką przysługę.
Po wyjÅ›ciu Matta Ophélie zgasiÅ‚a Å›wiatÅ‚o w salonie, przeszÅ‚a cicho do pokoju Pip i
uśmiechnęła się na jej widok. Mus spał w nogach łóżka i nawet się nie poruszył. Pogłaskała rude
loki córki i pochyliła się, by ją pocałować.
ROZDZIAA 8
Kiedy w drugiej poÅ‚owie tygodnia Ophélie pojechaÅ‚a na spotkanie grupy i opowiedziaÅ‚a o
miłym wieczorze spędzonym z Mattem, inni uczestnicy podchwycili temat kontaktów z osobami
przeciwnej płci. Grupa składała się z dwunastu osób, w wieku od dwudziestu sześciu do
osiemdziesiÄ™ciu trzech lat, i pod wzglÄ™dem wieku Ophélie znajdowaÅ‚a siÄ™ mniej wiÄ™cej poÅ›rodku.
Każdą ze spotykających się osób utraciła kogoś bliskiego. Brat najmłodszej uczestniczki spotkań
zginął w wypadku samochodowym. Najstarszemu członkowi grupy zmarła żona po
sześćdziesięciu jeden latach małżeństwa. Opłakiwano mężów, żony, rodzeństwo i dzieci. Mąż
młodej kobiety zmarł na udar w wieku trzydziestu dwóch lat, osiem miesięcy po ślubie, kiedy
spodziewała się dziecka. Teraz, po jego urodzeniu, przez większość czasu na spotkaniach grupy
płakała. Innej kobiecie na jej oczach zmarł syn, który zakrztusił się kawałkiem chleba z masłem
orzechowym. Nie mogła nic zrobić. Chleb miał zbyt miękką konsystencję, by mógł zadziałać
uchwyt Heimlicha, i wpadł zbyt głęboko, by mogła go wyciągnąć, i teraz walczyła z wyrzutami
sumienia, że nie potrafiÅ‚a uratować wÅ‚asnego dziecka. Los Ophélie nie różniÅ‚ siÄ™ od innych, nie
była jedyną, która straciła aż dwie osoby. Kobieta po sześćdziesiątce opłakiwała dwóch synów,
którzy zmarli na raka w odstępie trzech tygodni. Inna kobieta opiekowała się wnukiem, który
utopił się w przydomowym basenie i ona go znalazła. Jej córka i zięć nie odezwali się do niej od
czasu pogrzebu. Tyle tragedii składających się na życie i niszczących życie.
Ophélie od miesiÄ…ca mówiÅ‚a na spotkaniach grupy o Å›mierci Teda i Chada, ale niewiele
powiedziała o swoim małżeństwie poza tym, że jej zdaniem było doskonałe. Opowiadała trochę o
chorobie syna i stresie, jaki powodowała, zwłaszcza u Teda, który nie chciał przyjąć jej do
wiadomości. Nie zdawała sobie do końca sprawy, jaki wpływ miało zachowanie Teda na nią
samą, gdy walczyła o kontakty ojca z synem, starając się nie zapominać o Pip.
Temat spotkań z mężczyznami zupełnie jej nie interesował, nie zamierzała wychodzić po
raz drugi za mąż.
OsiemdziesiÄ™ciotrzyletni mężczyzna stwierdziÅ‚, że Ophélie jest za mÅ‚oda, żeby siÄ™ tak
zarzekać i że on sam, mimo wielkiego żalu po śmierci żony, zamierza spotykać się z kobietami i
przyznał, że zaczął się już rozglądać.
- Być może dożyję dziewięćdziesięciu pięciu czy nawet dziewięćdziesięciu ośmiu lat -
powiedział z optymizmem. - Nie chcę tak długo żyć samotnie. Chcę się znowu ożenić.
W grupie można było mówić na każdy temat i nic nikogo nie szokowało. Chodziło o to,
by mówili szczerze. Niektórzy przyznawali się do gniewu na najbliższych za to, że umarli, i to
było normalnym etapem żałoby. Każdy z uczestników musiał poradzić sobie z tym momentem
caÅ‚ego procesu, z którym siÄ™ akurat zmagaÅ‚. Do tej pory Ophélie pogrążona byÅ‚a w depresji, ale w
tym tygodniu wszyscy zauważyli, że czuje się lepiej. Jej też się tak zdawało, choć obawiała się
powrotu do dawnego stanu. Mówiła też, że po wakacjach ma zamiar poszukać sobie jakiegoś
zajęcia i że to też powinno jej pomóc.
Kiedy wspomniała o pracy, Blake, prowadzący grupę, zapytał ją, czego szuka, ale nie
potrafiła mu na to odpowiedzieć. Do grupy skierował ją lekarz, gdy się dowiedział, że zle sypia
po śmierci Teda i Chada. Nie posłuchała go, a przekonanie się do takiej formy terapii zabrało jej
osiem miesięcy. Wtedy za dużo spała i za mało jadła. Wreszcie doszła do wniosku, że jest w
depresji i że musi coś z tym zrobić. Trudno jej było pozbyć się przekonania, że powinna poradzić
sobie sama. Jednak w grupie znalezli siÄ™ ludzie z takimi samymi problemami i pomimo
poczÄ…tkowego sceptycyzmu Ophélie musiaÅ‚a przyznać, że już po miesiÄ…cu czuÅ‚a siÄ™ o wiele
lepiej. Przynajmniej mogła porozmawiać z ludzmi będącymi w podobnej sytuacji. Czułą się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl