X

 
 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czegoś. Nie uścisnął jej dłoni. Nie uścisnął jej. Nie, nie była rozczarowana. Czuła ulgę.
Jayne: Nie!
Molly: Spotkacie się znowu?
Jayne: Dał mi wizytówkę i powiedział, żebym do niego zadzwoniła.
Serena: Chce się z tobą spotykać.
Alex: Zdecydowanie.
Jayne: Nie chce się ze mną spotykać. Chce...
Rozległo się pukanie do drzwi.
Serena: Czego chce?
Jayne: Ktoś puka.
Molly: Jest pózno. Zapytaj, kto tam, zanim otworzysz.
- Kto tam? - zawołała Jayne na cały głos.
- Tristan.
R
L
T
Włoski stanęły jej dęba ze zdenerwowania. Po co wrócił? Jej palce przesuwały się
błyskawicznie po klawiszach.
Jayne: To tylko Tristan. Zaraz wracam.
Wstała i ruszyła do drzwi. Ciekawość walczyła o lepsze z niepokojem. Tristan stał
w progu tak jak wcześniej tego dnia. Okej, był przystojny. Wiele kobiet by to potwier-
dziło. Ale dlaczego naszła ją myśl, że pasowałby do którejś z jej przyjaciółek? Wolny
duch i przeciwniczka stałych związków, jaką była Serena, może znalazłaby z nim
wspólny język, a jednak nie byłby dla niej równie dobrym partnerem, co poważny i od-
powiedzialny Jonas Benjamin.
- Cześć - odezwał się Tristan, jakby wizyta u Jayne o tej porze była czymś nor-
malnym.
- Cześć. - Pani Whitcomb będzie żałowała, że tego wieczora zasiadła przed tele-
wizorem. - Zapomniałeś czegoś?
- Nie, ty zapomniałaś. - Uniósł rękę, w której trzymał jej sportowe buty i plecak. -
Pomyślałem, że możesz ich potrzebować, jeśli złapałaś bakcyla.
- Dziękuję. - Jayne nie chciała mu pokazać, że jest pod wrażeniem. - To bardzo
miło z twojej strony.
- Wszystkim zdarzają się chwile zapomnienia.
Nie ufała mu, ale tego dnia zrobił jej dwie przysługi.
Trzy, jeśli liczyć ofertę pomocy przy poszukiwaniu lokatora. Mogła przynajmniej
odwdzięczyć mu się za uprzejmość.
- Jeśli masz wolny wieczór we wtorek, wpadnij po szóstej - powiedziała. - Zjemy
coś, porozmawiamy o moim lokatorze i przekonamy się, kto jest mistrzem sudoku.
- Zwietnie.
Jayne starała się ignorować swoje walące serce.
- Nie zapomnij portfela.
- Słucham?
W końcu go zaskoczyła. Uśmiechnęła się.
- Przegrany stawia lody.
- Możesz na mnie liczyć. - Roześmiał się.
R
L
T
Jayne po raz drugi patrzyła na oddalające się światła, tyle że tym razem ze świa-
domością, że znów się spotkają.
Wróciła do biurka i spojrzała na ekran.
Serena: Długo jej nie ma.
Alex: Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
Molly: Jak wkrótce nie wróci, zadzwonię do pani Whitcomb. Pewnie podgląda
Jayne z okna.
Alex: Chyba że są w środku.
Serena: Ciekawe, czy tak czułą się moja matka, jak zaczęłam umawiać się na rand-
ki?
Alex: Jeśli tak, to jesteś jej winna przeprosiny.
Jayne: Już jestem. Przepraszam, że tyle to trwało.
Alex: Poszedł?
Jayne: Tak, zostawiłam w jego samochodzie buty i plecak, więc mi je odwiózł.
Serena: Miło z jego strony.
Jayne: Na czym to skończyłyśmy?
Molly: %7łe Tristan nie chce się z tobą umawiać na randki, ale nie powiedziałaś,
czego chce.
Jayne: Chce się do mnie wprowadzić. Nie martwcie się. Nie zgodziłam się na to.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Poniedziałek ciągnął się w nieskończoność. Wtorek także. Tristan powinien pra-
cować, ale w głowie miał tylko Jayne. Grace uspokoiła się, gdy do niej zadzwonił, ale
rozmowa o Jayne i wspominanie dnia, który spędzili razem, tylko wzmagało jego znie-
cierpliwienie.
Kiedy w końcu nadeszła pora spotkania, usiadł naprzeciw Jayne przy ogrodowym
stoliku. Limonkowy T-shirt podkreślał jej piersi. Jeśli jednak nie przestanie jej podzi-
wiać, przegra. Po raz kolejny. Skupił się na sudoku. Jayne była inteligentna i szybka, ale
tym razem nie pozwoli jej wygrać.
- Skończone - oznajmiła.
No nie. Zerknął na zegarek. Sześć i pół minuty.
- Jesteś prawdziwym mistrzem.
- Chcesz jeszcze raz zagrać?
- Wygrałaś trzy na pięć razy.
- Może dojdziemy do remisu.
- Albo znowu mnie pokonasz - odparł.
- Na pewno nie.
- Skąd wiesz?
Wlepiła wzrok w kratki sudoku.
- Dałabyś mi wygrać? - zgadł z niedowierzaniem.
- Czasami tak jest łatwiej, jeśli druga osoba nie lubi przegrywać.
- Mówisz o Richu.
- On lubił wygrywać.
- Ja też. Ale umiem przegrywać.
Spojrzała na niego z powątpiewaniem. Niezależnie od tego, co powiedział czy zro-
bił, utożsamiała go z Richem. Potrzeba czasu, by to zmienić. A on nie miał czasu,
zwłaszcza że czeka go kolejne zlecenie.
R
L
T
Zachodzące słońce stanowiło idealne tło dla jej ciemnych włosów. Przypominała
mu anioła, który musi się dopiero nauczyć korzystać ze swoich skrzydeł. Nie miał wiele
czasu, ale nie zamierzał też z niej zrezygnować.
- Przepraszam - powiedziała cicho. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.