[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bliżej, ale to było mało.
Potarł zębami jej ramię.
"Dojdz dla nas, skarbie."
A potem wgryzł się mocno.
Dzięki Bogini, że Cail ją całował. Stłumił jej krzyk kiedy jej ciało eksplodowało. Była
mgliście świadoma fiuta Aina wbijającego się w nią od dołu kiedy jej głowa opadła na ramię
Brodey'ego. Jej ciało ogarnął żar, płonąc w jej żyłach.
Zamknęła oczy i pozwoliła, by to doznanie ją ogarnęło, przenosząc jej umysł w inne
miejsce, gdzie musiała tylko czuć, nie myśleć.
Poczuła jak Ain dochodzi i zanim zdążyła złapać oddech Brodey uniósł ją, obrócił i ułożył
na plecach z jego kutasem po jÄ…dra zanurzonym w jej szparce.
Gdzieś w czasie tego przejścia zgubiła usta Caila. Wyciągnęła dłoń i musnęła nią jego
oczekujÄ…cego fiuta.
"Niezle." Roześmiał się, kiedy jej palce owinęły się wokół niego i przyciągnęła go bliżej.
Kiedy Brodey zaczął w nią uderzać, otworzyła szeroko usta i zagarnęła członka Caila.
Gładził jej włosy, wplatając w nie palce i naprowadzając ją. Nie potrzebowała namawiania.
To była jedna z jej ulubionych rzeczy.10
"Taka dobra dziewczynka." Powiedział Brodey, pochylając się trochę, tak że jego fiut za
każdym pchnięciem idealnie uderzał w jej łechtaczkę. "Lubisz ssać jego fiuta, prawda?"
Tak naprawdę nie potrafiła odpowiedzieć i była zbyt zajęta, by nawet pomyśleć nad
odpowiedzią, więc wymamrotała swoją zgodę wokół wypełniającego jej usta kutasa.
"Taka dobra dziewczynka." Powtórzył Cail.
Jakieś dłonie objęły ponownie jej piersi. Podejrzewała, że przynajmniej jedna z dłoni
należała do Aina, ale nie przejmowała się tym. Jej mężczyzni wiedzieli jak wskrzesić w niej każdą
uncjÄ™ rozkoszy.
Wsunęła dłoń między nogi Caila i odnalazła jego jądra. Objęła je łagodnie i delikatnie
ścisnęła spoczywające w jej dłoni ciepłe ciało, na tyle mocno, by jego fiut stwardniał jeszcze
bardziej w jej ustach i nagrodził ją paroma słonymi kroplami spermy.
"Właśnie tak, skarbie." Wydyszał. "Wiesz, co lubię."
W międzyczasie Brodey znalazł idealny kąt w jej cipce. Zaczął posuwać ją mocniejszymi i
krótszymi pchnięciami. Z łechtaczką obrzmiałą od pierwszego orgazmu nie zajęło jej długo, by
ponownie dotrzeć na szczyt.
"Właśnie tak, dziecinko." Zachęcał Brodey, a jej ciało odpowiadało, jej cipka doiła jego
fiuta, gdy ogarniał ją orgazm.
10 Mówiąc chamsko, świńsko, prostacko i grubiańsko  wytrawna obciągara
Jej jęki wokół kutasa Caila wywołały jego orgazm. Jego dłoń zacisnęła się na jej włosach
kiedy pchnął w jej usta. Zassała go mocniej, jęcząc ponownie kiedy poczuła jak pompuje swoim
fiutem, a potem posmakowała wypełniającej jej usta spermy.
Brodey powstrzymywał się, aż skończyła. Potem złapał jej nogi, zarzucił sobie na ramiona i
pieprzył ją, mocno i głęboko, trzęsąc całym łóżkiem, aż jego plecy wygięły się w łuk, a on jęknął
donośnie.
Elain wypuściła fiuta Caila i owinęła ramiona wokół Brodey'ego. Trzymała się go, aż jego
ciało wreszcie rozluzniło się i padł na nią, zaspokojony i wyczerpany.
Zbyt zmęczona, by mówić, wysłała im myśl.
"Kocham was."
Ain nachylił się i pocałował ją.
"My też cię kochamy, skarbie."
Z tym zapewnieniem pozwoliła by zabrał ją sen.
Rozdział 6
Elain obudziła się pózno następnego poranka, po rozkosznie pozbawionej snów nocy. Seks
do utraty zmysłów z jej chłopcami bardzo się do tego przyczynił.
Przynajmniej nie mam problemów z bezsennością.
Zostawiła swoich mężczyzn śpiących spokojnie w łóżku i wzięła szybki prysznic. Zamiast
ubrania się, założyła płaszcz kąpielowy i cicho wymknęła się z sypialni. Cały dom pogrążony był w
ciszy, wszyscy ich goście wciąż spali.
Zaczęła parzyć kawę. Kiedy skończyła, nalała sobie filiżankę i wyszła na taras, gdzie usiadła
w ogrodowym fotelu. Patrząc na lasy za podwórzem, próbowała przetworzyć wszystko, co stało się
w przeciÄ…gu ostatnich dwudziestu czterech godzin. Sensacje jej mamy, poznanie Liny i jej paczki,
pojawienie siÄ™ Liama.
Tata, pomyślała. Mój tata.
Ile to razy pragnęła, by wychował ją tata? Przyjazniła się z rówieśnikami, którzy pozornie
mieli idealne rodziny z tatÄ… i mamÄ…? Albo przynajmniej jednego rodzica i ojczyma, lub macochÄ™?
Cały czas żałowała tego, że jej ojciec był albo "gdzieś" albo był "nie nadającą się do niczego
gnidą", w zależności od tego kiedy pytała o niego swoją mamę.
Ile to razy obserwowała mamusie i tatusiów albo przynajmniej rozwiedzionych rodziców,
ale z tatą pokazującym się od czasu do czasu, pocieszającym swoje dzieci dodatkowymi zajęciami
na mityngach lekkoatletycznych, czy zajęciach karate?
Tak, jej mama była tam dla niej. Zawsze jako opoka, zawsze niezawodna i mająca dla niej
czas, nie ważne co.
Ale...
Oparła się wygodnie o fotel, wyciągnęła i wpatrywała w strzępiaste chmury dryfujące w
oddali nad pastwiskiem.
We wnętrzu domu, Elain po raz pierwszy w życiu miała całą swoją rodzinę zebraną pod
jednym dachem. Jej chłopcy, Mama, Tata i rodzeństwo-ukośnik-kuzynostwo, których zawsze
pragnęła.
Nie zapominajmy również, że wygląda na to, że jestem wilkiem.
Prychnęła w rozbawieniu. W jakiś sposób ten fakt miał mniejsze znaczenie w porównaniu ze
wszystkim innym.
Usłyszała, że odsuwają się drzwi prowadzące do salonu i przeszedł przez nie ubrany w same
bokserki Cail. Trzymał filiżankę kawy.
"Dzień dobry, kochanie."
Skinęła na niego.
Pocałował ją.
"W porzÄ…dku?"
"Tak."
Przyglądał jej się przez chwilę.
"Chcesz towarzystwa, czy potrzebujesz trochÄ™ przestrzeni?"
Wzięła głęboki wdech i trzymała go przez chwilę, by pomyśleć, nim go wypuści.
"Chyba," powiedziała cicho, "potrzebuję trochę przestrzeni. Nie obraz się."
"Nie ma sprawy. Dlatego pytałem." Pochylił się ponownie i pocałował ją w czubek głowy.
"Ain i Brodey też już wstali. Wezmę coś do jedzenia i jadę z Brodey'm do stodół. Chyba że chcesz,
żebym został?"
"W porządku." Prawdę mówiąc, ironia polegała na tym, że potrzebowała chwili samotności,
mimo tego, że nagle w jej życiu pojawiły się wszystkie osoby, których w nim pragnęła.
"Daj mi znać, jeśli będziesz mnie potrzebowała, dobrze?"
"Dobrze. Dziękuję."
Wrócił do domu, zostawiając ją, by mogła rozmyślać. Musiał przekazać jej słowa
pozostałym, bo ani Brodey, ani Ain nie wyszli, jednakże wyczuła jak Brodey odjeżdża z Cailem, a
Ain zostaje.
Nikt więcej jeszcze się nie obudził. Nawet te dwie papużki nierozłączki.
Uśmiechnęła się na to. W świetle ostatnich zdarzeń to, co stało się między Micahem i Jimem
spadło jeszcze niżej w skali znaczeniowej, tak samo jak wprowadzenie do jej życia żartobliwej
nuty.
Dotarły do niej znajome dzwięki ptaków i oddalonego ruchu na drodze za ich podjazdem.
Zamknęła oczy i słuchała z nową uwagą skupiona na rewelacjach wczorajszej nocy.
Wiatr zwiększył się nieznacznie. Wzięła głęboki wdech i rozkoszowała się zapachem
porannej rosy skapującej z cyprysów i sosen w niedalekim lesie. Słodki zapach skoszonej wczoraj
na podwórku trawy. Nawet słaba, lecz wciąż wyczuwalna woń krów na pastwiskach za lasem.
Może powinnam udać się na przejażdżkę. Brodey kupił jej dwa konie. Wciąż nie uważała się
za eksperta w jezdziectwie, ale jej chłopcy pozwalali jej teraz na wyprawy wokół rancza bez
zamartwiania się na śmierć. Przejażdżka pomoże mi oczyścić myśli.
Miała dom pełen ludzi, ponad połowę dopiero poznała. Wszyscy w jakiś sposób byli z nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl