[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyżerki.
Hazel pokiwała głową i otworzyła segregator. Masy
arkuszy kalkulacyjnych i cyfr oddzielonych kolorowymi
przekładkami i zakładkami indeksującymi. Poczuła, jak
uśmiech zamiera jej na ustach, gdy wzrok padł na drobny
druk. Kolejna robota papierkowa. Cóż za atrakcja.
- W kieszonce są nalepki - poinstruowała Jaime. -
Porównaj numery z cennika z tymi na odwrocie płócien. To
nie jest wyższa szkoła jazdy.
Jaime wypadła przez drzwi i ruszyła w stronę lasu. Hazel
patrzyła za nią, póki dziewczyna nie zniknęła pośród drzew,
po czym ciężko rzuciła segregator na stół. Po raz pierwszy
znalazła się sama w pracowni i nie miała zamiaru zmarnować
takiej okazji, ślęcząc nad arkuszami kalkulacyjnymi.
Przynajmniej nie od razu.
Uklękła przy stole i zaczęła przeglądać stos obrazów
Rosanny, z których część była ukończona i oprawiona w
ramy, inne zaś na blejtramach, czekające na swoją kolej. Były
tam pejzaże, z których wiele przedstawiało farmę i pobliskie
stawy, oraz intymne portrety. Jednak nawet obrazy o szerszej
tematyce zdawały się skupiać na osobie, twarzy.
Wyciągnęła niewielki portret starszego mężczyzny
łowiącego ryby na nabrzeżu. Bruzdy na jego twarzy były
głębokie, stapiały się z zarysem horyzontu za jego głową. Nie
mogła wyjść z podziwu, jak wielką ekspresję Rosanna zawarła
w jego ciemnych, zadumanych oczach.
Po raz pierwszy od momentu przebudzenia siÄ™ na promie
pomyślała o swoim aparacie. Nigdy nie fotografowała ludzi,
przenigdy. Nie poświęcała temu faktowi wiele uwagi, po
prostu nigdy nie nadarzyła się okazja. Kogo miałaby poprosić
o pozowanie? Przecież nie będzie zaczepiała nieznajomych na
ulicy. Nigdy też nie widziała związku między fotografią a
ludzmi na zdjęciach. Pstrykała zdjęcia, ponieważ tylko dzięki
temu czuła, że istnieje.  Tu byłam". Chodziło o zakotwiczenie
się w danym momencie, podczas gdy wszystko inne zdawało
się odpływać w dal. Była to dziwna, osobista relacja i nie
potrafiła sobie wyobrazić, by mogło znalezć się w niej miejsce
dla kogokolwiek innego.
Jednak gdy tak przyglądała się pooranej twarzy wędkarza,
poczuła inspirację. Portrety miały w sobie wielką siłę. Może
powinna spróbować poszerzyć swe fotograficzne
zainteresowania.
Oparła portret wędkarza o ścianę i wyprostowała się,
przypadkowo potrącając stopą inne oprawione w ramy płótno
i wywracając je na bok. Podniosła obraz i aż wstrzymała
oddech, gdy zdała sobie sprawę, że płótno przedstawia Luke'a.
Kucał na dziobie małej żaglówki, mocował linę na metalowej
knadze, w skupieniu zaciskał usta. W jego profilu udało się
Rosannie wyeksponować dołek w policzku i figlarny błysk w
oku.
Czym prędzej odstawiła obraz namalowaną stroną do tyłu
i chwyciła ze stołu segregator. Czas zabrać się do pracy. Nie
chciałaby zawracać sobie głowy naklejkami i cennikiem,
kiedy zjawi siÄ™ Rosanna.
Dwie godziny pózniej, gdy wszystkie obrazy zostały
zaopatrzone w naklejki z cenami, a Rosanny nadal nie było,
Hazel zaczęło nużyć to czekanie. Jaime nie wyznaczyła jej
następnego zadania, ona zaś miała powyżej uszu siedzenia tyle
czasu w samotności. Do tego nie były jej potrzebne ani dobra
wróżka pod postacią krawcowej, ani podróż w czasie, ani
przemierzanie wszerz całego kraju.
Odłożyła segregator na stół i ruszyła przez trawnik w
stronę głównego budynku. Rozsunęła przeszklone drzwi do
kuchni, mając skrytą nadzieję, że zastanie tam Emmetta
uzbrojonego w śniadaniowe smakołyki. Ale w domu panowała
cisza. Jedynymi odgłosami były ciche wirowanie wentylatora
przy suficie oraz echo rozbijających się o skały fal.
Miała już dać za wygraną, gdy usłyszała szmer głosów na
drugim końcu holu. Przeszła na palcach wzdłuż długiej
obwieszonej fotografiami ściany. Było tam kilka zdjęć
Rosanny i Billy'ego, wiele fotek Billy'ego z psem Busterem
oraz jedno przedstawiające Luke'a z kobietą, która mogłaby
być blizniaczą siostrą Rosanny - najwyrazniej jego mamą. To
moja ciotka, pomyślała Hazel z dreszczem niedowierzania.
Wisiało tam nawet zdjęcie Jaime, młodszej, radosnej,
dosiadajÄ…cej grzbietu karuzelowego konia.
Korytarz zakręcał do drugiego skrzydła budynku, a w
miarę jak Hazel posuwała się naprzód, stąpając ostrożnie po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl