[ Pobierz całość w formacie PDF ]

brzuchem, widocznym między czarnymi dżinsami a poplamioną
tłuszczem białą koszulką, wydawał się tak obrzydliwie zaniedbany,
że w wyobraźni niemal czułem jego smród przez przednią szybę.
- Nie wiem - stwierdził Orson. - Będę musiał iść po portfel
i zobaczyć.
Orson ostrożnie wyminął kierowcę i skierował się do bagaż-
nika, uśmiechając się i mrugając do mnie, gdy mijał moje okno.
Usłyszałem odgłos otwieranego bagażnika, a następnie szelest
plastykowej folii.
Kierowca przyłapał mnie na tym, że przypatruję mu się przez
przednią szybę.
- Na co się, do cholery, gapisz, chłoptasiu? - powiedział.
Orson ponownie minął moje drzwi i zatrzymał się po prawej
stronie maski.
Trzej mężczyźni spoglądali na niego podejrzliwie, chociaż
byli zbyt pijani, by zauważyć, że teraz ma na sobie czarne ręka-
wiczki.
92-
- Twój przyjaciel dostanie łomot, jeśli dalej będzie się tak na
mnie gapił.
- Jest nieszkodliwy - odparł Orson. - Słuchajcie, mogę wam
dać dwadzieścia dolarów. Czy to wystarczy?
Osłupiały kierowca zmiażdżył go wzrokiem.
- Pokaż no portfel - odezwał się w końcu.
- Dlaczego?
- Kurwa mać, powiedziałem, daj mi swój portfel.
Orson zawahał się.
- Głupi jesteś, chłopcze? Chcesz dostać po dupie?
- Słuchajcie, chłopcy, mówiłem, że nie chcę żadnych
kłopotów.
Orson pozwalał, by jego głos emanował strachem.
- No to wyskakuj z forsy, tępy gnojku - rzucił otyły środko-
wy pasażer. - Potrzeba nam więcej piwa.
- Naprawicie mój samochód?
Mężczyźni wybuchnęli gromkim śmiechem.
- Mam więcej niż dwadzieścia dolarów - Orson bła-
gał. - Przynajmniej zajrzyjcie pod maskę i zobaczcie, co się
popsuło.
Orson przeszedł na przód buicka. Sięgając przez atrapę, po-
ciągnął za dźwignię i podniósł potężną maskę. Potem wrócił
tam, gdzie stał wcześniej - po prawej stronie auta, obok mnie.
Nie widziałem teraz niczego prócz brata, wciąż rozmawiającego
z mężczyznami.
- Tylko rzućcie okiem - nalegał Orson. - No, chłopcy, jeżeli
znacie się chociaż trochę na samochodach...
- Znam się na samochodach - odpowiedział głos. - Durny
miastowy dupek. Gówno wiesz o czymkolwiek, co nie?
Buick skrzypnął i osiadł, jakby ktoś przyklęknął na zderzaku.
- Sprawdź chłodnicę - podpowiedział Orson. - Coś sprawia,
że silnik się przegrzewa.
Samochód znów się zakołysał.
93-
- Nie, w środku - ciągnął Orson. - Coś się chyba stopiło.
Musisz przysunąć się bliżej, żeby zobaczyć. Odsuńcie się, chłop-
cy. Zasłaniacie mu światło.
Stłumiony głos powiedział:
- Nie wiem co, do cholery...
Orson raptownie zatrzasnął maskę. Dwaj pasażerowie wrza-
snęli i odskoczyli z przerażeniem. Krople krwi trysnęły na
przednią szybę. Orson podniósł maskę i grzmotnął nią jeszcze
raz. Kierowca na moment rozpłaszczył się na aucie, plamiąc szy-
bę krwią, gdy osuwał się na ziemię.
- Dawaj dubeltówkę! - krzyknął grubas, ale nikt się nie poru-
szył.
- Tym się nie martwcie, chłopcy - Orson odezwał się takim
samym nieśmiałym głosem. - Ja mam broń. - Wycelował mój [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • owe.php">Diana Palmer Long tall Texans series 35 Zimowe róśźe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • demonter.keep.pl