[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jedną świecę i wyszedł z garderoby. Scena była pusta i ciemna. Z jej głębi, z boków i widowni
wiał lekki, ale wyczuwalny wiaterek. Powiewy, jak duchy, swobodnie hulały po scenie, spy-
chały się wzajemnie, krążyły, igrały z płomieniem świecy. Płomyk drżał, wyginał się we
wszystkie strony i rzucał słabe światło to na szereg drzwi prowadzących do garderoby, to na
czerwone kulisy, przy których stało wiadro, to na wielką ramę leżącą pośrodku sceny.
– Jegorka – krzyknął komik. – Jegorka, diable! Pietruszka! Usnęliście, do licha, bodaj was
pokręciło. Jegorka!
– A... a... a...! – odpowiedziało echo.
Komik przypomniał sobie, że z racji benefisu Jegorka i Pietruszka dostali od niego po trzy
ruble na wódkę. Bardzo wątpliwe, czy po takim datku zostali na noc w teatrze.
64
23
w stroju Kalchasa - w stroju postaci z operetki Jakuba Offenbacha Piękna Helena, wystawianej w r. 1866 na
scenach rosyjskich. Kalchas w mitologii greckiej był jednym z najsławniejszych wieszczków (kapłanów, wróż-
bitów), towarzyszył wojskom greckim w wyprawie na Troję. Homer umieścił go w Iliadzie. W operetce Offenba-
cha kapłan Kalchas to uwielbiający złoto gracz i łotrzyk.
24
benefis (z fr.) - przedstawienie teatralne, zazwyczaj jubileuszowe, z którego część dochodu przeznaczało się
dla jubilata.
Komik chrząknął, usiadł na taborecie i postawił świecę na podłodze. Głowę miał ciężką i
zamroczoną, w całym ciele zaczęła się dopiero „przepalać” wypita masa piwa, wina i koniaku,
po śnie w pozycji siedzącej osłabł i rozkleił się.
– Tak jakby cały szwadron nocował w gębie – warknął spluwając. – Et! Nie trzeba było,
stary durniu, tyle pić. Nie należało... I w krzyżach łamie, i łeb trzeszczy, i febra trzęsie... Sta-
rość!
Spojrzał przed siebie... Ledwo mógł dojrzeć budkę suflera, loże parterowe, pulpity orkie-
stry, natomiast cała widownia wyglądała jak czarna, bezdenna jama, ziejąca paszcza, z której
wyzierał chłodny, surowy mrok... Zazwyczaj skromna, przytulna, teraz w nocy wydawała się
bezgranicznie głęboka, opustoszała jak mogiła i bezduszna. Komik spojrzał w mrok, potem na
świecę i dalej mamrotał:
– Tak, starość. Stawiaj się czy nie stawiaj, udawaj durnia czy nie, ale już pięćdziesiąt osiem
lat – fiut! Życie kazało się kłaniać. Hm, tak Wasieńka... Pracowałem na scenie trzydzieści pięć
lat, a teatr bodaj dopiero po raz pierwszy oglądam nocą. Zabawna heca, dalibóg! Tak, po raz
pierwszy. Strach bierze, do licha... Jegorka! – krzyknął podnosząc się. – Jegorka!
– A... a... a... a... – odpowiedziało echo.
I jednocześnie z echem gdzieś daleko, jakby w samej głębi ziejącej paszczy, zadzwoniono
na jutrznię. Kalchas przeżegnał się.
– Pietruszka! – krzyknął. – Gdzieście się podziali, u diabła? Panie Boże odpuść, po co ja
wciąż złego ducha wspominam... Daj spokój! Przestań pić, stary już jesteś, zdechnąć ci pora.
Pięćdziesiąt osiem lat... W tym wieku ludzie na jutrznię chodzą, do śmierci się szykują, a ty...
O, Boże!
– Panie Boże, zmiłuj się, jakże straszno – mruknął. – Gdyby człowiek przesiedział tu całą
noc, umarłby chyba ze strachu. To dopiero miejsce do wywoływania duchów.
Przy słowie: „duchów”, przeraził się jeszcze bardziej... Hulający wiaterek, migotanie
świetlnych plam pobudzały i podniecały wyobraźnię w najwyższym stopniu. Komik nastro-
szył się, skulił i, sięgając po świecę, po raz ostatni z dziecinnym lękiem zerknął z ukosa w
ciemną jamę widowni. Twarz jego zniekształcona szminką miała wyraz tępy i prawie bez-
myślny.
Nie dosięgnąwszy świecy zerwał się nagle i wbił nieruchomy wzrok w ciemności. Dobre
pół minuty stał milcząc, potem, ogarnięty niesamowitym strachem, schwycił się za głowę i
zatupał nogami... [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl