[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Teraz. Szybko - ponagliła, prężąc się w zapraszającej pozie. - Wez mnie
teraz.
Wyszarpnął z kieszeni spodni prezerwatywę, włożył ją i zanurzył się w
Allie. Drapała go paznokciami, gryzła. Uwielbiał ją za to. Wreszcie
doprowadziła do tego, że eksplodował, nawet nie sprawdzając, czy ona też jest
gotowa.
Leżeli potem na podłodze, próbując dojść do siebie, w końcu Damon
wstał, wziął Allie na ręce i zaniósł na łóżko.
- Niedługo dalszy ciąg - obiecał.
Nic nie mówiąc, pocałowała go i zaczęła delikatnie przesuwać palcami po
jego skórze, jakby próbowała wszystko zapamiętać. Niespostrzeżenie zasnął.
Nie spał długo, najwyżej godzinę. Obudził się w pustym łóżku, na poduszce
obok jego głowy leżała zmięta kartka, zapewne ta sama, którą Allie zostawiła
mu poprzedniego wieczoru. Intuicja podpowiadała mu, że wcale nie chciał
wiedzieć, co tam jest napisane.
Zawołał parokrotnie, licząc na to, że Allie poszła do maleńkiej łazienki z
tyłu przyczepy.
Cisza.
Nie mając wyboru, sięgnął po kartkę i przeczytał, a wtedy wszystko
zawirowało mu przed oczami.
- O Boże... - wyszeptał ze zgrozą, przypominając sobie, co wyznał jej parę
godzin wcześniej na diabelskim młynie.
Nic gorszego nie mógł powiedzieć. Zniszczył wszystko własnymi rękoma
i Allie odeszła, bo nie zostawił jej innego wyjścia.
- 80 -
S
R
A on nie mógł za nią jechać.
ROZDZIAA DZIEWITY
Miesiąc pózniej
- Jesteś pewna, że nie chcesz zostać na kolacji? - spytał Mortimer,
zaglÄ…dajÄ…c do urzÄ…dzonego w jego domu niewielkiego gabinetu Allie.
Tego dnia przyjeżdżał z wizytą jego najmłodszy wnuk, przystojny
nowojorski policjant, który ostatnio zjawił się w Trouble na ślubie swojego brata
z Sabriną i zawrócił w głowie niejednej pannie. Allie też się bardzo spodobał,
lecz teraz nie dbała o niego. Ani o niego, ani o żadnego innego faceta. Spotkała
już mężczyznę swojego życia, okazał się idealny pod każdym względem... z
wyjątkiem jednego. Nie chciał jej dziecka.
- Dziękuję za zaproszenie, ale wolę wrócić do domu. Hankowi wyrzyna
się kolejny ząbek. Emily i tak miała z nim pełne ręce roboty przez cały dzień,
więc powinna trochę odpocząć.
- Jestem pewien, że opieka nad Hankiem wcale jej nie męczy. - Wszedł do
środka, zamykając za sobą drzwi. Odchrząknął. - Wybacz mi, proszę.
- Ale co? - zdumiała się.
Mortimer usiadł naprzeciwko biurka.
- To, że wepchnąłem cię w ramiona człowieka, który cię skrzywdził.
Już poruszali ten temat, zresztą nie dało się tego uniknąć, skoro to na
ramieniu Mortimera Allie wypłakała się tamtej nocy, kiedy ostatecznie odeszła
od Damona. Może postąpiła jak tchórz, zostawiając kartkę, lecz nie czuła się na
siłach, by stawić czoło jego reakcji, która mogła być tylko negatywna. A za nic
nie chciała patrzeć, jak jej ukochany synek wywołuje negatywną reakcję u jej
ukochanego mężczyzny.
- Wybaczysz mi?
- 81 -
S
R
- Już mnie pan dawno przeprosił.
- Tak, ale wtedy nie wiedziałem, jak głęboko zostałaś zraniona, dopiero
teraz to widzÄ™. Allie, ogromnie mi przykro, naprawdÄ™.
To prawda, została zraniona bardzo głęboko. Lecz miała przynajmniej
wspomnienia, inaczej przez całe życie żałowałaby, że nie była z Damonem ani
razu.
- To nie pańska wina. Nie przez pana zakochałam się w niewłaściwym
mężczyznie.
- Ale gdybym nie zaciągnął cię na Florydę, nie zobaczyłabyś go ponownie
i nie cierpiałabyś teraz tak bardzo.
- Naprawdę nic mi nie jest. Tylko proszę już więcej mnie nie swatać.
- Nie, oczywiście, że nie. - Nagle jego oczy błysnęły szelmowsko. -
Chociaż miałem nadzieję, że Michael spotka tu jakąś interesującą osobę...
- Szczerze mu tego życzę, tylko niech to nie ma nic wspólnego ze mną. -
Skończyła porządkować rzeczy na biurku, zabrała torebkę, ucałowała Mortimera
w policzek. - Dziękuję - szepnęła. - Nie wiem, co bym bez pana zrobiła.
Uśmiechnął się i odprowadził ją do drzwi.
Kiedy przyjechała pod nieduży dom Emily, w którym wynajmowała
piętro, zauważyła zaparkowany obcy samochód. Oby tylko to nie był bratanek
gospodyni, który przyjechał z wizytą! Nie miała nic przeciwko niemu, był
naprawdę szalenie miły, problem polegał na tym, że wpadła mu w oko i ciągle
starał się z nią umówić, natomiast ona zupełnie nie była zainteresowana.
Zaparkowała, wzięła torebkę i wysiadła. Ku jej zaskoczeniu okazało się,
że w tamtym samochodzie ktoś był, tylko leżał na rozłożonym siedzeniu. Kiedy
zatrzasnęła drzwiczki, tamten ktoś usiadł gwałtownie.
- O mój Boże... - wyszeptała.
Damon patrzył na nią przez otwarte okno, pożerając ją wzrokiem, nie
mogąc się napatrzeć. Trwało to niemal całą wieczność, wreszcie wysiadł i ruszył
w jej stronę. Był nawet wyższy, niż pamiętała, bardziej męski. Stała jak
- 82 -
S
R
skamieniała, nie wiedząc, co powiedzieć, nie wiedząc, co sądzić o jego
obecności. Kiedy zatrzymał się tuż przed nią, bezwiednie wychyliła się ku
niemu, jakby przyciągana niewidzialną siłą.
- Co tutaj robisz? - spytała zdławionym głosem.
- Przyjechałem odzyskać swoje życie.
I nic już więcej nie powiedział, tylko ujął jej twarz i pocałował, a ten
pocałunek mówił wszystko. Allie poddała się z westchnieniem, upuszczając
torebkę. Otoczyła go ramionami, wsunęła palce w krótko obcięte włosy. Cało-
wał ją słodko, bez słów prosząc o wybaczenie i okazując, że wszystko rozumie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • menu4/6.php") ?>