[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mało mnie obchodzi, jak bardzo panu zależy na
objęciu Coustakis Industries. Ja na pewno nie zo-
stanę pańską żoną. Nie interesują mnie łowcy posa-
gów, choćby nie wiem jak przystojni!
Gwałtownym ruchem odstawiła na intarsjowany
blat swój kieliszek, tak że połowa jego zawartości
się wylała. Zakręciła się na pięcie i jak burza wypad-
ła z salonu. Na marmurowych schodach słychać
było stukot jej wysokich obcasów, gdy spieszyła
szukać schronienia w swoim pokoju.
Nikos, nie posiadając się z wściekłości, wybiegł
z domu, wskoczył do swego ferrari i z piskiem opon
ruszył z podjazdu, jakby ścigało go sto diabłów.
Andrea drżącymi palcami wystukała numer na
komórce, którą pożyczył jej Tony. Po chwilach
najwyższego napięcia podczas konfrontacji z dziad-
kiem teraz poczuła, jak opuszczają ją siły.
 Tony  próbowała zwięzle podsumować sytua-
52 JULIA JAMES
cję, aby go nie narażać na koszty.  Nic z tego nie
wyszło. Wracam do domu. Jutro. Nie martw się
o mnie. Nic strasznego się nie stało, ale jednak
postanowiłam wrócić. Jeśli nie zadzwonię jutro
z lotniska w Atenach, będzie to oznaczało żółty
alarm, OK? A gdybym nie przyleciała na Heathrow,
albo gorzej, nie zadzwoniła do ciebie jutro wieczo-
rem, odczytaj to jako alarm czerwony. Tak, po-
znałam mego ukochanego dziadka. Jest dokładnie
taki, jak go sobie wyobrażałam.
Miło jej było posłuchać kojącego, spokojnego
głosu Tony ego, a także przypomnieć sobie dzięki
rozmowie z nim, że poza tym wyglądającym jak pałac
domem wariatów istnieje jeszcze normalny świat.
Mimo to wciąż jeszcze trzęsły się jej ręce. W nocy
często się budziła i potem długo nie mogła usnąć.
Rano obudziła ją Zoe, delikatnie kładąc jej rękę
na ramieniu. Jak się okazało, wzywał ją do siebie
dziadek. Natychmiast.
Dziadka znalazła w sypialni, wspartego na po-
duszkach olbrzymiego łoża z baldachimem, które
wyglądałoby całkiem na miejscu w Wersalu. Po raz
pierwszy zauważyła, że stary człowiek nie wygląda
zdrowo.
Gdy zbliżyła się do łoża, spostrzegła, że jego
czarne oczy nie utraciły nic ze swojej świdrującej
mocy.
 A więc  odezwał się chropawym głosem
 jesteś jeszcze gorsza, niż się obawiałem. Powinie-
nem był odebrać cię tej zdzirze, twojej matce, i sam
wychować! Już ja nauczyłbym cię respektu!
NARZECZONA DLA GREKA 53
W sercu Andrei wszelkie dobre intencje zagłu-
szył natychmiast gniew. Ale postanowiła nie stracić
panowania nad sobą. Stała więc przy łóżku, patrząc
w milczeniu na człowieka, który był ojcem jej ojca.
Nie mogła wprost uwierzyć, że jest z nim tak blisko
spokrewniona.
 Nareszcie milczysz! Szkoda, że wczoraj wie-
czorem nie potrafiłaś powstrzymać jadowitego ję-
zyka i tak się skompromitowałaś w obecności przy-
szłego męża!
 Nikos Vassilis nigdy nim nie będzie  powie-
działa Andrea, z trudem zachowując spokój, cho-
ciaż krew gotowała się jej w żyłach, gdy posłyszała,
jak ten człowiek mówi o jej matce.  I ta rozmowa
prowadzi donikąd. Wyjeżdżam do Londynu. Bądz
tak uprzejmy polecić, by odwieziono mnie na lot-
nisko.
Na twarzy Coustakisa wystąpiły wypieki.
 Nigdzie nie pojedziesz! Zostaniesz w swoim
pokoju aż do dnia ślubu, jeśli nie zmienisz za-
chowania wobec mnie. To ja jestem panem w moim
własnym domu!  wrzasnął i rąbnął pięścią w kołdrę
na kolanach.  Powinnaś dostać dobre lanie, może to
nauczyłoby cię moresu!
Andrea pobladła na myśl o dwóch osiłkach, jego
ochroniarzach.
 Myślisz może, że bym się zawahał? Twój
ojciec często obrywał ode mnie pasem! Szybko
się nauczył posłuszeństwa! Aż do czasu kiedy po-
znał tę dziwkę, która cię urodziła. Wtedy ośmielił
mi się przeciwstawić! Wyrzuciłem go z domu!
54 JULIA JAMES
Nie zamierzałem dać mu ani grosza! A on tak się
spieszył do tej ladacznicy, że zginął w wypadku
samochodowym!
Andrea miała wrażenie, jakby to wszystko wyda-
rzyło się wczoraj. Myślała o swoim ojcu, terroryzo-
wanym i maltretowanym przez tego niegodziwca,
który tak go unieszczęśliwiał... I potem, właśnie
w chwili, gdy wreszcie szczęście się do niego
uśmiechnęło, wszystko zostało mu gwałtownie ode-
brane  nawet jego życie...
 Ty podły człowieku...  wyszeptała.
 WynoÅ› siÄ™ stÄ…d!  ryknÄ…Å‚ Coustakis  zanim
sam wezmÄ™ na ciebie pas! Nie pozwolÄ™ ci siÄ™
stawiać! Ani tobie, ani nikomu!
 Och, nie bój się  rzuciła zimno.  Już się stąd
wynoszę. Nawet gdybym miała pieszo dotrzeć na
lotnisko.
 Nie wolno ci zrobić ani kroku z tego domu,
zanim zabierze ciÄ™ stÄ…d Nikos Vassilis!
 Mylisz się  oznajmiła Andrea.  Dzisiaj wy-
jeżdżam.
 Ciekawe, jak się wydostaniesz z zamkniętego
na klucz pokoju?  zapytał szyderczo Yiorgos.
Andrea zmierzyła go wzrokiem i oznajmiła bez-
namiętnie:
 To by było bardzo nierozsądne posunięcie. Bo
widzisz, jeśli nie będę co wieczór dzwoniła pod
pewien numer, ambasada brytyjska w Atenach zo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl