[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Och, dzień dobry - wyjąkała. - Janet?
- Nie, Janet dziś tu nie ma - odparła kobieta. - W czym mogę pomóc?
ROMANS Z PISARZEM
95
- Eee, z tej strony Candida Greenway... - zaczęła.
- Ach, tak - przerwała jej Fiona. - Max mówił, że zajrzysz do niego po południu.
- Jest teraz w domu? - zapytała, czując się, jakby otrzymała cios w brzuch. Ta kobieta pewnie spędziła
noc w jego mieszkaniu, co mogło znaczyć tylko jedno!
- Niestety nie. Wyszedł z psem - wyjaśniła Fiona, ziewając głośno. - Mam mu coś przekazać?
- Tak, proszę. - Candida przełknęła ślinę, próbując podejść do tego rozsądnie. Czy jej sprawą było to,
z kim Max Seymour dzielił swoje łóżko? - Przekaż mu jedynie, że zjawię się dzisiaj nieco pózniej, niż
się umówiliśmy, mniej więcej o czwartej.
- %7ładen problem. Jestem pewna, że nie będzie miał nic przeciwko.
- Dzięki. Gdybyś mogła mu to przekazać...
- Oczywiście. No to do widzenia.
I telefon zamilkł. Candida wyprostowała się. Cóż, gdyby potrzebny był jej dowód, oto go otrzymała!
Dowód na powierzchowny stosunek Maxa do związków damsko-męskich. Dlaczego w ogóle mogła
sądzić, że jest inaczej? Dlaczego myślała, że sposób, w jaki ją tulił w swych silnych ramionach,
znaczył dla niego równie dużo, jak dla niej? Max był po prostu kolejnym, po Grancie, niewiernym
mężczyzną. A jeśli wcześniej miała wątpliwości
96 SUSANNE JAMES
odnośnie tego, w jakim kierunku powinno pójść jej życie, teraz nie miała już żadnych!
Gdy po południu Candida znalazła się po raz kolejny w apartamencie Maxa, poczuła ulgę, że nie było
już w nim Fiony. Nie patrząc na Maxa, udała się za nim do jadalni i zapytała celowo obojętnym tonem:
- Rozumiem, że Fiona przekazała ci moją wiadomość? %7łe zjawię się pózniej, niż to było umówione?
- Przekazała - odparł. - Dziękuję.
Po czym wycofał się do swego gabinetu, gdy tymczasem Candida zajęła się rozkładaniem próbek.
Gdy po jakimś czasie zjawił się ponownie w pokoju, podszedł od razu do okna. Po jego minie widać
było, że jest całkowicie pochłonięty tym, nad czym akurat pracuje. Candida skrzywiła się. Nie spojrzał
nawet na porozkładane na podłodze próbki dywanów, stał jedynie i wpatrywał się przed siebie, z
rękami w kieszeniach. Ach, pomyślała Candida, przecież to Maximus Seymour, wielki pisarz! Nie
będzie się zajmował rzeczami tak przyziemnymi jak nowy dywan!
Posłała mu pytające spojrzenie.
- Pomyślałam, że może chciałbyś się zastanowić nad tymi trzema odcieniami dywanu, Max. I każda z
tych zasłon dobrze by wyglądała... - Wzięła do ręki kawałek materiału i przyłożyła do
ROMANS Z PISARZEM
97
okna. - Widzisz? Na pewno by do siebie pasowały, albo... - Zawahała się i podniosła inną próbkę. -
Wielu moim klientom bardzo się to podoba i w tym pokoju taka zasłona wyglądałaby naprawdę
idealnie...
- Każda będzie pasować - przerwał jej wyjaśnienia. - Ty wybierz, Candido, wybierz to, co tobie się
najbardziej podoba.
Zawahała się.
- Max - zaczęła cierpliwie. - To, co wybiorę ja, niekoniecznie musi się pokrywać z twoim gustem. To
zawsze jest kwestią osobistych upodobań i...
- Tak, cóż, niech to będzie kwestia twoich upodobań - powiedział szorstko. - To przecież ty jesteś
ekspertem, a poza tym tak właśnie postąpiła Faith: zostawiła wszystko tobie, prawda? - Ponownie
wyjrzał przez okno. - Chętnie powierzę ci to zadanie, zresztą taki miałem plan od samego początku.
Nie mam czasu, by się tym teraz zajmować, zwłaszcza że w listopadzie muszę oddać książkę do
wydawnictwa.
Przeczesał palcami włosy i do Candidy dotarło, że to, co powiedział, było prawdą. Sercem i myślami z
całą pewnością znajdował się gdzie indziej. Równie dobrze mogła więc zrobić, tak jak powiedział, i
czerpać przyjemność z wybierania dodatków, jakie chciałaby mieć, gdyby to mieszkanie należało do
niej - i to w dodatku na jego koszt!
Zerknęła na niego i wzruszyła ramionami.
98
SUSANNE JAMES
- Cóż, skoro odpowiada ci taki układ, to co mogę powiedzieć? Chyba jedynie to, że pewnie będzie cię
to sporo kosztować!
Nic nie odpowiedział, ale widać było, że czuje ulgę, iż nie będzie musiał tracić na to czasu.
- Dzięki - rzekł, po czym odwrócił się, by wrócić do gabinetu.
Szykując się do wyjścia, Candida zaczęła zbierać wszystkie próbki, myśląc, że akurat to zlecenie uda
jej się załatwić w ekspresowym tempie. Zamówi, co będzie chciała, a potem w końcu pomacha
Maxowi Seymourowi na pożegnanie!
- Robię herbatę, napijesz się ze mną? - rozległ się niespodziewanie głos Maxa.
- Nie, przykro mi... nie mogę zostać... mam sporo spraw do załatwienia - odparła stanowczo.
- Muszę przygotować parę rzeczy na jutro rano i...
- Ale jest dopiero piąta - przerwał jej. - Masz jeszcze całe mnóstwo czasu, prawda?
- Nie, ja naprawdę muszę wracać...
- Proszę, zostań - rzekł i Candida uświadomiła sobie, że to prośba, a nie rozkaz. - Proszę...?
- dodał, patrząc na nią.
Nie mogła nie zauważyć, jak bardzo się wydaje zmęczony i wymizerowany. Cóż, powinien wcześniej
chodzić do łóżka, pomyślała. A czasami najlepiej solo!
- No dobrze, ale tylko pół godziny - powiedziała.
ROMANS Z PISARZEM 99
Odłożyła swoje rzeczy i poszła za nim do kuchni, gdzie przyglądała się, jak napełnia czajnik wodą.
- Zastanawiam się... - rzekł nagle. - Zastanawiam się, czy nie wyświadczyłabyś mi naprawdę wielkiej
przysługi, Candido...?
Odwróciła wzrok. Pomyślała, że najprawdopodobniej nie!
- Przyszedł mi do głowy pewien pomysł i wydaje mi się, że mogłabyś być rozwiązaniem jednego z
moich wielu problemów.
W głowie Candidy rozległ się natychmiast sygnał ostrzegawczy.
- O czym ty właściwie mówisz? - zapytała z niepokojem.
- Cóż, jakbym nie był teraz wystarczająco zajęty - odparł powoli - mój agent właśnie mi przypomniał,
że zbliża się rozwiązanie prestiżowego konkursu literackiego... Jestem w nim końcowym sędzią i będę
musiał wybrać najlepsze opowiadanie z mniej więcej dwunastu. Wszystkie będą dobre. Jeden
zwycięzca i dwa wyróżnienia, plus całkiem spore nagrody pieniężne.
Candida patrzyła na niego, unosząc brwi.
- No i? - zapytała. - Co ja mam z tym wspólnego?
- Mogłabyś także je przeczytać i wyrazić swoje zdanie. - Zawahał się. - Ocenianie pracy innych to
wielka odpowiedzialność, i nie znoszę tego robić.
Na te słowa policzki Candidy zrobiły się szkar-
100
SUSANNE JAMES
latne, gdy powróciły te wszystkie uczucia, nad którymi sądziła, że posiada kontrolę. A więc... nie
znosił oceniać, tak? A to ci niespodzianka! Nie sprawiał takiego wrażenia, kiedy oceniał Ją\ A teraz
prosił, by mu pomogła w ocenianiu innych... Cóż za ironia losu! No, ale jak mogła się na coś takiego
zgodzić? Jak mogła się zgodzić, by ponosić choćby częściową odpowiedzialność za rozczarowanie, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- James M. Ward The Pool 3 Pool of Twilight
- Flemming, Ian James Bond 04 Diamonds Are Forever By Ian Fleming
- James Lee Burke Robicheaux 11 Purple_Cane_Road
- White James Szpital Kosmiczny 03 Trudna Operacja
- James Axler Outlander 02 Destiny Run
- James Axler Outlander 10 Outer Darkness
- 041. James Julia Narzeczona dla greka
- James_Grippando_ _Jack_Swyteck_03_ _Last_to_Die
- Hogan, James P Giants 5 Mission to Minerva
- James Fenimore Cooper Ned Myers
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- demonter.keep.pl