[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciał i twarzy spowitych w bandaże. Odpowiedz negatywna. Napowietrzne Polo. Nic.
Gorące Zdroje Siarkowe. Nic. Białe Zdroje Siarkowe. Nic. Czarne Zdroje Siarkowe.
Nic. Wyschnięte Zdroje Siarkowe... Nic.
Zniechęcony i nieco onieśmielony, Powell zajrzał nawet na Cmentarz
Słonecznego Zwitu. Obsadzona dębami, świerkami i jesionami, oflagowana
nekropolia swymi wąskimi spłachetkami zielonej trawy przypominała park angielski.
Z dyskretnie położonych pawilonów dobiegały przytłumione dzwięki muzyki  to
rzępoliły kwartety smyczkowe złożone z robotów. Na ustach Powella pojawił się
uśmiech.
Pośrodku cmentarza wznosiła się wierna kopia katedry Notre Dame.
Przymocowano do niej starannie wykonanÄ… tabliczkÄ™  OTO NASZ KOZCIÓAEK
W GLENN . Z paszczy jednego z gargulców na wieży dobywał się niezmordowany,
sÅ‚odki w brzmieniu ryk: WEWNTRZ NASZEGO SZKOCKIEGO KOZCIÓAKA
NA WAASNE OCZY UJRZYCIE ODGRYWANE PRZEZ ROBOTY
DRAMATYCZNE WYDARZENIA Z DZIEJÓW BOGÓW. MOJ%7Å‚ESZ NA
MOUNT SYNAJ, UKRZY%7Å‚OWANIE CHRYSTUSA, MAHOMET I GÓRA, LAO
TSE I KSI%7Å‚YC, OBJAWIENIE MARY BAKER EDDY, WNIEBOWZICIE
PANA NASZEGO BUDDY, PRAWDZIWE OBLICZE JEDYNEGO BOGA
NASZEJ GALAKTYKI... i po krótkiej przerwie, bardziej rzeczowym tonem: ZE
WZGLDU NA ZWIT NATUR TEJ WYSTAWY, WSTP WYACZNIE ZA
BILETAMI. BILETY MO%7łNA NABYWA U KUSTOSZA. Po chwili rozległ się
inny głos, płaczliwy i pełen urazy: UWAGA, WSZYSCY WYZNAWCY! UWAGA,
WSZYSCY WYZNAWCY! UPRASZA SI O OGRANICZENIE GAOZNYCH
ZMIECHÓW I ROZMÓW... Potem nastÄ…piÅ‚ trzask i inny gargulec zaczÄ…Å‚ tÄ™ samÄ…
gadkę w innym języku. Powell wybuchnął śmiechem.
 Powinien pan się wstydzić  powiedziała stojąca za nim dziewczyna.
Nawet nie odwracając głowy odparł:
 Przepraszam, UPRASZA SI O OGRANICZENIE GAOZNYCH
ROZMÓW I ZMIECHÓW. Czy jednak nie sÄ…dzi pani, że to jedno z najbardziej
absurdalnych...  W tym momencie dotarł do niego jej wzór psychiczny i detektyw
odwrócił się na pięcie. Stał twarzą w twarz z Duffy Wyg&.
 No proszę, Duffy we własnej osobie!  powiedział. Surowa mina ustąpiła
wyrazowi zaskoczenia, potem na twarzy dziewczyny szybko pojawił się uśmiech.
 Pan Powell!  zawołała z zapałem.  Mój nieśmiały detektyw. Nadal jest mi
pan winien taniec.
 I przeprosiny  orzekł Powell.
 Jestem zaszczycona. Nie mogę się ich doczekać. I za cóż to tym razem?
 Za to, iż pani nie doceniłem.
 I tak przez całe moje życie  wziąwszy Powella pod ramię, pociągnęła go za
sobą w boczną alejkę.  Proszę mi zdradzić, co pana do mnie przekonało. Spojrzał
pan na mnie po raz drugi i...
 I zdałem sobie sprawę z faktu, że jest pani najbardziej cwaną osóbką spośród
wszystkich, którzy pracują dla Bena Reicha.
 Jestem cwana, i owszem. Niekiedy pracuję dla Bena... ale podejrzewam, że
pański komplement kryje w sobie coś więcej niż tylko podziw. Czy nie tak?
 Ogon Hassopa.
 Aagodniejszym tonem proszę, jeśli łaska.
 Pani go zdjęła. Gratuluję sukcesu.
 Aaaa! Ma pan konika o imieniu Hassop. Gdy był jeszcze zrebakiem,
wskutek nieszczęśliwego wypadku stracił ozdobę końskiej urody. Pan postarał się
dlań o sztuczny zamiennik, który ja...
 Duffy, niechże pani wreszcie zrozumie... Daleko pani tak nie zajedzie.
 A więc, superchłopcze, niech pan przestanie mówić ogródkami  jej
zadziorna twarzyczka z na wpół poważną, a na wpół rozbawioną miną odwróciła się
ku niemu.  Do czego, u licha, pan pije?
 Dobrze, wyłożę kawę na ławę. Ogon to facet, tajny agent oddelegowany do
śledzenia i obserwacji podejrzanego. Posłaliśmy takiego za Hassopem.
 Przyjęte do wiadomości. Kim jest ten Hassop?
 To człowiek pracujący dla Bena Reicha. Szef jego Wydziału Szyfrów.
 I cóż takiego uczyniłam waszemu człowiekowi?
 Działając zgodnie z instrukcją otrzymaną od Reicha, oczarowała pani
naszego agenta, zawróciła mu w głowie i doprowadziła do tego, iż zaniedbując swoje
obowiązki służbowe, całymi dniami tkwił przy pani pianinie i...
 Jedno słowo!  wtrąciła Duffy ostrym tonem.  Przypominam go sobie. Taki
niewysoki mizerota. Był gliną?
 Ależ Duffy...
 Zadałam panu pytanie.
 Był gliną.
 I śledził tego Hassopa?
 Owszem.
 Hassop... taki wyblakły? Włosy jakby zakurzone? Niebieskie, wodniste
oczy?
Powell skinął głową.
 A to gnida!  mruknęła Duffy.  Nędzna gnida.  Płonąc z oburzenia
odwróciła się ku Powellowi.  I pan, mój panie, myśli, iż należę do tych, co
podejmują się wszelkiej brudnej roboty, nieprawdaż? No, panie wnikaczu! Niech pan
posłucha. Reich poprosił mnie o przysługę. Powiedział, że ten człowiek pracuje nad
bardzo ciekawym kodem, opartym na kompozycjach muzycznych. Chciał, bym
sprawdziła wyniki jego pracy. Skąd, u diabła, miałam wiedzieć, że to wasz agent?
I skąd miałam wiedzieć, że udaje muzyka?
Powell wytrzeszczył na nią oczy.
 Chce pani powiedzieć, że Reich panią po prostu podpuścił?
 Nie inaczej!  wściekała się Duffy.  No dalej, niech mnie pan odczyta!
Gdyby Reich nie zaszył się w Rezerwacie, mógłby nas pan skonfrontować ze sobą...
 Stop!  przerwał jej Powell. Szybko prześliznął się przez barierę
świadomości i w ciągu dziesięciu sekund odczytał Duffy dokładnie i skrzętnie. Potem
odwrócił się i popędził przed siebie.
 Hej!  zawołała Duffy.  Jaki jest werdykt?
 Medal Honorowy!  krzyknÄ…Å‚ Powell przez ramiÄ™.  PrzypnÄ™ go pani
osobiście, jak tylko wyciągnę stamtąd jednego człowieka.
 Ja nie potrzebuję jednego człowieka. Ja chcę pana.
 Oto i pani problem, Duffy. Wystarczy pani ktokolwiek.
 Ktoooo?
 Kto-kol-wiek.
 UPRASZA SI O OGRANICZENIE GAOZNYCH ZMIECHÓW
I ROZMÓW.
Powell odnalazł swego sierżanta w znajdującym się na Spacelandzie teatrze
Globe, gdzie wspaniała esper-aktorka swoją grą wzruszała tysiące widzów.
Zawdzięczała to w równym stopniu telepatycznej umiejętności wyczucia widowni, co
swej świetnej technice aktorskiej. Policjant, nieczuły zupełnie na wdzięki gwiazdy,
ponurym wzrokiem, twarz po twarzy lustrował widzów. Powell ujął go pod ramię
i wyprowadził na zewnątrz.
 Nasz ptaszek uleciał do Rezerwatu  poinformował glinę.  Wziął ze sobą
Hassopa. Zabrali również jego bagaż. Wymyślił sobie świetne alibi. Katastrofa
poruszyła go do głębi i potrzebny jest mu wypoczynek. I towarzystwo. Wyprzedza
nas o osiem godzin.
 Rezerwat? Hmmm...  zastanowił się sierżant.  Dwa i pół tysiąca mil
kwadratowych, zapełnionych cholernymi zwierzakami, pośród najrozmaitszych
krajobrazów i pogody... Więcej niż można by obejrzeć, gdyby nawet się miało do
dyspozycji trzy życia.
 Uważa pan za prawdopodobne, że Hassopowi może przytrafić się jakiś
wypadek, o ile już się nie przytrafił?
 Za jego głowę nie dałbym złamanego grosza.
 Jeśli mamy go stamtąd wyciągnąć, musimy wziąć helikopter i szybko
przeszukać teren.
 Nic z tego. Na terenie Rezerwatu transport mechaniczny jest niedozwolony.
 Ale to nadzwyczajny wypadek. Staruch Mojżesz musi mieć zeznania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl