[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedy grajÄ… marsze wojskowe?
- Rozumiem. - Do Jake'a ledwie docierał sens tego, co
mówiła. Myślał o znacznie ważniejszych rzeczach, na przykład
o tym, jak mógłby obrócić ją teraz do siebie i całować tak, by jej
kolana stały się miękkie.
Mógłby też zaaranżować jakieś spotkanie pózniej, kiedy ona
mieszkałaby już u siebie. Mieliby wówczas równe szanse.
Równe szanse, dobre sobie. Bękart Bakera i mała księżniczka
z rodu Barringtonów.
RS
83
Nagle ona sama obróciła się w jego ramionach. Położyła
dłonie na jego piersi i spojrzała mu w oczy w chwili, gdy na
niebie rozbłysnął kolejny fajerwerk.
- Wiesz, czasami ogarniajÄ… mnie takie uczucia... Mama
mówiła, że to nie jest..
- Wiem, o czym mówisz. Mnie też czasem ogarniają takie
uczucia.
No i, do diabła, pocałował ją.
A wtedy... Fajerwerki przestały go interesować. Ziemia
usuwała mu się spod nóg. Czuł, że to będzie właśnie tak, ledwie
dotknął jej ust. Były miękkie jak obłoczek, ale takie ciepłe...
takie słodkie jak whisky z miodem.
I takie chętne. Oplotła ramionami jego szyję tak ciasno, jak
powój lgnie do drzewa. Całowała się z nim z zamkniętymi
ustami, co okazało się dziwnie podniecające. Choć nie upierała
się przy tym. Po paru próbach z jego strony otworzyła je i wtedy
fajerwerki rozbłysły jeszcze jaśniej. Jake czuł się jak petarda,
która lada chwila wybuchnie.
Po długiej chwili musiał wreszcie zaczerpnąć tchu.
Oddychając szybko, oparł brodę na głowie Priss i próbował
znalezć sens tego, co się stało.
- Prissy? Kotku?
- Och, mój Boże. Wcale nie chciałam tego robić. - Pocałunki
nie były dla niej nowym doświadczeniem. Całowała się już
wcześniej, mnóstwo razy. No, może nie tak często, ale dość, aby
wiedzieć, że pocałunki nie są zawsze takie same. Przy tamtych
wcześniejszych chyba brakowało prądu. Teraz włączył się na
pełną moc. Czuła się tak, jakby mogła sama świecić w
ciemności.
- Myślę, że powinnam iść już do łóżka - wyszeptała.
- Może to dobry pomysł - odparł Jake.
Była chyba odrobinę rozczarowana, że on przystał na to tak
łatwo, ale to chyba była najlepsza rzecz, którą powinna teraz
RS
84
zrobić. Po tym wszystkim, co zdarzyło się wczoraj, prawie nie
poznawała samej siebie.
Jakiś czas pózniej siedziała przed lustrem w swoim pokoju i,
rozmarzona, wmasowywała w twarz krem. Jak taki mężczyzna
jak Jake mógł nie nauczyć się tańczyć? Przecież każdy umie
tańczyć. Ona chodziła na lekcje tańca jeszcze będąc w
podstawówce.
I ciekawe, co on sÄ…dzi o dzieciach? Co Faith Harper o nim
wspominała? %7łe był żonaty?
Powolnymi ruchami szczotkowała włosy, wyobrażając sobie,
jak też wyglądała kobieta, z którą Jake mógł się ożenić. Jeśli zaś
miał żonę, to gdzie ona się teraz podziewa? Mieć takie
szczęście, wyjść za Jake'a Spencera, a potem pozwolić mu
odejść? Nie mogła sobie tego wyobrazić. Był całkiem inny niż
chłopcy, z którymi spotykała się w college'u. Inny niż wszyscy
mężczyzni, z którymi miała do czynienia pózniej. Jakiś
nieokrzesany. W pewnym sensie tak samo nie pasował do ludzi
wokół jak i ona, choć z zupełnie innych przyczyn.
Dumała nad tym, co to były za przyczyny. Pamiętała, jak
zabawnie wyglądał w niemowlęcym butiku, pośród pluszowych
zwierzaków i malutkich mebelków. Czy kiedykolwiek myślał o
założeniu rodziny?
O małych chłopcach, którzy towarzyszyliby tacie w
codziennych zajęciach...
O małych dziewczynkach, ubranych w dżinsy, które
wspinałyby się po drzewach i mogłyby się ubrudzić, pragnących
mieć na własność szczeniaka i jadać w kuchni. O
dziewczynkach, które nie musiałyby cały czas pamiętać, kim są.
RS
85
ROZDZIAA SIÓDMY
Zbudziło go poranne słońce, świecąc mu prosto w oczy. To
mu się dotąd nie zdarzyło i wcale nie poprawiło humoru. Zszedł
na dół i z chmurną miną spojrzał na nakryty obrusem stół w
kuchni. To też się jeszcze nie zdarzyło od czasu, kiedy kupił ten
dom sześć lat temu od starego Hollomana.
Musi wymyślić powód do następnej wyprawy do miasta.
Przez pół nocy leżał bezsennie, zastanawiając się, co ma
powiedzieć Priss po tym, jak zrobił z siebie idiotę na ganku. Jak
wdychał zapach jej włosów. Gdy czuł dotyk jej delikatnego
tyłeczka i jego męskość natychmiast na to reagowała, nie
mieszcząc się prawie w obcisłych dżinsach. Priss musiała
rozumieć, co się z nim dzieje. Wystarczyło jedno jej dotknięcie i
był tam taki gorący, jak żelazo do znakowania bydła.
Cholera, powinien był wiedzieć, że będzie miał przez nią
kłopoty. Czy nie zdawał sobie z tego sprawy od samego
początku, od pierwszego razu, kiedy zobaczył ją na aukcji
przedmiotów po starym Barringtonie? Zamiast posłuchać głosu
rozsądku, wypatrywał jej za każdym razem, kiedy był w
mieście, a potem, po powrocie do domu, kiedy wypił swoje
wieczorne piwo, pogrążał si| w marzeniach.
W końcu zdobył się na to, żeby do niej podejść, i teraz...
Teraz starał się nie patrzeć na nią, siedzącą po drugiej stronie
stołu. Wlepiał wzrok w stojący przed nim talerz z jajecznicą.
Nigdy nie powinien był z nią rozmawiać. Nie powinien też
był patrzeć w te przejrzyste oczy koloru whisky.
Jest inna niż wszystkie kobiety, które dotąd znał, i to nie tylko
dlatego, że patrzy na świat jakoś inaczej. Faith Harper lubi ją, a
Faith jest przyzwoitÄ… dziewczynÄ…. To prawdopodobnie znaczy,
że Priss też jest przyzwoitą dziewczyną. Jake dotąd nie zadawał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl