[ Pobierz całość w formacie PDF ]

68
Potrząsnęła głową i przetarła zmrożone gogle, tak że mógł zobaczyć jej cu-
downe zielone oczy. Były rozpromienione ciekawością i zachwytem.
 Pojedziemy do Paryża  zaproponował.
 Do salonu Crazy Horse  dodała, uśmiechając się.
 Hotel George V.
 Pokój z widokiem na ogrody.
 Szampan moët.
Gdy ściągnął gogle z twarzy, pocałowała go.
Opierając dłoń na ramieniu Harry ego, Pete stwierdził:
 Nie zapominajcie też o tych, których żony nie lubią mrozów. Nie słyszeli-
ście, co mówiłem? Powiedziałem: cała paczka znowu jest razem  i wskazał na
dwa pojazdy śnieżne, pędzące po lodzie w ich kierunku.
 Roger, Brian i George  powiedziała Rita z wyrazną ulgą.
 To na pewno oni  dodał Johnson.  Trudno się tutaj spodziewać kogoś
innego.
 Cała paczka jest razem  przyznał Harry.  Ale co, na Boga, mamy teraz
robić?
13:32
Podczas czternastej doby studniowej misji szpiegowskiej rosyjski atomowy
okręt podwodny Ilja Pogodin dotarł do pierwszego punktu, z którego planowa-
no rozpocząć nasłuch elektroniczny. Kapitan Nikita Gorow wydał rozkaz utrzy-
mania stałej pozycji łodzi, będącej pod wpływem niezbyt silnych, południowo-
-wschodnich prądów podmorskich. Znajdowali się na północny-zachód od wyspy
Jan Mayen, czterdzieści mil morskich od wybrzeży Grenlandii i trzydzieści pięć
metrów pod wzburzoną powierzchnią Północnego Atlantyku.
Ilja Pogodin otrzymał swoją nazwę dla uczczenia jednego z bohaterów Związ-
ku Radzieckiego w okresie, zanim skorumpowany, biurokratyczny system upadł,
a totalitarne państwo runęło pod ciężarem swojej własnej niewydolności i afer
finansowych. Pomimo to nazwa okrętu nie została zmieniona, częściowo dlatego,
że wojsko jest przywiązane do tradycji, jak również dlatego, że nowa niby-de-
mokracja wydawała się bardzo krucha i nietrwała. Należało uważać, aby zbytnio
nie urazić zgorzkniałej i potencjalnie niezwykle niebezpiecznej starej gwardii by-
łych członków partii, którzy co prawda zostali obecnie odsunięci od władzy, ale
pewnego dnia mogli do niej powrócić, ponownie tworząc łagry i inne instytu-
cje  reedukacji społecznej . Pozostawienie starej nazwy podyktowane było także
przez oszczędność; przerażająco biedne państwo rosyjskie, ogołocone przez la-
ta komunizmu i tabuny przekupnych polityków, nie miało dosyć funduszy, żeby
przemalować napisy na łodziach i zmienić w archiwach dane dotyczące nowych
nazw i symboli.
Gorow nie mógł nawet zdobyć odpowiednich środków na bieżące utrzymanie
jednostki. W tych trudnych dniach, po upadku imperium, miał zbyt wiele zmar-
twień związanych z prawidłowym uszczelnieniem kadłuba i sprawnym działa-
niem napędzanego energią jądrową silnika. Nie miał nawet czasu, aby zaprzątać
sobie głowę faktem, że Ilja Pogodin otrzymał swoją nazwę ku czci godnego potę-
pienia złodzieja i mordercy, który nie odznaczył się niczym innym, jak tym, iż był
posłusznym obrońcą upadającego, znienawidzonego przez wszystkich reżimu.
Chociaż Pogodin był starzejącym się wojskowym okrętem podwodnym i ni-
gdy nie transportował rakiet z głowicami jądrowymi  na pokładzie miał tylko
kilka torped z niewielkim ładunkiem nuklearnym  to jednak należał do jedno-
70
stek dość pokaznych. Mierzył ponad sto metrów od dziobu do rufy, miał trzyna-
ście metrów szerokości. Podczas pełnego zanurzenia wypierał ponad osiem tysię-
cy ton wody.
Prądy południowo-wschodnie miały bardzo niewielki wpływ na kurs łodzi 
nigdy nie oddaliła się dalej niż o sto metrów od miejsca, w którym Gorow zarzą-
dził utrzymanie stałej pozycji.
W centrum dowodzenia obok Gorowa stał Piotr Timoszenko  młody oficer
łączności. Dookoła nich znajdowało się mnóstwo kontrolek i elektronicznych
wskazników, które pulsowały, świeciły i migotały przymglonymi kolorami: czer-
wonym, bursztynowym, zielonym i niebieskim. Nawet sufit pokryty był licznymi
wyświetlaczami, wykresami, ekranami i kontrolkami. Gdy sterownia potwierdziła
otrzymanie rozkazu utrzymania stałej pozycji i gdy dotarł on również do maszy-
nowni i siłowni jądrowej, Timoszenko zwrócił się do Gorowa:
 Kapitanie, proszę o zgodę na wysunięcie anteny.
 Właśnie po to tutaj przypłynęliśmy.
Timoszenko zszedł schodkami na dół, a następnie udał się do oddalonego
o dziesięć metrów pokoju łączności. Była to zadziwiająco mała kabina wypełnio-
na sprzętem radiowym mogącym odbierać i emitować zaszyfrowane wiadomości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl