[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Łiiks, czerwonogłowa mangaba, zawdzięczał swoje imię odgłosom, które wydawał. Gdy się
podeszło do jego klatki, otwierał szeroko pyszczek i krzyczał wniebogłosy: „Łiiks, łiiks!”. Sierść
Łiiksa miała subtelny, szary odcień, z wyjątkiem białej obróżki na szyi i pokrywającego czubek
głowy futerka barwy mahoniu. Mordka była ciemnoszara, a powieki kremowobiałe. Na ogół
pozostawały niewidoczne, tylko na powitanie Łiiks gwałtownie unosił brwi i opuszczał powieki,
co wyglądało zupełnie, jakby białe okiennice przesłoniły jego oczy.
Mieszkał sam w klatce i bardzo się nudził, nie mając się z kim bawić, ale w mojej kolekcji był
jedynym przedstawicielem swego gatunku. Nie wiedział o tym, ponieważ wszędzie wokół słyszał
inne małpy i wyczuwał ich zapach, dlatego uważał, że postępuję bardzo nieładnie, nie
wypuszczając go z klatki, żeby mógł się pobawić. Doszedł do wniosku, że najlepiej będzie
wygrzebać po kryjomu dziurę w ścianie.
Odkrył między deskami niewielką szczelinę i zabrał się do poszerzania jej palcami i zębami.
Drewno było bardzo twarde i dopiero po długim skubaniu i podgryzaniu zdołał oderwać małą
drzazgę. Uważnie obserwowałem, czy otwór się nie powiększa, lecz Łiiks nie miał o tym pojęcia i
myślał, że o niczym nie wiem. Całymi godzinami gryzł i szarpał drewno, ale zaledwie usłyszał
moje kroki, wskakiwał na drążek i siadał na nim z najniewinniejszą miną, unosząc brwi, pokazując
białe powieki i mrugając wesoło, aby dać mi do zrozumienia, że w całym obozie nie ma drugiej
małpy równie jak on niezdolnej do perfidnych postępków.
Nie ruszałem na razie dziury Łiiksa, sądząc, że zrezygnuje, gdy się przekona, z jak twardym
drewnem ma do czynienia. Ku mojemu zdumieniu, stało się inaczej. Tak go to wciągnęło, że każdą
wolną chwilę spędzał na gryzieniu, skrobaniu i ssaniu desek. Ilekroć jednak pojawiłem się w
pobliżu, siedział już na drążku, jak gdyby nigdy nic, i tylko kilka drzazg zaplątanych w sierści na
jego podbródku zdradzało, że kontynuuje prace wykopaliskowe. Wydawał się tak głęboko
przekonany, że nie znam jego tajemnicy, iż pewnego dnia postanowiłem zrobić mu niespodziankę.
Przyniosłem właśnie Łiiksowi miskę mleka, więc nie spodziewał się mojego powrotu przed
upływem co najmniej godziny. Pokrzepiony napojem, zabrał się do roboty. Dałem mu trochę czasu
na dobry początek, a następnie podkradłem się do klatki. Łiiks przycupnął na podłodze z mordką
zastygłą w wyrazie ponurej determinacji, szarpiąc oburącz dość duży kawałek drewna. Był on
bardzo oporny i choć Łiiks ciągnął z całych sił, nie udawało mu się go oderwać. Rozzłoszczony,
zaczął mamrotać do siebie i stroić niesamowite grymasy. W chwili gdy pochylał się nad
denerwującą drzazgą, by sprawdzić, czy nie dałoby się jej przegryźć, zapytałem go surowym
głosem, co tu wyprawia.
Podskoczył jak ukłuty szpilką i obejrzał się przez ramię z przerażeniem i poczuciem winy
wypisanymi na obliczu. Zapytałem znowu, co takiego knuje, on zaś obdarzył mnie słabym
uśmiechem i niemrawo spróbował pokazać mi powieki. Widząc, że nie odwróci mojej uwagi,
bojaźliwie puścił drzazgę, złapał pustą miskę po mleku i wskoczył na swój drążek, gdzie
—straszliwie zakłopotany — przykrył sobie miską głowę i wywinął koziołka w tył, spadając na
podłogę klatki. Wyglądał tak komicznie, że musiałem się roześmiać; uznał więc, że mu
wybaczyłem. Wrócił na drążek, nasadziwszy na łeb miskę jak blaszany hełm, i ponownie fiknął na
podłogę. Tym razem uderzył się boleśnie w głowę i musiał podejść do drzwiczek, żebym
potrzymał go za łapki, dopóki nie poczuje się lepiej.
Kiedy wyszło na jaw, że wiem o jego dziurze, przestał się ukrywać i drążył ją pracowicie na moich
oczach. Skarcony, powtarzał sztuczkę z miską i fikaniem z drążka, a gdy parskałem śmiechem,
zakładał, że mu przebaczyłem, i wracał do roboty. Na wszelki wypadek przybiłem jednak od
zewnątrz kawałek drucianej siatki, która niezmiernie zirytowała Łiiksa, kiedy na nią natrafił.
Przekonawszy się, że nie może jej odsunąć, dość niechętnie zrezygnował ze swego podkopu, lecz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Aldous Huxley Nowy wspaniały swiat
- Czarkowska Iwona SśÂ‚omiana wdowa
- C Howard Robert Conan Kull
- Alan Dean Foster Humanx 1 M
- Diablica pirata (NO CÓśą MOśąE BYć†)
- Review on the Nitration of [60]Fullerene
- Czasami warto czekać‡ Milburne Melanie
- Jerzy Pilch Tezy o gśÂ‚upocie, piciu i umieraniu
- Mapa Ciała
- Harry Turtledove V
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lwiaprzygoda.htw.pl