[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dalej. Przyciskając rękę do boku, dokładnie omiatał wzrokiem skały i rosnące w dole krzewy.
Wiedział z doświadczenia, że takie miejsca działają na wyobraznię dziecka. Jego, gdy
był mały, też fascynowała ta okolica. Zresztą wciąż zachwycało go dziewicze piękno
nadmorskiego krajobrazu.
Słońce świeciło wysoko na niebie. Morze miało odcień szafiru, jedynie przy samym
brzegu, gdzie fale z hukiem rozbijały się o skały, było białe od piany. Nate'owi stanął przed
oczami obraz chłopca wędrującego wąską kamienistą ścieżką; chłopiec potyka się i spada.
Nie! Nic złego nie przytrafiło się Kevinowi. On, Nathaniel Fury, nie pozwoli na to,
aby spotkała go jakakolwiek krzywda. Sapiąc z wysiłku, wspinał się coraz wyżej. Cały czas
uważnie rozglądał się dookoła. Co chwila wołał chłopca.
Raptem jego uwagę przykuła śnieżnobiała mewa. Pełna gracji niczym baletnica
zniżyła lot, potem, wydając niemal ludzkie odgłosy, zatoczyła łuk i przeleciała Nate'owi nad
głową. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Gotów był przysiąc, że ślepia ptaka są zielone,
zielone jak szmaragdy.
Mewa sfrunęła niżej, przysiadła na skalnej półce i spojrzała w górę, jakby wzywała go
do siebie.
Nie zważając na przenikliwy ból, na poobijane żebra i poranione ręce, ruszył w jej
stronę. W głowie szumiało mu od huku spienionych fal.
Gdy dzieliły go od niej dwa metry, mewa poderwała się do lotu i po chwili dołączyła
do swego towarzysza. Przez kilkanaście sekund dwa urokliwe stworzenia o
alabastrowobiałym upierzeniu tańczyły na tle nieba, głośno i radośnie prowadząc z sobą
rozmowę. Potem odleciały w kierunku morza.
Nathaniel dotarł zziajany do skalnej półki i tam ujrzał chłopca wciśniętego w płytką
szczelinÄ™.
Miał ochotę chwycić go w ramiona i mocno przytulić, ale powstrzymał się. Nie był
pewien, czy to przypadkiem nie z jego powodu Kevin uciekł z domu.
Usiadł więc obok i powiedział cicho:
- Aadny stÄ…d widok.
- Postanowiłem wrócić do Oklahomy - rzekł chłopiec, patrząc przed siebie. - Chyba
pojadÄ™ autobusem.
- Autobusem? To niegłupie. Będziesz mógł oglądać zmieniający się za oknem
krajobraz. Ale jednego nie rozumiem. Wydawało mi się, że podoba ci się w Bar Harbor.
- Podoba.
- Więc co się stało? Ktoś ci dokuczał?
- Nie.
- Pokłóciłeś się z Aleksem?
- Nie. Po prostu postanowiłem wrócić. Ale wczoraj było za pózno, nie zdążyłbym na
autobus. Uznałem, że przeczekam tu noc i rano pojadę. - Wzruszył ramionami. - Chyba
zasnąłem. - Ani razu nie spojrzał na Nate'a. - Nie zmusisz mnie do powrotu.
- Jestem większy od ciebie, więc gdybym chciał, to bym zmusił - powiedział łagodnie
Nate i pogładził chłopca po głowie. Ten natychmiast się odsunął. - Ale nie będę cię do
niczego zmuszał, przynajmniej dopóki nie dowiem się, co wpłynęło na twoją decyzję.
Siedzieli w milczeniu, obserwując morze i wsłuchując się w szura wiatru. Po kilku
minutach Nate wyczuł, że chłopiec nie jest tak spięty jak na początku.
- Wiesz, mamusia bardzo się o ciebie martwi. Wszyscy inni również. Może
powinieneś wrócić, żeby się z nimi pożegnać?
- Wtedy mama już mnie nie puści.
- Bo ciÄ™ kocha.
- Niepotrzebnie mnie urodziła. - W głosie chłopca brzmiała gorycz.
- Co za bzdury wygadujesz? Jeśli coś ci się nie podoba, masz prawo być zły, ale nie
wygaduj głupot.
Kevin poderwał głowę. Twarz miał brudną, mokrą od łez. Nate poczuł bolesne ukłucie
w sercu.
- Gdyby mnie nie miała, byłoby jej o wiele łatwiej. Ona udaje, że wszystko jest w
porzÄ…dku, ale to nieprawda.
- SkÄ…d wiesz?
- Bo nie jestem dzieckiem. Wiem, co on zrobił. Przez niego mamusia zaszła w ciążę, a
potem ją zostawił. Nigdy się nami nie interesował. Wyjechał do Bar Harbor, ożenił się z
Suzanną, a potem ją też zostawił.
I Aleksa z Jenny. Mamy tego samego tatę, dlatego jesteśmy rodzeństwem przyrodnim.
Oho, pomyślał Nate, poruszamy się po grząskim terenie. Trzeba bardzo ostrożnie
nawigować.
- O tych sprawach, chłopcze, powinieneś porozmawiać z mamą.
- Rozmawiałem. Mówiła mi, że czasem ludzie nie mogą się pobrać i być razem, nawet
jeśli mają dzieci. Ale on mnie nie chciał, od samego początku nie chciał. Nienawidzę go.
- Masz do tego prawo - rzekł Nate. - Nie zamierzam go usprawiedliwiać. Ale pomyśl o
mamie. Ona kocha cię nad życie i to się chyba bardziej liczy. Jeżeli wrócisz do Oklahomy,
serce pęknie jej z bólu.
Kevinowi wargi zadrżały.
- Mogłaby mieć ciebie. Zostałbyś z nią, gdyby nie ja.
- Obawiam się, że nie rozumiem...
- On... on kazał cię po... pobić - wykrztusił chłopiec. - Słyszałem, jak... wczoraj
rozmawialiście, ty i mama. Mamusia powiedziała, że to jej wina, ale ja wiem, że wszystko
stało się przeze mnie. Bo to mój ojciec. I teraz ty też mnie nienawidzisz i zostawisz nas, tak
jak on.
- Ty głuptasie! - Nie panując nad emocjami, Nate obrócił chłopca do siebie i
potrząsnął za ramiona. - Uciekłeś z domu, bo ktoś mi nabił parę siniaków? Czy ja wyglądam
na faceta, który nie umie sobie dać rady w życiu? Ci dwaj, którzy mnie zaatakowali, ledwo
mogli się z ziemi podnieść.
- Naprawdę? - Kevin pociągnął nosem i otarł łzy. - Ale...
- %7ładne ale. Nie miałeś nic wspólnego z moim pobiciem. Powinienem ci złoić skórę za
to, że tak okropnie nas dzisiaj wystraszyłeś.
- Ale on jest moim ojcem - upierał się Kevin. - A to znaczy...
- To nic nie znaczy. Mój ojciec był pijakiem, który prawie codziennie lał mnie bez
powodu.
W oczach Kevina znów wezbrały łzy.
- Myślałem, że mnie przestaniesz lubić. %7łe wyjedziesz, bo nie będziesz chciał być
moim nowym tatÄ….
Nathaniel przytulił do siebie szlochającego chłopca.
- yle myślałeś, marynarzu. Za karę chyba zwieszę cię z bukszprytu.
- Z buk - czego?
- Bukszprytu. - Przytulił chłopca mocniej. - Nie przyszło ci do głowy, że marzę o tym,
aby mieć takiego syna jak ty? %7łe chcę, żebyśmy zamieszkali razem i byli rodziną?
- NaprawdÄ™?
- Sądziłeś, że w jakim celu uczę cię sterować? Z nudów?
- Nie wiem. Nie zastanawiałem się.
- Szukałem cię, Kevin. Od lat szukałem takiego fajnego chłopaka na syna.
- Wiesz, Nate, okropnie się bałem. Ale potem pojawił się ptak.
Nate przypomniał sobie białą mewę.
- I wtedy poczułem się razniej. Usiadł nieopodal i przez całą noc dotrzymywał mi
towarzystwa. Wciąż tu był, kiedy się rano obudziłem. Potem przyleciał po niego inny ptak i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl