[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ucha. Gdy usłyszała niski, wibrujący dzwięk, w jej oczach pojawił się zachwyt.
- Oh, c'est incroyable - podekscytowana, nawet nie zauważyła, że swój zachwyt
wyraża po francusku. Zresztą nie tylko słowami, ale i gestami. Zatrzymała wzrok na Dillonie,
jedną ręką trzymała muszlę przy uchu, a drugą żywo gestykulowała. - Oh entend le bruit de
la mer, Cest merveilleux! Dillon, ecoute.
Podała mu muszlę, pragnąc podzielić się odkryciem. Dillon śmiał się. Zmiał się tak,
jak podczas żartów z jej ojcem.
- Wybacz, księżniczko, ale nic nie zrozumiałem.
- O rany, nie pomyślałam. Od bardzo dawna nie mówiłam po angielsku. - Odgarnęła
włosy z twarzy i uśmiechnęła się do niego ciepło. - Muszla jest niesamowita, naprawdę
można usłyszeć w niej morze.
Słowa zamarły w jej ustach, kiedy spostrzegła, że z jego twarzy znikło rozbawienie.
Emocje, które ich ogarnęły, sprawiały, że serce tłukło się jak oszalałe w jej piersi. Umysł
krzyczał, żeby uciekać, ale jej ciało najwidoczniej miało inne pragnienia. Nie odsunęła się,
gdy Dillon wyciągnął rękę i ją objął.
Po raz pierwszy czuła męską dłoń wędrującą po jej nagiej skórze. Nie dzieliło ich nic
poza wodą, która obmywała ich ciała. W promieniach złotego słońca poddała się pieszczotom
jego dłoni, aż zaczęło się jej wydawać, że nigdy się nie rozdzielą. Pragnęła już tylko, żeby
stali się jednym, póki słońce nie zniknie, a świat nie stanie w miejscu.
Dillon uwolnił ją z objęć. Powoli zabrał ręce, jakby nie miał ochoty rezygnować z
czegoś, co już przez chwilę do niego należało. W westchnieniu Laine słychać było
zadowolenie i rozpacz po utracie nowo odkrytej przyjemności.
- Przysiągłbym - mruknął, przyglądając się jej uważnie - że albo jesteś pierwszorzędną
aktorką, albo zakonnicą, która właśnie wyszła z klasztoru.
Laine spłoniła się i odwróciła, aby uciec w stronę piasku na plaży.
- Poczekaj. - Złapał ją za ramiona i obrócił w swoją stronę. Obserwował uważnie jej
rumieńce. - Czegoś tak wspaniałego nie widziałem od lat. Księżniczko, muszę przyznać, że
mnie zadziwiasz. Kolejny już raz - dodał, i choć nadal uśmiechał się kpiąco, to nie było już w
jego głosie złośliwości. - Bez względu na to, czy jest to działanie przemyślane, czy też
wynika z twojej niewinności.
Tym razem pocałunek był delikatny i drażniący zarazem. Nie potrafiła się bronić i
oddała całkowicie jego namiętności. Objęła go mocno. Czuła pod dłońmi każdy jego mięsień.
Nie zdając sobie sprawy z siły swego uroku, kusiła Dillona swoją niewinnością. Odsunął ją
od siebie i spojrzał pochmurnie.
- Masz w sobie niezwykłą moc - powiedział po chwili i pozwolił jej odetchnąć. -
Usiądzmy na moment. - Chwycił jej dłoń i pociągnął w stronę piasku.
Rozłożył duży ręcznik i położył się na nim. Laine wahała się chwilę, ale posadził ją
siłą.
- Nie. gryzę, księżniczko. Co najwyżej skubię. Wyciągnął papierosy z torby, wsparł
się na łokciach i zapalił jednego. Jego mokra skóra błyszczała w słońcu. Laine, która czuła się
niezręcznie, siedziała sztywno na brzegu ręcznika z muszlą w dłoniach. Starała się zrozumieć
uczucia, jakimi darzyła Dillona, a także ich przyczynę. Wiedziała, że to jest naprawdę ważne.
I że to będzie ważne przez całe jej przyszłe życie. Taki nienazwany jeszcze dar.
Niespodziewanie poczuła się szczęśliwa, jak w chwili, kiedy usłyszała szum muszli.
Przyglądając się jej, uśmiechnęła się ciepło.
- Obchodzisz siÄ™ z tÄ… muszlÄ… jak z nowo narodzonym dzieckiem.
Odwróciła się w stronę Dillona i zobaczyła, jak szczerzy zęby w uśmiechu. Pomyślała,
że nigdy wcześniej nie była tak uradowana.
- To moja pierwsza pamiątka. No i nigdy jeszcze nie nurkowałam po skarby.
- Tylko pomyśl o tych wszystkich rekinach, które musiałaś pokonać, żeby go zdobyć. -
Wypuścił dym w niebo.
- Chyba jesteś zazdrosny, bo ty nic sobie nie wyłowiłeś. Może to było samolubne z
mojej strony, że nic dla ciebie nie wzięłam.
- Przeżyję.
- Nie znajdziesz takich muszli w Paryżu - wyjaśniła. - Dzieciaki będą ją cenić,
zupełnie jakby to były złote dukaty.
- Dzieciaki?
Laine przyglądała się uważnie swojemu skarbowi. Gładziła palcami delikatną
powierzchniÄ™ muszli.
- Moi uczniowie w szkole. Większość z nich widziała takie rzeczy tylko w książkach.
- Ty uczysz?
Pochłonięta odkrywaniem każdego załamania powierzchni muszli, Laine nie
dostrzegła niedowierzania w jego pytaniu. Odpowiedziała machinalnie:
- Tak, angielskiego francuskich uczniów i francuskiego angielskich, którzy mieszkają
we Francji. Kiedy skończyłam szkołę, zostałam tam jako nauczycielka. Nie miałam dokąd iść,
a internat był przecież moim domem. Dillon, czy myślisz, że mogłabym tu co jakiś czas
przyjechać i poszukać jeszcze jakiejś muszli? Dziewczyny w szkole byłyby zachwycone, one
mają tam bardzo mało rozrywek.
- A gdzie była twoja matka?
- Co? - Zaskoczona zauważyła, że Dillon siedzi wyprostowany i badawczo ją
obserwuje. - Co ty powiedziałeś? - spytała zmieszana zmianą jego tonu.
- Spytałem, gdzie była twoja matka?
- Kiedy byłam w szkole? Ona mieszkała w Paryżu. - Niespodziewany gniew w jego
głosie bardzo ją speszył. Spróbowała zmienić temat. - Chciałabym jeszcze raz obejrzeć
lotnisko, myślisz, że...
- Przestań - przerwał jej.
Drgnęła nerwowo na tę suchą, ostrą komendę. Momentalnie przeszła do defensywy.
- Nie ma potrzeby krzyczeć. Całkiem dobrze cię słyszę z tego miejsca.
- Nie zmieniaj tematu, księżniczko. Chcę usłyszeć tylko kilka odpowiedzi. - Z
wściekłością i determinacją odrzucił papierosa.
- Przepraszam, Dillon. - Wstała i odsunęła się od niego. - Nie jestem w nastroju na
szczegółowe przesłuchanie.
Mamrocząc przekleństwa pod nosem, zerwał się na nogi i chwycił ją z zaskakującą
szybkością.
- Ależ z ciebie numerek! Połapać się nie można w twoich nastrojach. Już sam nie
wiem, który z nich jest prawdziwy. Kim ty, do diabła, jesteś?
- Mam już dość powtarzania ci, kim jestem - odpowiedziała cicho. - Nie wiem, co
chcesz usłyszeć, nie wiem, kim chcesz, żebym była.
Jej odpowiedz i łagodny ton jeszcze bardziej go rozwścieczyły. Zcisnął ją mocniej i
potrząsnął, ale nim zdążył dokończyć, ktoś zawołał jego imię. Zaklął ponownie, puścił Laine i
odwrócił się do postaci, która właśnie wyszła z tunelu palm.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Robert M. Howard Getting a Poor Return, Courts, Justice, and Taxes (2009)
- Miles to Go_ A Rennie Vogel Intrigue Amy Dawson Robertson
- Jesensky Milos, Leśniakiewicz Robert K. Tajemnica Księżycowej Jaskini
- Kościuszko_Robert_ _Wojownik_Trzech_Światów_03_ _Tata
- C Roberts John Maddox Conan i Amazonka
- Howard Robert E Conan. Ognisty wicher
- Alarm dla Polski Jerzy Robert Nowak
- Heinlein, Robert A Historia del Futuro III
- M165. Roberts Alison Prawdziwy tata
- Heinlein, Robert A Lost Legacy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sulimczyk.pev.pl