[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się posunąć ani w jakim zakresie on by tego chciał. Całowanie się z kimś
nie oznacza przecież automatycznie nawiązania bliższej zażyłości, a tego
właśnie miała zamiar spróbować...
- Nie musisz jeszcze wracać do domu, prawda? - zagadnął tymczasem
Paul.
Rose spojrzała na zegarek. Dochodziła dziewiąta - niby jeszcze wcześnie,
ale miała przed sobą kawał drogi...
- Nie, mam jeszcze trochę czasu - odpowiedziała wbrew wszystkiemu.
- Zwietnie, bo wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać.
Cóż, skoro uważał, że tego właśnie im trzeba... Szkoda tylko, że teraz
akurat nie była w nastroju do rozmowy. Wolałaby coś bardziej
zmysłowego!
- A o czym chcesz rozmawiać?
Jego bliskość sprawiała, że serce biło jej szybciej, a żołądek zawiązywał
się w ciasny supełek. Dla niepoznaki wychyliła się naprzód, gładząc
Paula po rękawie. Od razu przeniósł wzrok na jej rękę i też pochylił się w
jej stronÄ™.
- Chciałbym, żebyś wiedziała, jak miło spędziłem czas w twoim
towarzystwie - wyjąkał.
- Ja też - odwzajemniła komplement, przyglądając się jego dłoniom,
szczupłym i gładkim, a jednak bardzo, ale to bardzo męskim.
- Przypuszczam, że niedługo już przystąpisz do tego egzaminu, czy jak to
nazwiesz. - Mówił wolno i rzeczowo. - Początkowo potrzebowałaś mojej
pomocy, by się przygotować...
Skrzywiła się, bo nie chciała teraz myśleć ani o egzaminie", ani o swojej
babci. Chętniej poświęciłaby każdą myśl jemu i tylko jemu.
- To nie jest takie ważne, jak mi się wydawało... - próbowała zmienić
temat.
- Na początku było dla ciebie ważne - sprostował z poważnym wyrazem
twarzy. Jego ciemne oczy wydawały się w tym momencie prawie czarne.
- Chciałbym, żebyś wiedziała, że potrafię to uszanować.
Przytaknęła machinalnie, ale naprawdę nie spuszczała spojrzenia z jego
ust. Zaobserwowała zmysłowe wygięcie dolnej wargi, którą teraz bardzo
zmysłowo przygryzał... Naraz zapadło milczenie.
- Rose, czy ty mnie słuchasz?
Zamrugała powiekami, jakby ściągnął ją z obłoków. Wywołało to
półuśmiech na jego twarzy.
- Ależ słucham, słucham! - zapewniła pospiesznie.
- Bo jeżeli jesteś zmęczona... Albo wybrałem nieodpowiedni moment...
W duchu westchnęła: Ach, ci mężczyzni! %7łe też muszą wszystko
komplikować!, a nieco głośniej dorzuciła:
- Tak, rzeczywiście, wybrałeś zły moment.
- Przepraszam, nie musimy przecież rozmawiać akurat teraz - wycofał się,
ale Rose mogłaby przysiąc, że w jego głosie zabrzmiała nuta
rozczarowania. Rzeczywiście, nie wytrzymał i po krótkiej przerwie
dodał: - A czy mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego ten moment jest zły?
- Ponieważ wolałabym, żebyś mnie całował, a nie py-
tal! - wyszeptała, obserwując z uśmiechem, jak rozjaśniły mu się oczy.
Roześmiał się z wyrazną ulgą.
- No, myślę, że mógłbym...
Nie dała mu dokończyć, tylko pierwsza go pocałowała, o czym marzyła
już chyba od tygodnia. Zareagował z równą żarliwością, natychmiast
przejmując inicjatywę. Zdecydowanym ruchem strącił dzielącą ich
poduszkę na podłogę i jedną ręką objął Rose w talii, a drugą przytrzymał
jej głowę.
- Tak już lepiej? - spytał załamującym się głosem, całując ją w szyję.
- Mmmm! - Ten pomruk starczył za całą odpowiedz. Odchyliła głowę do
tyłu, aby ułatwić mu zadanie. Delikatnie gładził jej ramiona, co
spowodowało, że opadła na pluszowe pokrycie kanapy i nie stawiała
oporu, kiedy przycisnął się do niej całym ciałem. Czuła dotyk jego pal-
ców na rozgrzanej skórze brzucha, jego dłonie z rozkoszną powolnością
sunące w górę.
- Paul! - wyszeptała.
Zaprzestał pieszczoty, wtulając twarz w zagłębienie na jej szyi.
- Jeśli nie chcesz, żebym coś robił, to powiedz - zachęcił. W odpowiedzi
przycisnęła się do niego jeszcze mocniej. Wzięła głęboki oddech i
wykrztusiła:
- Nie chcę, żebyś... przestał!
W tej chwili dałaby głowę, że nawet przez skórę poczuła jego uśmiech!
Jeżeli do tej pory Paul nakładał sobie jakiekolwiek ograniczenia, aby nie
zranić jej uczuć - to oświadczenie spowodowało, że pękły wszelkie tamy,
z czego Rose była bardzo rada. Całował ją coraz namiętniej, a ona z takim
samym zapałem przyjmowała jego pieszczoty, zarzucała mu ręce na szyję
i wplatała palce w jego gęste włosy. Pomógł jej wygodniej ułożyć się na
kanapie, przykrywając ją całym sobą. Nawet przez ubranie czuła
emanujący z niego żar.
- Paul! - szeptała, przyciągając go do siebie.
Jakby wyczuwając jej niecierpliwość, pochylił głowę niżej, poprzez
materiał bluzki chwytając wargami jej sutki. Czuła, jak kreślił językiem
wokół nich kółeczka, aż wygięła się w łuk, by być bliżej jego warg.
Instynktownie zacisnęła nogi, a wtedy z jego gardła wyrwał się jęk
rozkoszy.
Jeszcze nigdy, z żadnym ze swoich dotychczasowych partnerów, nie
zapomniała się tak dalece na pierwszej randce. Owszem, wymieniali
nieraz przelotne pocałunki, prowadzili niezobowiązującą rozmowę, snuli
plany związku, ale żeby aż tak... Przymknęła oczy i krzyknęła w
uniesieniu, gdy Paul musnął ustami czułe miejsce w zagłębieniu za jej
uchem. Z nikim jeszcze nie przeżywała tak silnych emocji. Początkowo
nie zamierzała posunąć się tak daleko, przynajmniej nie tak szybko, ale
teraz nie miałaby nic przeciwko temu, aby pójść jeszcze dalej.
- Paul, chciałabym... - wyszeptała.
- Ja też - odszepnął, podnosząc się na łokciu. - Tylko czy jesteś tego
pewna?
- Wiem, że to brzmi głupio - przygryzła wargę - ale jeszcze nikogo nie
pragnęłam tak jak ciebie. Chciałabym się z tobą kochać!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Forgotten Realms Anthologies 04 Realms of the Underdark
- Triple Dog Dare Triple trouble 04 T. Dalton
- Diana Palmer Wyoming Men 04 Wyoming Strong
- Flemming, Ian James Bond 04 Diamonds Are Forever By Ian Fleming
- John Ringo Council War 04 East of the Sun, West of the Moon v5.0
- Mercedes Lackey & Rosemary Edghill Bedlam's Bard 04 Beyond World's End
- Desiree Holt [Phoenix Agency 04] F Stop [EC Breathless] (pdf)
- 1080. McClone Melissa W mieście marzeń 04 Kobieta z fotografii
- Troy Denning Dark Sun Prism Pentad 04 Obs
- Wil McCarthy The Queendom of Sol 04 To Crush the Moon (Bantam)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszkuj.opx.pl