[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niemożliwe, zmienni rzadko mają ludzkie dzieci, nawet gdy jedno z
rodziców jest człowiekiem. Gen zmiennych jego dominujący i zajmuje
większość DNA.
Laurie nie miała abstrakcyjnego piękna siostry, ale promieniowała
siłą i pewnością siebie, przyciągając do niej ez przerwy oczy Gwen. Miała
posągową grację, którą niewątpliwie jej służyła przy płci przeciwnej.
A jego bracia! Gdyby jej stado zobaczyło kiedykolwiek te wilki,
nigdy nie wykonały by żadnej pracy. Cała trójka wyglądała jakby należała
na okładki magazynów, a nie prowadziła firmę komputerową w środku
niczego w Kolorado.
Dzięki Bogu Alyssa była z nią. Potrzebowała posiłku i wsparcia.
Poznanie rodziny partnera było wystarczająco trudne. Widząc jak
wspaniali oni wszyscy byli nie pomagało uspokoić jej nerwy.
- Więc, Gwen, podziel się! Chcę usłyszeć wszystko o tym jak
poznałaś Ethana. Muszę powiedzieć, to było trochę szokujące. - Samantha
zaczęła wypytywać ją po tym jak wszyscy usiedli do stołu. Gwen
próbowała znalezć osąd w oczach rodzeństwa Ethana, ale zobaczyła tylko
przyjazń i szczere zainteresowanie.
- To nie jest zbyt interesujÄ…ca historia, naprawdÄ™. Moje stado posiada
kurort, w którym Ethan spędzał wakacje. Wpadłam tam na niego i, cóż,
wiesz jak trudno jest oprzeć się partnerowi gdy już się go znajdzie.
Dłoń Ethana oparła się o jej udo i powoli gładziła ją uspokajająco.
Jego dotyk uspokoił ją nawet gdy starała się oprzeć komfortowi jaki
oferował.
Patrząc w jego oczy zobaczyła otwartość i troskę. Prawie jakby coś
dla niego znaczyła. Nie, patrzył na nią jakby wszystko dla niego znaczyła.
Potrząsając głową, spojrzała z powrotem na Samanthę. Wiara w takie
głupstwa tylko ją zrani na koniec. Oczywiście starał się być podporą po
tym jak rzucił ją, całkiem dosłownie, do legowiska wilków. Nie mogła
pozwolić by jej wyobraznia za bardzo ją poniosła.
- Nie mogliście się sobie oprzeć, huh? To musiała być bardzo
interesująca noc. - szczera odpowiedz Laurie spowodowała, że Gwen się
zarumieniła. Reszta rodziny jęknęła.
- Laurie, zamierzasz zażenować wszystkich naszych partnerów kiedy
przyjadą? - spytał Jason.
Laurie machnięciem odprawiła jego niepokój.
- Dobrą wiadomością jest to, że wkrótce możecie się zrewanżować.
Jej partner jest następny. - Danny poruszył brwiami na Laurie poprzez stół.
- Whoa, czekach chwilę, kto powiedział, że jestem następna?
- Cóż, Jason jest najstarszy, Ethan jest drugi, a pózniej ty. Logika
nakazuje myśleć, że będziesz następna.
- Nie, ominie mnie. To znaczy, że ty będziesz następny, Danny
chłopcze, więc nie rozgaszczaj się za bardzo. - ich przekomarzania
przypomniały jej o domu i jej stadzie, sprowadzając uśmiech na jej twarz.
To uspokoiło ją bardziej niż wszystko inne, nawet jeśli cała ta rozmowa o
partnerstwie robiła się dla niej trochę niewygodna. Spoglądając wokół
stołu, Gwen zauważyła, że Julie wydawała się również tak skrępowana jak
ona, zwłaszcza gdy wspominano o partnerstwie Laurie. Ciekawe.
- A co z tobą Alysso? Masz nadzieję podążyć za Gwen i znalezć
wilka za partnera?
Rozmowa rozbrzmiewała wokół niej, ale Gwen skupiła się na
talerzu. Kiedy rozmowa przeszła na bezpieczniejsze tematy, odetchnęła z
ulgą. Przez rozmowę o związku z Ethanem czuła się spięta i wyczerpana.
Udawanie, że są szczęśliwą parą było szczególnie trudne wokół jego
rodziny, której szczęście dla nich wydawało się szczere. Każde pytanie, nie
ważne jak niewinne, pozostawiało w jej sercu ból.
Po kolacji kobiety udały się do salonu podczas gdy mężczyzni
sprzątali kuchnię. Gwen patrzyła jak Jason całuje Samanthę z miłością w
czubek głowy. Było oczywiste podczas posiłku jak bardzo Pierwszy hołubi
swoją partnerkę. Był troskliwy, a ich miłość była widoczna w
pomieszczeniu za każdy razem kiedy na nią patrzył, adoracja lśniła w jego
oczach.
Westchnęła smutno.
- Wyraznie widać jak bardzo Jason cię kocha, Samantho. Masz
wielkie szczęście.
Cztery zestawy oczu odwróciły się do niej. Alyssy były pełne
sympatii, ale inne dezorientacji.
- Tak, ale ty masz Ethana. - odpowiedziała Samantha otwarcie. Jej
przenikliwe spojrzenie wbiło się w Gwen, powodując, że zaczęła wiercić
siÄ™ na fotelu.
- Cóż, tak... tylko, że... u nas jest inaczej... - wyjąkała przerywając. W
jakiś sposób zdołała zaciągnąć się w kąt. Nie mogła wyjaśnić ich
problemów jego rodzinie.
- W jaki sposób inne? - spytała Laurie. Jej oczy ciągle były pełne
ciepła, ale była w nich również ciekawość, a Gwen wiedziała, że musi coś
powiedzieć. Wiedziała również, że siostry Ethana nie zawahają się bronić
go jeśli nie będzie ostrożna. Ostatnie czego potrzebowała to zrobienie
wrogów pierwszej nocy w jej nowym domu, a zdecydowanie z rodziną jej
partnera. Starając się myśleć szybko, Gwen zastanawiała się co może
powiedzieć, żeby wyplatać się z tego problemu.
- Cóż, no wiesz. - wszystkie ciągle na nią patrzyły.
- Samantho, może powiesz nam coś więcej o twoim ślubie. Gwen i
ja. - zaczęła Alyssa.
- Pózniej. - ucięła Laurie. Alyssa posłała Gwen przepraszające
spojrzenie gdy jej trzy szwagierki, albo siostry partnerskie, odwróciły
uwagę z powrotem na nią. Wierciła się, wiedząc, że daremnie jest
próbować uciec ich spojrzeniom.
- Jestem wydrą, a wiedzie co czuje Ethan. - Gwen miała nadzieję, że
te słowa ich usatysfakcjonują, ale kobiety potrząsnęły głowami,
komplikując wszystko. - On chciał drapieżnika za partnerkę. Powiedział,
że nie wybrał by wydry. - teraz spojrzenia zawierały tylko jedno, szok.
- Ethan nigdy by tego nie powiedział. Gwen, musiała coś zle
zrozumieć. - inne kobiety przytaknęły, zgadzając się z tym zdaniem.
Wzruszyła ramionami niewygodnie.
- Tak, chyba. - oczywiście rodzina Ethana będzie myśleć tylko o tym
co najlepsze w nim. Nie powinna była niczego mówić. Zdradzając siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl