[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bo zawsze się nim opiekowała.
Wziął do ręki następny rysunek.
- Albo choćby sam Monroe. Uważał Jolleya za zwariowanego nudziarza.
- Jak oni wszyscy.
- Masz rację - zgodził się Michael. - Carlson, pruderyjny, wyprany z poczucia humoru,
jedyny syn Jolleya, który jeszcze żyje.
- Próbował obalić testament.
- Wiedział, że jego ojciec był inteligentny. Kto wie, czy nie zechce użyć bardziej
niegodziwych środków, żeby dopiąć swego. Biff... - Michael nie mógł się nie roześmiać,
patrząc na rysunek. Pandora naszkicowała go dokładnie takim, jaki był. Egocentryk, zajęty
wyłącznie własną osobą.
- Jakoś nie widzę go z rękami splamionymi krwią.
- Za część ze stu pięćdziesięciu milionów? Ja widzę. Zliczna mała Ginger. Ciekawe,
czy potrafi być taka słodka, na jaką wygląda I Hank. - Pandora narysowała go z
rozluznionymi mięśniami. - Czy zadowoli się kilkoma tysiącami, skoro mógłby mieć
miliony?
- Sama nie wiem - zamyśliła się. - Nawet jeśli mam ich ustawionych w szeregu przede
mnÄ…, nie wiem.
- Ustawieni w szeregu - powtórzył Michael. - Może tu kryje się odpowiedz.
Najwyższy czas, by zorganizować miłe rodzinne przyjęcie - powiedział.
- Przyjęcie? Nie myślałam o tym, by ich tutaj wszystkich zapraszać.
- Dlaczego? Będzie wspaniale.
- Nie przyjadÄ….
- Ależ przyjadą. - Michael już wybiegał myślą w przód. - Mogę się założyć. Lekki
sygnał, że nie dzieje się tu za dobrze, a zlecą się jak na skrzydłach. Za tydzień będziesz u
lekarza. Jeśli uzna, że jesteś zdrowa, zaczniemy naszą grę.
- JakÄ…?
- Za tydzień - powtórzył i ujął w dłonie jej twarz. Nie była piękna, ale było w niej coś
niezwykłego. Długo trwało, zanim to sobie uświadomił. - Jesteś trochę blada - zauważył.
- Zawsze jestem blada, kiedy mam wstrząśnienie mózgu. Chcesz mnie rozpieszczać?
- Troszeczkę. Boże, myślałem, że cię straciłem. - Spoważniał nagle.
- Oboje byśmy się stracili, gdybyś tak dobrze nie panował nad samochodem. -
Przytuliła się do jego ramienia. Było silne, dawało oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Postara
się udawać, że Michael zawsze będzie przy niej. - Cudem wyszliśmy z tego cało.
- Ale wyszliśmy. - Popatrzył na nią. Wyglądała na słabą i wycieńczoną, ale wiedział,
że jej wola pozostała niezłomna. - A teraz porozmawiamy o tym, co mi powiedziałaś bezpo-
średnio przed wypadkiem.
- Krzyczałam? - spytała.
- Nie.
- Jeśli krytykowałam twój sposób jazdy, to przepraszam.
- Powiedziałaś, że mnie kochasz. - Zauważył, że otworzyła szeroko oczy ze
zdumienia. Niejeden mężczyzna poczułby się dotknięty taką reakcją, ale Michael potraktował
to z właściwym sobie poczuciem humoru. - Można by to nazwać wyznaniem na łożu śmierci.
Naprawdę tak powiedziała? Pamiętała tylko, że chwyciła go za rękę w tych ostatnich
sekundach, sądząc, że za chwilę oboje zginą.
- To była histeria - zaczęła, starając się odsunąć.
- Nie brzmiało to jak bredzenie.
- Michael, słyszałeś, co mówił doktor Barnhouse. Mam unikać stresów. Jeśli chcesz w
czymś pomóc, to zrób mi jeszcze herbaty.
- Mam coś lepszego na uspokojenie nerwów i rozluznienie mięśni. - Położył się obok
niej na łóżku i zaczął delikatnie obsypywać pocałunkami twarz Pandory. - Chcę to jeszcze raz
usłyszeć, teraz, tutaj.
- Michael - próbowała oponować.
- Nie, leż spokojnie. Będę cię dotykać, tylko dotykać, nic więcej. Na resztę będziemy
jeszcze mieli dużo czasu.
Był cierpliwy i czuły. Nie po raz pierwszy dziwiła się, że tak uparty, wybuchowy i
pewny siebie mężczyzna może mieć tak delikatne dłonie. Zciągnął buty i wśliznął się pod
kołdrę obok niej. Trzymał ją w ramionach i gładził ją, dopóki nie usłyszał, jak wzdycha z
ulgÄ….
- Będę się tobą opiekować - wyszeptał. - A kiedy wyzdrowiejesz, będziemy się sobą
opiekować nawzajem.
- Jutro będę zdrowa - powiedziała sennym głosem.
- Oczywiście - przytaknął. - Ale jeszcze mi tego nie powiedziałaś po raz drugi -
przypomniał. - Kochasz mnie, Pandoro?
Była tak zmęczona i wyczerpana, że nie miała już siły do walki.
- A jeśli tak? - odpowiedziała pytaniem. Z trudem przekrzywiła głowę, by popatrzeć
mu w oczy. - Ludzie zakochujÄ… siÄ™ i odkochujÄ…, to normalne.
- Ludzie. - Pochylił głowę tak nisko, że dotykał wargami jej ust. - Nie Pandora.
Denerwuje ciÄ™ to, prawda?
Chciała spiorunować go wzrokiem, ale oczy same się jej zamknęły.
- Tak. Robię, co mogę, żeby odwrócić sytuację - odrzekła.
Przytulił się do niej, na razie usatysfakcjonowany tą odpowiedzią. Kocha go. Ma
jeszcze czas, żeby skłonić ją, by polubiła tę sytuację.
- Pozwól mi się dowiedzieć, jak to się skończy - powiedział i utulił ją do snu.
ROZDZIAA 12
Michael przypatrywał się ciemnym plamom na podłodze garażu ze swego rodzaju
ponurą fascynacją. Wypuszczenie płynu hamulcowego z samochodu przyszłej ofiary było
sposobem zabójstwa, często spotykanym w filmach i powieściach kryminalnych. Widzowie i
czytelnicy lubili te znane sobie, niezawodne chwyty, podobnie jak ciekawi byli pomysłów
nowych i oryginalnych.
Michael wykorzystywał te metody w swoich scenariuszach, tak samo zresztą jak
pomysł z zatrutym szampanem. Fałszywy telegram też mu się czasem zdarzał, nie mówiąc już [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl