[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzi spróbować?
 Z kim się żeni?  spytałam, porządkując stół w pokoju, ponieważ kuchnia do
szampana nie pasowała.  Wolałabym wiedzieć, bo w końcu dosyć ściśle dotyczy to
moich dzieci.
 A otóż to! Dzięki szanownej narzeczonej wylazło szydło z worka!
Okazało się, że mój były mąż żeni się z ową mistrzynią knedli, troskliwą Urszulką
z ulicy Mokotowskiej. Dawno już okazywał jej atencje, aczkolwiek wstrzymywał się
z zacieśnieniem romansu, żeby nie narażać w miejscu pracy opinii tej anielskiej isto-
ty. Uczciwie mówiąc, do skoków w bok nigdy nie miał skłonności, preferował związ-
ki legalne, zważywszy jednak, iż jedyny legalny związek łączył go ze mną, należało się
mnie jakoś pozbyć. Zdaniem Agaty, zródło plotek i przyczynę całej nagonki stanowi-
Å‚a Urszulka.
W pierwszej chwili nie zdołałam uwierzyć.
 Ale nie powiesz przecież, że ona sobie to wszystko wysysała z palca!  zaprote-
stowałam w osłupieniu.  Ostatecznie Jacuś o moich wybrykach w barze Tajfun sły-
szał od personelu! I nie mogła występować jako ja, szczególnie pod własnym domem!
I przecież Stefan to nie imbecyl, gdyby słyszał wszystko wyłącznie od niej...
 Imbecyl  przerwała mi krótko Agata i pyknęła korkiem od szampana.
Odruchowo podsunęłam jej kieliszki.  W niektórych sytuacjach życiowych idiocieje
każdy mężczyzna, a inteligencja nie ma z tym nic wspólnego, bo nie w głowie mu się za-
jączki lęgną. Jeśli wdzięczna postać dzień w dzień kręci mu tyłkiem przed nosem, wiel-
biÄ…cymi oczka patrzy, kadzielnicÄ… majta...
 Stefan nigdy nie leciał na wampy! Wywęszał je jak tresowany pies!
 Toteż ona wcale nie wamp, tylko kapłanka. No, twoje zdrowie! %7łeby ci się druga
młodość szczęściła
 Bóg ci zapłać. Twoje...
Szampan był znakomity i miał jakąś szczególną właściwość przywracania równowa-
gi umysłowej. Usiadłyśmy wreszcie przy stole, jak ludzie.
 Powiedz, co wiesz, jakoś porządnie i po kolei  zażądałam.  Bo to duża rzecz
i akcja niezwykła a w dodatku nie wszystko mi się zgadza. Wal!
Ubiegłe lata, jeszcze sprzed jej wyjazdu do Kanady, sprawiły, że wspólnych zna-
jomych mieliśmy zatrzęsienie, zarówno z wcześniejszych, jak i pózniejszych czasów.
Agata dopadła wszystkich, dokładając im także aktualnych współpracowników moje-
go męża. Byłego. Wśród nich znalazła dawnego kumpla swojego brata, zawód miał wła-
ściwy, chemik...
58
 Pamiętałam, że ten Jureczek wybierał się na chemię i raz nawet, razem z Kaziem,
zrobili straszny smród w mieszkaniu, w związku z czym matka wzbroniła mu wstępu
do naszego domu  opowiadała.  Nie wiem, co oni tam przyrządzili, ale śmierdzia-
ło trzy tygodnie. Jeszcze do szkoły chodziłyśmy, niemożliwe, żebym ci o tym wtedy nie
mówiła!
A owszem, mgliście przypomniało mi się, że w domu rodzinnym Agaty była potężna
awantura, i chyba nawet ona sama przez jakiś czas śmierdziała czymś obrzydliwym, ale
rychło wyleciało nam to z głowy, bo obie przeżywałyśmy perturbacje uczuciowe, znacz-
nie ważniejsze niż wszystkie smrody świata. Kumpel Kazia, Jureczek, nie zwracał uwa-
gi na znacznie młodsze dziewczynki, starszy był od nas o cztery lata i w skład wulkanu
uczuć nie wchodził, poszedł zatem w niepamięć.
 Zadzwoniłam do Kazia po nazwisko  mówiła dalej  bo co szkodziło spró-
bować. Okazało się, że nie stracili kontaktu, i więcej! Kazio się rozgadał, ten Jureczek
w pierze porasta, bo zmienił firmę, zmienił czy dołożył sobie, wszystko jedno, dość że
już z półtora roku robi coś tam chemicznego dla Stefana. Rzecz jasna, nie miał zielonego
pojęcia, że Stefan to twój mąż, Kazio też nie kojarzył, że dawna Mięczakówna to obecnie
Borkowska, a ja im wolałam nie przypominać. Patrz, jaki fart, myślałam, że pójdę łań-
cuszkiem, jeden chemik prowadzi do drugiego chemika, a tu Jureczek spadł jak z nieba.
Ty, to jajko z oliwkÄ… pod szampana wcale niezle idzie!
Serek też nam szedł niezle.
Aatwo zgadnąć, że Agata dopadła Jureczka od razu, spotykając się z nim starannie za-
planowanym przypadkiem.
 Przypomniałam mu się i wyobraz sobie, on nas pamiętał! Tyle że nie był pewien,
która z nas jest która, ale to już bez znaczenia. Zaprzyjazniliśmy się od serca w pierwszej
najbliższej knajpie, przy piwie, i plotki nam się zgoła zaiskrzyły. Jego świeżutko; spotka-
ło wielkie szczęście, usprawnienie mu przyjęli, zdaje się, że pasty do zębów albo może
zmywacza do smaru, nie jestem pewna, bo smar nas akurat nie dotyczy, a zęby niech
szlag trafi... Dość że z tej zawodowej przyczyny był taki rozmowny, wyjaśniam ci, żebyś
nie miała głupich wątpliwości. Baba plotkuje zawsze, facet do faceta przeważnie, ale fa-
cet do baby ma opory i udaje, że plotek nie słucha...
 I nie powtarza...  mruknęłam.
 Toteż właśnie. Rozanielenie przebiło w nim męskie cechy. No i teraz przystępuję
do meritum, dolej nam jeszcze!
Meritum zaprezentowało się niezwykle.
Jureczek, acz pracujący tylko na zleceniach, zagniezdził się w firmie i znał wszyst-
kich, także prezesa i jego sekretarkę. O sekretarce wypowiadał się niezbyt entuzjastycz-
nie, ładna była, owszem, ale jakaś bezbarwna i chociaż okrągłości miała na właściwych
miejscach, to jednak nie rzucała się w oczy. Trochę taka wdzięczna trawka, co to lada
59
podmuch ją złamie i trzeba się nią opiekować. Zdaniem Jureczka, był to pic fotomontaż; [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl