[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tlumic w sobie swiadomosc wrogosci i braku szczerosci u drugich; nie jest to czasami proste,
poniewaz dzieci latwo dostrzegaja u drugich ujemne cechy i trudniej niz dorosli daja sie zwiesc
slowom. Nadal nie lubia kogos bez zadnego istotnego powodu - poza jednym, bardzo istotnym,
ze czuja emanujaca od tej osoby wrogosc albo nieszczerosc. Podobna reakcja traci jednak
wkrotce na sile; niebawem dziecko osiaga dojrzalosc przecietnego doroslego czlowieka i
zatraca zmysl rozrozniania miedzy osoba przyzwoita a lobuzem, poki ten nie popelni jakiegos
skandalicznego czynu.
Z drugiej strony, naucza sie dziecko - juz od zarania jego edukacji - uczuc, nie bedacych
bynajmniej jego uczuciami; szczegolnie uczy sie je lubic ludzi, odnosic sie do nich z
bezkrytyczna przyjaznia, usmiechac sie do nich. Czego wychowanie nie dopelnilo, tego
dokonuje zazwyczaj w pozniejszych latach presja spoleczna. Jezeli sie nie usmiechasz,
powiedza, ze jestes niesympatyczny, a sympatia jest ci nieodzowna, jezeli pragniesz
sprzedawac swoje uslugi jako kelnerka, kupiec czy lekarz. Tylko stojacy na dole piramidy
spolecznej, ktorzy nie maja niczego na sprzedaz oprocz swej sily fizycznej), a takze ci u samej
gory nie musza byc specjalnie mili. Uprzejmosc, pogodne usposobienie i wszystko, co usmiech
ma wyrazac, staje sie rodzajem automatycznej reakcji, ktora mozna wlaczac i wylaczac jak
zarowke2.
Co prawda, w wielu wypadkach czlowiek jest swiadom tego, ze wykonuje tylko gesty;
najczesciej jednak zatraca te swiadomosc, a tym samym traci zdolnosc rozrozniania miedzy
uczuciem pozornym a uprzejmoscia spontaniczna.
Nie tylko wrogosc jest bezposrednio tlumiona, a uprzejmosc niweczona narzucaniem jej
falszywej maski. Spontaniczne emocje sa w szerokim zakresie tlumione i zastepowane przez
pseudouczucia. Freud zajal sie jednym z tych tlumien, a mianowicie tlumieniem instynktu
seksualnego. Jakkolwiek wydaje mi sie, ze zniechecanie do przyjemnosci plciowych nie jest
jedyna wazna represja reakcji spontanicznych, lecz tylko jedna z wielu, nie sadze, by nalezalo
lekcewazyc jej znaczenie. Skutki sa oczywiste w wypadkach zahamowan seksualnych, a takze
tam, gdzie poped plciowy nabiera charakteru przymusu i doznanie seksualne traktowane jest
jak alkohol lub narkotyk pozbawiony specjalnego smaku, ale dajacy zapomnienie. Niezaleznie
od tego tlumienie spontanicznosci w sferze zycia plciowego, wskutek intensywnosci pragnien
seksualnych, nie tylko oddzialywa ujemnie na te sfere, lecz oslabia takze odwage spontanicznej
ekspresji czlowieka we wszelkich pozostalych dziedzinach zycia.
W naszym spoleczenstwie na ogol nie pochwala sie uczuc. Chociaz niewatpliwie tworcze
myslenie - podobnie jak kazda inna tworcza dzialalnosc - wiaze sie niepodzielnie z uczuciem,
idealem stalo sie myslec i zyc bez wzruszen. Uczuciowosc stala sie synonimem
niezrownowazenia albo choroby. Akceptujac ten wzor, jednostka stracila ogromnie na sile; jej
myslenie zostalo zubozone i splycone. Z drugiej strony, skoro nie mozna calkowicie unicestwic
uczuc, musza one istniec zupelnie niezaleznie od intelektualnej strony osobowosci; efektem
jest tani, zaklamany sentymentalizm, ktory dzieki filmowi i popularnym przebojom stanowi
pokarm milionow spragnionych wzruszen konsumentow.
Istnieje jeszcze jedno zabronione uczucie, na ktore chce specjalnie zwrocic uwage, jako ze
tlumienie go siega gleboko, do korzeni osobowosci: jest nim poczucie tragedii. Jak wiemy z
poprzednich rozdzialow, swiadomosc smierci i tragicznych aspektow zycia - obojetne, mglista
czy wyrazna - jest jednym z podstawowych rysow czlowieka. Kazda kultura na swoj wlasny
sposob radzi sobie z problemem smierci. Dla spoleczenstw, w ktorych proces indywiduacji
zaledwie sie zaczal, kres indywidualnego istnienia nie stanowi zadnego problemu, poniewaz
poczucie indywidualnej egzystencji nie jest wyrazne, a smierci nie uwaza sie jeszcze za cos
zasadniczo odmiennego od zycia. Kultury, w ktorych indywiduacja osiagnela wyzszy stopien
rozwoju, odnosily sie do smierci zgodnie ze swoja spoleczna i psychologiczna struktura. Grecy
przykladali wage wylacznie do zycia i wyobrazali sobie, ze smierc nie jest niczym innym jak
mroczna i posepna jego kontynuacja. Egipcjanom dawala nadzieje wiara w niezniszczalnosc
ciala ludzkiego, przynajmniej ciala tych, ktorych wladza byla niezniszczalna za zycia. Zydzi
ujmowali fakt smierci realistycznie i byli zdolni pogodzic sie z idea zaglady indywidualnego
istnienia dzieki wizji szczescia i sprawiedliwosci, ktore ludzkosc ma w koncu osiagnac na tym
swiecie. Chrzescijanstwo odebralo smierci jej realnosc i usilowalo pocieszyc nieszczesliwego
czlowieka obietnica zycia po smierci. Nasza epoka smierc po prostu ignoruje, odrzucajac tym
samym jeden z fundamentalnych aspektow zycia. Zamiast pozwolic swiadomosci smierci i
cierpienia stac sie jednym z najsilniejszych bodzcow zyciowych, podstawa ludzkiej
solidarnosci, doswiadczeniem, bez ktorego radosc i entuzjazm pozbawione sa intensywnosci i
glebi - jednostka zmuszona jest ja tlumic. Jak to jednak zawsze bywa z tlumieniem, elementy
tlumione, przez samo usuniecie ich z pola widzenia, nie zostaja bynajmniej zlikwidowane. Tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl