[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Więc co?
 Spieszyła się  odparł David.  Wszystko, co się dzisiaj działo, stało się z
powodu pośpiechu.
 Mam nadzieję, że dla mnie będziesz równie wyrozumiały.
 Musisz teraz już tylko pilnować, żebym jej nie zamordował. Wiesz, co ona chce
zrobić? Zapłacić mi za spalone opowiadania, żebym nie był stratny.
 Nie.
 O tak. Każe je wycenić przez swoich adwokatów w jakiś fantastyczny, najbardziej
idiotyczny sposób, a potem wypłaci mi dwukrotną stawkę.
 Daj spokój, Davidzie, na pewno zle ją zrozumiałeś.
 A jednak to powiedziała i wiesz co, ma to nawet pozory logiki. Musi jeszcze tylko
dopracować szczegóły, poza tym podwojenie stawki da jej poczucie hojności, a to
sprawi jej przyjemność.
 Nie wolno jej prowadzić samochodu. Nie możesz do tego dopuścić.
 Wiem.
178
 Co zamierzasz zrobić?
 1 Jeszcze się zastanawiam. Posiedzmy chwilę. Nie ma powodu do pośpiechu.
Myślę, że jest zmęczona i już na pewno śpi. Chętnie bym się także przespał i to z
tobą. Może gdy się obudzę, okaże się, że to był tylko sen, że nic nie zostało
spalone i będę się mógł znowu zabrać do pracy.
 Będziemy spali i któregoś ranka obudzisz się i zaczniesz pracować równie
wspaniale jak dziÅ›.
 Dobra z ciebie dziewczyna  powiedział David.  Zdajesz sobie chyba sprawę z
tego, że wpakowałaś się w okropną kabałę, kiedy podeszłaś tu do nas tamtego
wieczoru.
 Nie strasz mnie. Doskonale wiem, w co się wpakowałam.
 Pewnie. Oboje to wiemy. Czy napijesz siÄ™ jeszcze czegoÅ›?
 Jeżeli ty się napijesz  odparła Marita.  Ale wiesz, nie miałam pojęcia, że będę
musiała brać udział w walce.
 Ja też nie.
 W twoim przypadku jest to tylko walka z czasem.
 Ale nie z czasem Katarzyny.
 Wiem, że ona żyje w innym czasie. Czas ją przeraża. Sam przed chwilą
powiedziałeś, że to wszystko stało się z powodu pośpiechu. Jest to stwierdzenie
fałszywe, chociaż interesujące. Ale pomyśl, jak długo zwy-ciężałeś w walce z
czasem.
Po chwili David wezwał kelnera, zapłacił rachunek, zostawił mu duży napiwek i
dopiero gdy wsiedli do samochodu, zapalił motor, światła i zwol-nił hamulec,
świadomość tego, co mu się dzisiaj przytrafiło, uderzyła go znowu z pełną siłą.
Uświadomił sobie tę klęskę równie dojmująco i jasno jak wtedy, gdy zajrzawszy do
żelaznego pojemnika na śmieci zobaczył roz-grzebany kijem od szczotki popiół.
Jechał w świetle własnych reflektorów wolno i ostrożnie przez opustoszałe wieczorne
ulice miasta, a potem wzdłuż portu i minąwszy go wjechał na szosę. Czuł obok siebie
ciepło ramienia Marity i usłyszał jej głos:
 Wszystko rozumiem. Davidzie  powiedziała.  Mnie to też bardzo dotknęło.
 Nie trzeba się poddawać.
 Jestem zadowolona, że przeżywam to tak samo jak ty. Wiem, że nic nie można
zrobić, ale zrobimy to.
 Dobrze.
 NaprawdÄ™ to zrobimy. Tai et moi.
179
Rodział dwudziesty ósmy
Kiedy David i Marita znalezli się w jadalni, Madame wyszła do nich z kuchni. W
ręku trzymała list.
 Madame pojechała pociągiem do Biarritz  oświadczyła.  Pozo-stawiła ten list
dla Monsieur.
 Kiedy?  zapytał David.
 Natychmiast po odjezdzie Monsieur i Madame. Wysłała kelnera na dworzec po
bilet i po miejsce w wagon-lit. David zabrał się do czytania listu.
 Na co mielibyście państwo ochotę?  zapytała Madame Aurol. 
Jest zimna kura i sałata. Może omlet na początek? Mam też trochę pie-czeni baraniej,
gdyby Monsieur sobie życzył. A pani, Madame?
Marita i Madame Aurol rozmawiały, podczas gdy David czytał list. Gdy skończył,
wsunął go do kieszeni i spojrzał na Madame Aurol.
 Czy robiła wrażenie zdenerwowanej, kiedy odjeżdżała?  zapytał.
 Może trochę.
 Ona wróci  oświadczył David.
 Na pewno. Monsieur.
 Zaopiekujemy się nią jak należy.
 Oczywiście, Monsieur  powtórzyła Madame Aurol. Podczas gdy ostrożnie
przewracała omlet na patelni, łzy pojawiły się na jej policzkach. David objął ją i
pocałował.
 Niech pan lepiej idzie i porozmawia z Madame  powiedziała. 
Ja tymczasem nakryję do stołu. Aurol i nasz kelner pojechali do La Napoule na trochę
bellotte i polityki.
 Ja nakryję  zaofiarowała się Marita.  Otwórz wino, Davidzie, dobrze?
Napiłbyś się Lansona?
David zamknął drzwiczki lodówki i trzymając w jednej ręce zimną butelkę, drugą
odwinął z niej wosk, obluzował drucik, a potem bardzo ostrożnie trzymając korek
pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym poruszał go, podważał i z przyjemnością
przytulał do siebie długą, zimną, krągłą  jakże obiecującą butelkę. Wreszcie udało
mu się wyciągnąć korek i napełnił trzy kieliszki. Madame odeszła na chwilę od
kuchni i wszyscy troje unieśli kieliszki. David nie miał pomysłu na toast, więc
wygłosił pierw-sze słowa, jakie przyszły mu na myśl:
 A nous et a la liberie. *
* A nous et a... (fran.)  za nas i za wolność.
180
Wszyscy troje napili się, Madame podała omlet do stołu i znowu się napili, już bez
toastu.
 Jedz, Davidzie, proszę cię  poprosiła Marita.
 Dobrze  odparł i bez pośpiechu zabrał się. do omletu popijając od czasu do
czasu szampanem.
 Zjedz chociaż troszeczkę, to ci dobrze zrobi  namawiała go Marita.
Madame spojrzała na nią i potrząsnęła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl