[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łów. Wiesz, że oczekujemy około dwustu osób.
- Och, chciałam przyjechać póznym popołu
dniem. - Emily zesztywniała. Zwarła nogi, żeby unik-
PEANIA " 79
nąć pieszczot Jacoba, którego palce stały się coraz
bardziej natarczywe.
- Nie, postaraj się raczej być tu około pierwszej
-powiedziała Catherine stanowczo. Jak zwykle, gdy
wydawała polecenie, nie miała wątpliwości, że zostanie
ono wykonane. Była to charakterystyczna cecha Ra-
venscroftow. - Czy przyprowadzisz kogoś ze sobą na
party?
Zaskoczona pytaniem, Emily milczała chwilę.
- Chyba nie, nie zastanawiałam się nad tym.
Nie myślała o tym wcale, od czasu gdy zmuszono ją
do zerwania z Damonem Morrellem.
Dłoń Jacoba nie ustawała w podniecającym ryso
waniu kółek na jej udzie. Schylił głowę i złożył długi
pocałunek w rowku między jej piersiami. Emily z sy
kiem wciągnęła powietrze i spojrzała mu w oczy.
Zlekceważył to zupełnie.
W przeciwieństwie do matki.
- Emily? - Tym razem głos Catherine Ravens-
croft zabrzmiał wręcz ostro. - Czy jest tam ktoś
z tobą?
Emily spojrzała na Jacoba, który nic sobie z tego nie
robił, zajęty pieszczotliwym kąsaniem jej w udo.
- Emily? Zadałam ci pytanie. Czy tam ktoś z tobą
jest?
Nietaktowna dociekliwość matki zaczynała Emily
irytować.
- Dlaczego pytasz?
- Ponieważ wydajesz się roztargniona. - Głos Ca
therine stężał w nagłym napięciu. - Emily, czy jest tam
z tobą mężczyzna?
- Nie oczekujesz chyba, że będę z tobą o tym mówić
przez telefon, mamo?
Catherine doszła jednak do własnych wniosków
80 " PEANIA
- To nie jest Damon Morrell, prawda? - docieka
ła. - Z pewnością miałaś dość rozumu, żeby go od
stawić po tym, cośmy ci o nim powiedzieli.
- Nie ma obawy, mamo - odparła Emily pogod
nie. - Nie zamierzam wychodzić za Damona. Tego się
głównie obawiałaś, prawda? %7łe za niego wyjdę?
- Mój Boże, Emily - westchnęłamatka. - Nie mo
żesz przecież zaprzeczyć, że miałaś z nim romans.
Wiedząc, co to za człowiek!
- Nie obawiaj się, nie mam z Damonem romansu
- powiedziała Emily tonem tak uspokajającym, że to
jeszcze bardziej zaalarmowało matkę.
Jacob podniósł gwałtownie głowę, cała czułość
znikła z jego oczu, z chwilą gdy zdał sobie sprawę,
o kim panie rozmawiają. Zacisnął dłoń na łokciu
Emily, wyprostował się i spojrzał na nią nachmurzony.
- Emily.' Nie masz go tam chyba przy sobie?! - Ca
therine była wyraznie wzburzona. - Czy całkiem już
straciłaś rozsądek?
- Mamo, postanowiłam nigdy nie omawiać swego
prywatnego życia z rodziną. Macie skłonność do
wtrącania się w nie swoje sprawy. Myślę, że mnie
zrozumiesz, jeśli zakończę tę rozmowę. Pozdrów ode
mnie tatusia i Drake'a. Zobaczymy się na urodzinach
ojca.
Odwiesiła słuchawkę, podczas gdy zaszokowana
matka milczała. Emily uśmiechnęła się promiennie do
Jacoba, rada, że go ochroniła, a jednocześnie broniła
swojej własnej niezależności.
Jacob nie zwrócił uwagi na jej uśmiech. Odrzucił
koc i wstał z łóżka. Patrzył na nią, nie bacząc na
swoją nagość. Był teraz pełen zaciekłej, męskiej
agresji.
Uśmiech Emily zgasł, spłoszony.
PEANIA " 81
- Coś nie tak, Jacobie?
- O co, u diabła, chodziło? - wycedził przez zaciś
nięte zęby.
- Słyszałeś przecież. To była moja matka.
- Nie udawaj idiotki, wiem, że to była twoja matka.
Pytam o całą tę gadaninę na temat Morrella. Jak
mogła myśleć, że masz w łóżku Morrella?
- Ach, to. - Emily uśmiechnęła się z pewną sa
tysfakcją. - Tak mnie męczy to rodzinne wściubianie
nosa w moje sprawy, Jacobie. Od czasu do czasu
korci mnie, żeby ich sprowokować. Matka chciała
po prostu wiedzieć, czy się ośmielę, po tym, co
mi nakazali, pójść z nim do łóżka. A ja postano
wiłam nigdy już nie wykonywać rozkazów Raven-
scroftów.
- Pozwoliłaś jej więc myśleć, że sypiasz z Morre-
llem? - Twarz Jacoba stężała z oburzenia. - W co ty
tu grasz, moja mała?
Emily oparła plecy o poduszki, podciągając przy
tym koc po samą brodę. Poczuła się obrażona.
- Nie zrobiłam tego przez zemstę. Zrobiłam to
także po to, żeby ochronić ciebie.
- %7łeby ochronić mnie? - Jacob był najwidoczniej
zdumiony. - Zupełnie zwariowałaś? Przed czym,
u diabła, chcesz mnie ochronić?
- Przed moją rodziną!
Jacob zaklął i schylił się, żeby ją chwycić za
ramiona. Oczy jego ciskały błyskawice.
- Posłuchaj mnie, słuchaj uważnie, złotko. Potrafię
zadbać o siebie sam. Kiedy będę potrzebował ochrony
przed kimś z twojej rodziny albo przed kimkolwiek
innym, powiem ci. Do tego czasu pozwól mi samemu
troszczyć się o siebie. Zrozumiałaś?
- Ależ Jacobie...
82 " PEANIA
- Daj spokój. Nie chcę żadnych sprzeczek. Ten
temat jest zamknięty. To pozwala przejść do drugiego
punktu programu.
- A cóż to takiego? - spytała zaniepokojona Emily,
- Szlag mnie trafi, jeśli twoja rodzina albo ktokol
wiek inny będzie myśleć, że sypiasz z Morellem.
Sypiasz ze mną i postaraj się, żeby wszyscy, których to
interesuje, dowiedzieli się o tym jak najszybciej. Nie
życzę sobie żadnych niedomówień, nieporozumień ani
pomyłek na ten temat.
Wzburzona, zagryzła dolną wargę.
- Rozumiem, co mówisz, i to bardzo miłe, zechcesz
się ujawnić... ujawnić nasz związek, ale ja nie jestem
przekonana, że należy obwieszczać tę wieść całemu
światu. Zwłaszcza mojej rodzinie. Wiesz tak samo jak
ja, że potrafią być dokuczliwi.
- Pozwól mi zająć się twoją rodziną. Postaraj się
tylko, żeby nikt i nigdy nie doszedł do fałszywych
wniosków. Czy to jasne?
- Oczywiście, że to jasne. Musi być jasne po
tym, jak na mnie wrzeszczysz. - Emily czuła się ura
żona.
- Nigdy nie wrzeszczę. - Każde słowo wypowiadał
z lodowatym spokojem.
To wszystko prawda, myślała wzdychając. Jacob
nie krzyczał. Głos miał niski, opanowany i bardzo
grozny. Chyba wolałaby, żeby krzyczał.
- Zdaję sobie sprawę że uraziłam twoją dumę,
pozwalając matce myśleć, że był tu zamiast ciebie
Damon, ale sądzę, że byłoby jednak najlepiej, gdybyś
my utrzymali nasz... och... nasz związek w tajemnicy
- powiedziała Emily szczerze.
- W tajemnicy? Spodziewasz się, że będę się skradał
po nocy w obawie, by ktoś nie zobaczył, jak wychodzę
PEANIA " 83
z twojego łóżka? - spytał obcesowo. - Myślisz, że
długo możesz to ukrywać?
- Ale taki związek to chyba sprawa prywatna,
prawda? - Emily szybko odbiła piłeczkę. - Dlaczego
ktokolwiek miałby wiedzieć, co nas łączy?
- Dlatego że cholernie chcę, by wszyscy wiedzieli,
co nas łączy!
Jacob wyprostował się i pomaszerował w kierunku
łazienki. Odwrócił się w progu i jeszcze raz przeszył ją
spojrzeniem.
- Jesteś moja i gwiżdżę na to, kto o tym wie, ale
jeżeli sądzisz, że pozwolę ci na jakieś gierki, to się
mylisz.
Emily nie lubiła, by ją do czegoś zmuszano.
- Jeśli zechcę grać, to zagram. Męczy mnie moja
rodzina i męczysz mnie ty. Swoimi rozkazami i tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl