[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przestał istnieć trzy lata temu. To zamknięty rozdział, do którego nie chcę wracać.
Pracowałem wtedy po osiemnaście godzin na dobę. Miałem żonę, której nie mogłem
ufać. A na koniec zostałem bez jednego przyjaciela. Kiedy rzucono na mnie
podejrzenie, wszyscy się ode mnie odwrócili.
Abby mimo woli ogarnęło współczucie.
- Dlaczego tak Å‚atwo uwierzyli w twojÄ… winÄ™?
- Anne od dawna rozpowiadała na prawo i na lewo, że nie żyjemy w zgodzie. Kiedyś
na przyjęciu oświadczyła po pijanemu, że jestem brutalem, że ją biję i maltretuję.
Każdemu, kto chciał jej słuchać, opowiadała, jakim jestem marnym kochankiem, i
że nie mogę się równać z jej ostatnim wybrańcem. W ciągu ostatnich dwóch
miesięcy prawie się nie widywaliśmy. Ona była zajęta swoim najnowszym
romansem, a ja przygotowaniami do
rozwodu.
- Za to wszystko musiałeś ją znienawidzić.
- Sam nie umiem opisać, co wówczas czułem. Ale wiem, że Anne czuła do mnie
nienawiść. Za to, że trzymają ją przy mnie pieniądze, bo beze mnie nie będzie mogła
żyć na poziomie, do jakiego przywykła. Złościło ją, że nie toleruję jej nieustannych
zdrad, których uparcie się wypierała, twierdząc, że jestem chorobliwie zazdrosny,
nie mając po temu najmniejszego powodu. W końcu przestałem być nawet
zazdrosny. Chciałem się tylko od niej uwolnić.
- Powiedziałeś mi kiedyś, że są sytuacje, w których każdy mężczyzna odczuwa
zazdrość, i każdego można doprowadzić do użycia przemocy.
- Nie zabiłem jej, wierz mi, Abby - oświadczył, patrząc jej prosto w oczy. Abby
opuściła wzrok na gazetowe wycinki.
- Skąd on... człowiek, który mnie szantażuje, mógł się o tym dowiedzieć?
- No właśnie, warto się nad tym zastanowić. Są dwie możliwości. Albo facet obraca
się w kręgach biznesu i mógł zapamiętać opisywany szeroko w prasie skandal
sprzed trzech lat, być może nawet znał mnie osobiście albo przeprowadził na mój
temat dokładne rozeznanie. Według mnie bardziej prawdopodobne jest to pierwsze.
Tak czy inaczej, kiedy wreszcie sformułuje swoje żądania, będziemy wiedzieli
dokładniej, z kim mamy do czynienia.
- W jaki sposób?
- Jeżeli zażąda stałego niewysokiego haraczu, będzie jasne, że to drobny oszust.
Jeżeli natomiast postawi bardziej wymyślne warunki... - Torr pokręcił głową i
podrapał się w zadumie w policzek.
- Na przykład jakie?
- To się dopiero okaże. Chyba już niedługo. Nie zadawałby sobie tyle trudu, gdyby
nie liczył na szybki efekt. Z psychologicznego punktu widzenia po tym, jak
skutecznie cię wystraszył, ma teraz najkorzystniejszy moment do działania.
- Zdumiewa mnie twoja znajomość psychiki aferzystów - mruknęła.
- W gruncie rzeczy niewiele się różni od psychiki biznesmenów.
- To dosyć cyniczna ocena.
- I mało dla nas istotna - przyznał z lekkim uśmiechem. - W tej chwili najważniejsze
jest pytanie o to, co ty zamierzasz zrobić.
Abby niespokojnie poprawiła się na krześle.
- A co mogłabym zrobić, dopóki się nie dowiem, czego on zażąda? - zapytała.
- Mogłabyś próbować uciec. Abby gwałtownie się wyprostowała.
- Dlaczego myślisz, że mogłabym to zrobić?
- Myślę, że coś takiego chodzi ci po głowie. Nie mam racji? Wstała i podeszła do
lodówki. Po tych ostatnich wydarzeniach nie miała najmniejszej ochoty na jedzenie,
ale musiała się czymś zająć. Przygotowywanie lunchu pozwala przynajmniej
wyrwać się z fizycznego odrętwienia. Nie odpowiadając na pytanie Torra, zaczęła
wyjmować produkty z lodówki.
- Powiedz, Abby, czy nie mam racji? - powtórzył Torr z naciskiem. - Bo jeśli
zastanawiałaś się, jak stąd uciec, to znaczy, że szantażysta osiągnął swój cel.
- Jaki cel?
- Najwidoczniej chciał, żebyś straciła do mnie zaufanie. Moja obecność jest mu nie
na rękę. W dodatku dobrze się orientuje, czym najbardziej można cię przestraszyć.
Abby znieruchomiała na moment, po czym powolnym ruchem zamknęła lodówkę.
- Tak, to prawda - przyznała. - Ten człowiek rzeczywiście dobrze mnie zna.
- Wie, że jesteś opiekuńcza wobec Cynthii, a do tego boisz się zazdrosnych i
zaborczych mężczyzn - dodał Torr, patrząc jej poważnie w oczy.
Ciarki przeszły Abby po plecach na myśl o tym, że nieznany prześladowca zna jej
najskrytsze lęki.
Zabrała się z furią do przygotowywania kanapek z serem i sałatą. Co za sprytny
łajdak! Jeśli chce jej obrzydzić Torra, nie mógł wybrać skuteczniejszego sposobu.
Jak wyglądały awantury między nim a jego żoną? Torr był silny i stanowczy. Nie
byłoby bezpiecznie zadzierać z nim, zwłaszcza będąc żoną, którą uważał za swoją
własność, myślała Abby gorączkowo, krojąc chleb. Wprawdzie wobec niej
zachowuje się cierpliwie, ale sam powiedział, że jego zdaniem Abby prędzej czy
pózniej będzie do niego należała.
Tu jednak zreflektowała się, czując, iż ulega przesadnej panice. Czyli zachowuje się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl