[ Pobierz całość w formacie PDF ]
napięciem na twarzy bawiąc się końcówką szalika.
Kiedy skończyłam, nie odzywała się przez całą minutę. Byłam pewna, że poprosi, żebym
odwiozła ją do domu.
Z łatwością wygrywam konkurs na najbardziej beznadziejny kozi bobek na świecie.
Anne, nie mów tak.
Kiedy ja snułam się obrażona na Boga i ludzi, te dzieci przeżywały koszmar
odwróciła się do mnie. Jaki napompowany testosteronem kutafon znajduje przyjemność w
krzywdzeniu młodych dziewczyn?
Nie czuj się w obowiązku jechać ze mną. Zrozumiem, jeśli nie chcesz brać w tym
udziału.
Słonko, nie ma takiej możliwości. Rozniosę tę budę.
Właśnie tego nie wolno ci zrobić brzmiałam jak Ryan. Masz swoją komórkę?
Cholerny złom odmówił współpracy, gdy próbowałam się do ciebie rano dodzwonić.
Anne poklepała torbę na ramię. Ale mam laptopa.
PokazaÅ‚am na swojÄ… torebkÄ™. WyciÄ…gnij mojÄ…. Kiedy skrÄ™caÅ‚am w Sébastopol, Anne
udało się do niej dokopać.
Zaparkowałam naprzeciwko stajni. Zanim wyłączyłam światła, zobaczyłam kundla
oddalającego się od ogrodzenia, węszącego w powietrzu.
Anne i ja badawczo patrzyłyśmy w głąb ulicy. Po naszej prawej stronie samotna żarówka
oświetlała stajenne drzwi. Po lewej były puste i ciemne tory kolejowe.
Zostań w samochodzie wyszeptałam, otwierając drzwi auta.
Nie ma mowy.
Zostań.
Nie.
Zostań wysyczałam.
Usłyszałam świst, gdy Anne skrzyżowała ręce na piersiach. Spojrzałam na bok. W świetle
żarówki nad stajnią widziałam, jak zębami przygryza dolną wargę.
Wzięłam ją za rękę i zmusiłam się do słabego uśmiechu.
Anne, potrzebuję twojej pomocy. Ale na odległość. Te kobiety od lat są izolowane.
Zwiat je przeraża naciskałam łagodnie miękkim szeptem. Nie znają cię.
Nie znają ciebie wymamrotała.
Zwróciły się do mnie.
A co, jeśli ten dupek Menard tam jest?
W tym domu jest telefon. Jeśli w ciągu dziesięciu minut nie zadzwonię albo nie dam
innego sygnału, wezwij Ryana. Jest na liście szybkiego wybierania.
A jeśli go nie złapię?
Zadzwoń na 997.
Kiedy wysiadłam, pies podbiegł do ogrodzenia. Szedł ze mną wzdłuż ulicy, stanął na
tylnych łapach i parsknął, kiedy dotarł do końca swojego terytorium. Z sobie tylko znanych
powodów zdecydował się nie szczekać.
Nocne powietrze pachniało końmi, rzeką i zbliżającym się śniegiem. Nad głową
poskrzypywały trące o siebie gałęzie.
Na zakręcie usłyszałam metaliczne zgrzytanie i ukryłam się we wnękowym wejściu
ostatniego szeregowca. Zamarłam i starałam się wyłowić najlżejszy ludzki odgłos.
Nic.
Wysunęłam się z kryjówki i zakradłam za róg.
Na chodniku leżała brązowa butelka.
Budweiser, podsunęła mi jakaś irracjonalna szara komórka.
Poruszył ją podmuch wiatru. Potoczyła się, szurając po żwirze i lodzie.
Rozkładając ramiona, przekroczyłam ją i poszłam dalej, starając się nie potknąć ani nie
skręcić kostki. Drzewa i krzaki wydawały się zmieniać kształty, poruszając się niepokojąco w
otaczającej mnie ciemności.
Rozejrzałam się. Budynek był ciemny i cichy, ze środka nie sączył się najlżejszy promień
światła.
Weszłam na ganek, zadzwoniłam i czekałam. Zadzwoniłam znowu, w każdej chwili
gotowa do ucieczki.
Szczęknął łańcuch i zamek. Skrzypnęły drzwi. Podeszłam bliżej, naładowana adrenaliną
jak żołnierz podczas walki.
Twarz jak martwa. Szeroko otwarte mrugajÄ…ce oczy.
Odetchnęłam.
Anique, to ja, doktor Brennan.
Spojrzenie Pomerleau pomknęło nad moim ramieniem.
Jestem sama.
Pomerleau się cofnęła i uchyliła szerzej drzwi. Weszłam. Powietrze nadal było czuć
kulkami na mole i pleśnią.
Pomerleau zamknęła i zaryglowała drzwi. Miała na sobie czarne dżinsy i ciemnoniebieską
koszulkÄ™.
Z Tawny wszystko w porzÄ…dku?
Pomerleau obróciła się z powolnością zombie. Za jej plecami łańcuch przy drzwiach
kołysał się jak wahadło.
Czy z D wszystko w porządku? poprawiłam się.
Jest przerażona chrypliwy szept.
Mogę... ? rozpięłam zamek.
Pomerleau obeszła mnie, gdy zdejmowałam kurtkę. Kiedy ruszyła przez hol, powiesiłam
kurtkę na haczyku i odblokowałam zamki w drzwiach.
Pomerleau poprowadziła mnie do salonu, który Catts zachlapał swoim mózgiem.
Weszłam za nią.
Kanapa stała teraz naprzeciwko sekretarzyka. Pojedyncza mosiężna lampa rozjaśniała
pokój bursztynowym światłem.
Tawny McGee siedziała w jednym z foteli z kolanami przyciśniętymi do piersi i
opuszczoną głową, tak jak wtedy, gdy zobaczyłam ją w lochu. Okryta była tym samym
kocem, co wtedy.
Tawny?
Nie poruszyła się.
Tawny?
Zwinęła się jeszcze ciaśniej.
Zrobiłam krok do przodu, wyczulona na najmniejszą oznakę obecności trzeciej osoby.
Dom był niesamowicie spokojny.
Tawny, to ja, doktor Brennan.
McGee drgnęła, potrącając stół. Kryształy na lampce zakołysały się, a na jej włosach
zatańczyły małe żółte punkty.
Przyklęknęłam i położyłam dłoń na jej stopie. Jej mięśnie stężały.
Wszystko będzie dobrze. Nie poruszyła się.
Sięgnęłam po jej dłoń. Pod wełną wyczułam coś twardego i wygiętego.
W tej samej chwili w ciszę wdarło się gwałtowne stukanie.
McGee wzdrygnęła się.
Pomerleau zamarła.
Zaskrzypiały frontowe drzwi, a potem z korytarza dobiegł głos.
Halo! zawołała Anne. Bonjour?
Wargi Pomerleau się cofnęły. Skłamałaś syknęła.
Zanim mogłam odpowiedzieć, w holu pojawiła się Anne z komórką w jednej ręce i z
kluczykami w drugiej.
Co ty tutaj robisz? podniosłam się.
Miałaś telefon. Pomyślałam, że chciałabyś wiedzieć. Anne spojrzała na Pomerleau i
nieruchomą sylwetkę ukrytą pod kocem. Myślę, że wszystkie chciałybyście wiedzieć.
To mogło zaczekać powiedziałam, żałując wcześniejszej łagodności.
Wiedząc, że popełniła błąd, Anne parła dalej, chcąc go naprawić.
Charbonneau zostawił wiadomość w kwaterze CUM. Uniosła komórkę. Dostałaś
telefon z centralki.
Zauważyłam, że Pomerleau znika w ciemnościach na końcu holu.
Stephen Menard nie żyje Anne szukała wybaczenia w moich oczach. Od lat. Catts
go zabił.
Z pagórka za moimi plecami dobiegł jakiś dzwięk. Coś pośredniego między jękiem a
skowytem.
Przepraszam mruknęła Anne. Myślałam, że chciałabyś wiedzieć. Wrócę do
samochodu. Anne wymknęła się do holu.
Przykucnęłam i położyłam rękę na stopie McGee. McGee wyprostowała się i obróciła.
Koc opadł i wyłoniła się jej twarz jak zimowy księżyc. Jej wargi drżały.
Jesteś bezpieczna, Tawny. Ty i Anique jesteście bezpieczne.
McGee poruszyła ramieniem. Koc opadł na jej podołek.
Nadgarstki miała skrępowane liną.
Nie rozumiałam, co widzę. Lina. Dlaczego lina? Była związana?
Usłyszałam, jak otwierają się frontowe drzwi.
Spojrzałam w górę. Oczy McGee były pełne trwogi. Pobiegłam za jej spojrzeniem.
Były skupione na powracającej Pomerleau.
Moje płuca stanęły. Moje serce stanęło. Czułam krew odpływającą mi z twarzy.
Przerażenie w szpitalu.
Twarz za kamerÄ….
Wolne ręce.
Homolka, ochocza wspólniczka zdeprawowanego męża.
Wiedziałam!
Zerwałam się na równe nogi.
Pomerleau gnała przez hol, jakby podłoga była pod napięciem. Usłyszałam obrzydliwy
trzask, a potem głuche uderzenie.
Pobiegłam do korytarzyka. Drzwi były otwarte. Anne leżała na progu twarzą w dół z
nogami rozrzuconymi na podłodze.
Wyjrzałam w noc. Ani śladu Pomerleau.
Annie! padłam na kolana i szukałam pulsu na jej szyi.
Zbyt pózno usłyszałam poruszenie za plecami. Wewnętrzne drzwi się zatrzasnęły,
miażdżąc obcas buta Anne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- 093 Ewa wzywa 07... Ostrze noĹźa Frey Danuta
- Hohlbein, Wolfgang Charity 07 Die Schwarze Festung
- Laurie King Mary Russel 07 The Game
- 07.ANTYKOSCIÓL W NATARCIU
- 07 Wredna wioska
- Strugaccy A. i B. Poniedzialek zaczyna sie w sobote
- Laurie Marks Elemental Logic 03 Water Logic
- Dragonlance Classics The Odyssey Of Gilthanas
- eBooks.PL.Komputer. .Czesto.Zadawane.Pytania.(osiol.NET).www!OSIOLEK!com
- BogusśÂ‚awski RafaśÂ‚ Modlitwa za skazaśÂ„ca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bucardimaria.opx.pl