[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zresztą okazało się, że Margie miała rację. Chodziło o różne zakulisowe
rozgrywki.
 Kocham cię.  Jeszcze raz gorąco go ucałowała.  W tej sytuacji
natychmiast zabieramy się z Margie do roboty. Może uda nam się otworzyć
schronisko już na początku września. Trzeba zamówić meble, wyposażenie
i...
 Ejże  Noah przyciągnął ją do siebie  zdaje mi się, że o czymś
zapomniałaś.
 O czym?  zdziwiła się Sirena.
Strona nr 109
Carin Rafferty
 O naszym ślubie i miesiącu miodowym.
Zaskoczona, otworzyła szeroko oczy.
 Jaki miesiąc miodowy? Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat.
 Niektóre rzeczy są oczywiste, syrenko.
 Nie moglibyśmy tego przełożyć? Poczekać, aż otworzą schronisko? 
spytała. Zaraz jednak się zreflektowała. Praca w fundacji była dla niej czymś
bardzo ważnym, ale Noah był przecież treścią jej życia.
 Miodowy miesiąc... to brzmi cudownie  szepnęła z uśmiechem.  A
tak właściwie  dorzuciła, patrząc na rozpromienioną twarz męża 
powinnam się chyba z powrotem przeprowadzić do mojego pokoju. Jeżeli
nie będziemy ze sobą sypiali przed ślubem, miesiąc miodowy sprawi nam
znacznie więcej przyjemności.
 Co?!  krzyknął Noah.  Czyś ty oszalała?
 Nie podoba ci się ten pomysł?  spytała z miną niewiniątka.
 Spróbuj tylko opuścić moje łóżko.  W głosie Noaha zabrzmiała nuta
autentycznej grozby.
Sirena roześmiała się i z całej siły przytuliła do niego.
 Ja tylko żartowałam, Noah.
 To są głupie żarty  burknął.  A gdzie chciałabyś spędzić nasz
miesiÄ…c miodowy?
 Niech to będzie niespodzianka  oświadczyła. Ujęła Noaha za rękę i
poprowadziła w stronę domu. Była pewna, że matrony nie mogą się ich
doczekać. Drzwi otworzył im Ben.
 Telefonuje do pana pan Harding  powiedział.  Mówi, że to bardzo
pilne.
Noah przeraził się nie na żarty. John Harding zajmował się Arką II. Jego
telefon mógł oznaczać tylko jedno  dalsze kłopoty.
 Dziękuję, Ben. Już idę.
Uśmiechnął się z wysiłkiem i lekko pocałował Sirenę w policzek.
 Przepraszam, syrenko, ale wiesz, jak to jest. Ktoś pewnie zamówił pięć
tysięcy piór zamiast pięciu tysięcy ołówków i teraz czekają na szefa, żeby im
powiedział, co mają z tym zrobić.
Przez moment wydawało jej się, że coś jest nie w porządku, ale rzeczowy
ton Noaha przywrócił jej spokój. Skinęła głową.
 No to zajmij się ołówkami, a ja pójdę stawić czoło matronom. Jeśli nie
wrócę za godzinę, przyjdz mi na ratunek.
 Zawsze przyjdę ci na ratunek  zapewnił ją, kiedy rozstawali się pod
drzwiami jadalni. Powolnym krokiem ruszył na górę. Miał przeczucie, że
Arka rozpada się na jego oczach i że nikt nie może mu pomóc.
Strona nr 110
NA ZLUBNYM KOBIERCU
ROZDZIAA 12
ROZDZIAA 12
Minęły lata od czasu, gdy Noah po raz ostatni uczestniczył w rodzinnym
spotkaniu. Zdążył już zapomnieć, jak niedzisiejsze były obyczaje jego
rodziny. Kiedy jego matka oznajmiła, że podano obiad, mężczyzni ruszyli do
jadalni, a kobiety skrzyknęły dzieci i zajęły miejsca przy stole w kuchni.
Noah zapomniał uprzedzić o tym Sirenę i teraz obawiał się, że będzie miała
o to do niego pretensjÄ™.
Wszedł do kuchni, odciągnął ją na bok i szepnął:
 Przykro mi, kochanie, ale zapomniałem ci powiedzieć, że u nas zawsze
tak siÄ™ jada.
Odpowiedziała mu uśmiechem.
 Nie przejmuj się, Noah. Twoja szwagierka, Glenna, zdążyła mi już
wytłumaczyć, że mężczyzni muszą zjeść posiłek w ciszy i spokoju. A tak
szczerze mówiąc, nie mogę doczekać się chwili, w której twoi mężczyzni
spotkają się z moimi matronami. To dopiero będzie wesele!
 Już ci mówiłem, syrenko, że twoje poczucie humoru nie zawsze mi
odpowiada.
Sirena wspięła się na palce i szybko pocałowała Noaha w usta. Potem
popchnęła go w stronę jadalni, a sama przyłączyła się do kobiet, które
usiłowały zapanować nad dwudziestką rozbrykanych dzieci.
Na początku, tuż po przyjezdzie, Sirena czuła się dosyć nieswojo. Potem
jednak dziadek serdecznie ją powitał i wtedy zrozumiała, że została
zaakceptowana przez rodzinę męża. Jej serce napełniło się radością.
W jadalni, przy  męskim stole, Noah doświadczał zupełnie innych
Strona nr 111
Carin Rafferty
uczuć. Jeszcze nigdy jego rodzina nie wydawała mu się tak obca. Ojciec,
dziadek, szwagrowie i bracia bez końca rozmawiali o farmie, a on, nie mając
nic do powiedzenia na ten temat, przestał w końcu słuchać i pogrążył się w
niewesołych rozmyślaniach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl