[ Pobierz całość w formacie PDF ]

torebka wyprodukowana prawdopodobnie w Chinach. W torebce rewolwer. Ciekawe, czy ten
sam nagan, którym przed osiemdziesięciu laty broniła się w szkole? Nie da się wykluczyć, to
niezawodna broń o kalibrze, który położy nawet słonia. Do tego prawdopodobnie nóż w po-
chwie przytroczonej na udzie lub łydce. Jak widać, kuzynka miała ciężkie życie i nauczyła się
dbać o siebie&
W wywiadzie szkoli się agentów, jak zawierać znajomości bez budzenia podejrzeń inwigi-
lowanego. Katarzynę ominęła ta część cyklu treningowego. Ale byka najlepiej brać za rogi.
A zatem&
Przyspieszyła kroku. Kryjąc się za rzędem filarów doszła prawie do końca holu, zakręciła
i ruszyła na spotkanie przeznaczenia szybkim, lekkim krokiem.
 Witaj kuzynko.
Na twarzy Stanisławy odmalowało się na moment zaskoczenie& W oczach błysnął strach.
Ludzie, którzy się boją, zdolni są do czynów nieprzewidywalnych.. Historia notuje kilka gło-
śnych zabójstw dokonywanych w teatrach. Lincoln, Stołypin&
 Moment  Stanisława dotknęła palcami skroni jakby usiłowała sobie przypomnieć.
Gra przed swoimi uczennicami. Nie spławiła jej natychmiast, a to oznacza, że czegoś się
domyśla. Podjęła wyzwanie. Współpracuje. A zatem trzeba jej pomóc&
 Katarzyna Kruszewska  podpowiedziała.
35
 Ach, kuzynka Kasia  twarz nauczycielki rozpromieniła się, choć jej oczy nadal pozo-
stały chłodne.  Nie poznałam cię w pierwszej chwili.
Co robić dalej? Można postraszyć.
 No, nie widziałyśmy się całe wieki  zaakcentowała lekko ostatni wyraz.
Nie za mocno postraszyła? Chyba tak.
 Idzcie na miejsca, zaraz koniec antraktu  Stanisława zwróciła się do uczennic.  Dołą-
czÄ™ za chwilÄ™&
Dziewczęta zmyły się. Twarz nauczycielki spoważniała.
 Kim jesteś?  zapytała cicho.
 Naprawdę jestem twoją kuzynką  uśmiechnęła się Katarzyna.  Z Kruszewskich her-
bu Habdank.
Stanisława podeszła do barierki schodów i patrzyła przez dłuższą chwilę na spacerujących
nimi ludzi.
 Jak mnie odnalazłaś?  spytała wreszcie.
 W mojej, a właściwie naszej, rodzinie istniała legenda przechodząca z pokolenia na poko-
lenie. Legenda o prababce, która nigdy się nie zestarzała&
 Na podstawie samej legendy nie zdołałabyś mnie zidentyfikować  głos był chłodny, ale
zabrzmiało w nim zaciekawienie. Nie była nastawiona wrogo.
 Widziałam portret w Muzeum Narodowym& Pracuję w CBZ przy komputerowych syste-
mach identyfikacji przestępców&
Na twarzy Stanisławy pojawił się lekki uśmiech.
 I jakież to przestępstwo popełniłam?  przechyliła lekko głowę.
 Posługiwanie się fałszywymi dokumentami  odpaliła jej kuzynka.  Oraz, jak sądzę,
zażywanie preparatów medycznych nie dopuszczonych do użycia przez ministerstwo zdrowia&
 Wykorzystując khm& rodzinną solidarność zapytam w tym miejscu, czy przeciw mnie
toczy się oficjalne śledztwo?
 Nie. Po prostu nadużyłam zaufania zwierzchników by cię odnalezć& Przy okazji trafiłam
też na jednego twojego przyjaciela&
 Domyślam się o kogo chodzi. Jak wygląda, nazwijmy to, kondycja rodu Kraszewskich?
Katarzyna dotknęła ramienia Stanisławy i pokazała dwa palce.
 W zasadzie wcale nie wygląda  powiedziała.
Dzwonek zabrzmiał w holu. Zaraz zacznie się kolejny akt& Spojrzały na siebie.  Obwącha-
ły się nawzajem i odczuwają radość, jaką może dać odnalezienie kogoś, kto myśli podobnie do
nas&
 Odwiedz mnie  zaproponowała Stanisława.  Znasz adres?
 Oczywiście. Co powiesz na przyszłą sobotę?
Kiwnęła głową.
 Dobrze. To może o szesnastej? Miło było poznać.
36
Drugi dzwonek.
 Który to już raz?  nie wytrzymała.
  Jezioro łabędzie ?  kuzynka natychmiast domyśliła się sensu pytania.  Szczerze
powiedziawszy, nie liczyłam. Może trzydziesty& A ty?
 Pierwszy  spuściła głowę.
Uśmiech. Spokojny, przyjazny.
 To goń, bo spóznisz się na początek aktu& A szkoda by było.
Rozstały się.
* * *
Z zewnątrz mieszkanie nie wyglądało podejrzanie. Stara, przedwojenna kamienica, solidne,
dębowe drzwi. Dzwonek& Katarzyna wcisnęła mosiężny guzik. Wewnątrz odezwał się melo-
dyjny gong. Przeciągająca się chwila niepewności. Kuzynka po zdemaskowaniu mogła uciec.
A jednak nie. Chrobot klucza w zamku. Drzwi otworzyły się.
Stanisława założyła lekką, płócienną sukienkę. Srebrny krzyżyk wysadzany rubinami, ten
sam, który tak ładnie odwzorowano na portrecie, wisiał na jej szyi. Miała miękkie pantofle na
stopach. Nie była uzbrojona. Chyba że spróbuje zadzgać ją długą szpilką ze swojej chińskiej
fryzury. Jeśli koniec nasączyła odpowiednią trucizną&
 Witaj  gospodyni pocałowała ją w policzek.  Zapraszam dalej.
Czyli jednak nie zadzga. Przeszły do niewielkiego saloniku. Meble wygrzebane w antykwa-
riacie. Na ścianie słucki pas od kontusza. Dwie skrzyżowane szable. Stanisława wyjęła paczkę
długich kominkowych zapałek i rozpaliła w stojącym na parapecie samowarze.
 Herbata zaraz będzie  uśmiechnęła się.
Usiadły w fotelach. W zasadzie nic nie musiały mówić. Od pierwszego spotkania w teatrze
poczuły do siebie sympatię. Stasia wyczuła ciekawość kuzynki. Zdjęła z szyi krzyżyk. Jedno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl