[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wręcz kobieco. Gray zapomniał, co chciał powiedzieć. Szybko odwrócił się do niej plecami. -
Rzuć mi swoje ubrania, a potem przykryj się sianem.
Zdjął górne części garderoby, lecz kiedy położył dłoń na zapięciu bryczesów, westchnął
i potrząsnął głową. Nie, nie jest Jackiem, więc on nie może się do końca rozebrać. Podniósł jej
ubrania, a także swoją koszulę, kamizelkę i płaszcz.
Wyszedł.
Leżała na sianie, dygocząc jak głupia, zastanawiając się, co teraz nastąpi, i
przeczuwając, że nie będzie to nic dobrego. Zamknęła oczy i niemal natychmiast poczuła, jak
zalewa ją fala mdłości. Zaczęła oddychać szybko i płytko.
- A teraz zajmiemy się twoimi żebrami - dobiegło ją z góry. - Uszkodziłem ci jedno czy
dwa?
- Jedno.
Ukląkł obok niej, ubrany tylko w bryczesy. Nigdy dotąd nie widziała półnagiego
mężczyzny, więc zaskoczenie wyrwało jej z gardła cichy dzwięk. Gray podniósł głowę. Ich
twarze znalazły się bardzo blisko siebie.
21
- O co chodzi?
- Nie masz na sobie koszuli. Nigdy dotąd nie widziałam męskiej piersi.
Przykucnął i zmarszczył brwi.
- Nie bądz niemądra. Ubierasz się jak lokaj Jack, ukrywasz w stajni starszej niż mój
dziadek, a potem marudzisz, bo nie mam na sobie części ubrania? Jeśli ci to przeszkadza,
zamknij oczy.
Rozpiął koszulę i nieco uniósł jej skraj. Za mało. Podciągnął wyżej biały, miękki batyst,
obnażając piersi dziewczyny. Zaskoczona, otworzyła szeroko oczy. Leżała, wpatrując się w
niego. Nie wiedziała, co robić. Uniosła dłoń, by się osłonić. Lecz kiedy Gray delikatnie odsunął
tę dłoń, tylko westchnęła, zamknęła oczy i powiedziała:
- Nie jestem niemÄ…dra.
- To dobrze.
Dotknął delikatnie żebra, które zdążyło już przybrać barwę ziełononiebieską, z pasmami
zieleni i czerni po bokach. Próbowała się odsunąć, lecz zabolało tak bardzo, że tylko jęknęła.
- Doskonale. Możesz sobie jęczeć, ale nie ruszaj się. A teraz zobaczmy, co tu mamy.
Rozsunął poły koszuli. Choć wcale nie starał się tego dostrzec, zobaczył, że jej sutki
ściągnęły się z zimna. Dobry Boże, to zadziwiające, jak kobiece piersi potrafią załatwić faceta -
choć z drugiej strony, były to śliczne piersi. Nie, on przecież patrzy na żebro, które zranił
kopniakiem, nie na parę bardzo ładnych kobiecych piersi. Leżała spokojnie, drżąc z zimna,
podczas gdy Gray przesuwał dłońmi po jej żebrach, ramionach i brzuchu, pytając od czasu do
czasu:
- A tu? Boli? Nie? To dobrze.
Co za ulga, pomyślała, patrząc na niego, ponieważ jakoś nie potrafiła się od tego
powstrzymać. Zdawał się w ogóle nie zwracać uwagi na kobiece części jej ciała. Dla niego
równie dobrze mogłaby być Jackiem. Nie, on patrzył tylko na żebra, a teraz właśnie przesuwał
delikatnie czubkami palców po tym, które bolało ją tak bardzo, że aż musiała zacisnąć zęby, by
głośno nie jęczeć. Nacisnął mocniej. Krzyknęła.
- Przepraszam. Leż spokojnie. Muszę sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Nie, dzięki
Bogu, żebro nie jest złamane, ale przez następny tydzień czy dwa kotyliona raczej nie
zatańczysz. - Usiadł. - No cóż, dobrze ci tak. Próbowałaś ukraść Durbana, solidnego
staruszka, który jest ze mną, odkąd skończyłem czternaście lat. Wiesz, mógł cię zrzucić.
Durban uwielbia mlecze i jeśli tylko gdzieś je zobaczy, natychmiast tam zmierza, wszystko
jedno, gdzie się one znajdują-na przykład po drugiej stronie zatłoczonej drogi. Me cze to dla
Durbana ambrozja i nic na to nie można poradzić. Najlepiej w ogóle mu się wtedy nie
sprzeciwiać, tylko odczekać, aż naje się do syta tych przeklętych chwastów. Dopiero wtedy
raczy ruszyć kopytem i zawiezć cię, dokąd chcesz, nawet jeżeli zmierzasz tam niewłaściwą
drogą. Nie mam zamiaru ci współczuć, ani cię przepraszać. Kimkolwiek jesteś, próbowałaś
ukraść mojego konia. Założę się, że ciotki nie mają o tym pojęcia.
- One bardzo dobrze mnie znają. I jeśli tylko odrobinę pomyślą, odgadną, co zrobiłam. A
poza tym zostawiłam im list.
Przez chwilę wpatrywał się w nią z niedowierzaniem.
- Do licha. To doprawdy doskonałe. Lecz czego mogłem oczekiwać? W końcu jesteś
kobietą. A teraz powiedz mi, jak się naprawdę nazywasz, i to już.
Wpatrywał się w jej twarz, nie w nader kobiece piersi, nadal odkryte. Zbladła, ale nie
powiedziała ani słowa.
22
- Może to zdrobnienie od Jacąueline? Potrząsnęła głową.
- Co jeszcze pasuje do Jacka? Jennifer? Jasmine?
- Nazywam siÄ™ Winifreda Levering i jest mi bardzo zimno.
- Winifreda? I co to takiego: Levering?
- Moja babcia miała na imię Winifreda, a Levering to jej nazwisko rodowe. Mojej babki
ze strony ojca. Ojciec bardzo kochał swoją matkę, a ja muszę teraz ponosić tego
konsekwencje.
Chrząknął, zakrył jej piersi koszulą i narzucił na dziewczynę kilka garści siana.
- A jak brzmi twoje nazwisko?
Potrząsnęła głową. Bolała ją szczęka, a właściwie cała część twarzy.
- Nie mogę powiedzieć - oznajmiła w końcu spokojnie. - Bo jeśli to zrobię, będzie po
wszystkim.
- To znaczy, po czym? - zapytał, rzucając na nią ko lejne garści siana.
- Nie to chciałam powiedzieć. Nazywam się McGregor.
- Nie jesteś lepszym kłamcą niż złodziejem. Przyjmuję Winifredę Levering - to zbyt
okropne, by mogło nie być prawdziwe. To imię zupełnie do ciebie nie pasuje, a prawdę
mówiąc, z trudem potrafię się zmusić, by je wymówić, więc pewnie powiedziałaś prawdę. Ale
McGregor? Mów, jak się nazywasz, i nie kłam więcej.
Westchnęła.
Dlaczego nie potrafiła wymyślić nazwiska, które nie wzbudziłoby podejrzeń? Nie
zamierzała powiedzieć mu, jak się nazywa, ponieważ nie wiedziała, jak by się wtedy zachował.
Prawdopodobnie odesłałby ją prosto do ojczyma.
- Muszę wyjechać - powiedziała. W jej głosie słychać było desperację, lecz także ból. I
co on miał teraz zrobić?
- Doskonale - powiedział tonem lodowatym jak powietrze w styczniu zeszłej zimy. - Gdy
tylko nasze ubrania wyschną, zawiozę cię do Londynu i przekażę ciotkom. Jestem pewien, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl