[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wtedy jeden ze stojących do niej plecami chłopców odwraca się.
Na widok jego twarzy Laura staje jak wryta. Po sekundzie, może dwóch Simon
orientuje się, że została z tyłu.
- Coś się stało? - pyta, odwracając się do niej.
- Nie - odpowiada Laura, wolno kręcąc głową. - Ten chłopak... w czarnej koszuli... To
twój kolega?
Simon patrzy w stronę swoich gości i dopiero po chwili orientuje się, o kogo chodzi.
- Nie. Poznałem go dopiero dzisiaj. Przyprowadziła go Julie, przyjaciółka Sandry,
dziewczyny Toby'ego. Nie pamiętam nawet, jak on ma na imię.
- Chris - wymyka się Laurze cicho. - To Chris Connelly.
- Znacie się?
- Kiedyś się znaliśmy.
Nie jest pewna, czy gdyby Simon nie ujął jej pod rękę i nie poprowadził w stronę
altany, sama zdołałaby oderwać nogi od ziemi.
20
Gdyby kilka miesięcy temu ktoś jej powiedział, że znajdzie się na imprezie, na której
będzie Chris, i ani trochę jej to nie mszy, nie uwierzyłaby.
A tymczasem rozmawia z Simonem i jego znajomymi, słucha dowcipów, śmieje się -
całkiem dobrze się bawi. Prawdopodobnie gdyby nie spojrzenia Chrisa, które co jakiś czas
przechwytuje, zapomniałaby o jego obecności.
Właśnie rozmawia z Jane, koleżanką Simona, która, dowiedziawszy się, że Laura
zamierza zostać tancerką, wypytuje ją o różne sprawy związane z baletem. Miło im się
gawędzi i kiedy Simon idzie do domu po zimne napoje, Laura cieszy się, że zostawia ją w
towarzystwie tej sympatycznej dziewczyny.
Ale chłopak Jane koniecznie chce z nią zatańczyć i wyciąga ją na środek altany. Chris
wykorzystuje ten moment i przysiada się do Laury. - Zwietnie wyglądasz - mówi,
uśmiechając się.
Kiedyś wydawało jej się, że ma ładny uśmiech. Ale wtedy nie znała jeszcze Simona. -
Dzięki - odpowiada, spoglądając w stronę domu, z nadzieją że na dróżce pojawi się Simon i
wybawi ją od towarzystwa Chrisa. - Powiedz, co u ciebie słychać. - Fantastycznie - rzuca
Laura.
Nie ma ochoty opowiadać, że po tym, jak przestali się spotykać, płakała po nocach i
była pewna, że już nigdy w życiu nie spojrzy na żadnego chłopaka, zwłaszcza że sama nie
potrafi uwierzyć, że tak się wtedy czuła.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało - wyznaje Chris głosem zniżonym
niemal do szeptu. Laura domyśla się, że nie chce, by usłyszała go dziewczyna, z którą tu
przyszedł. - Co ty powiesz? - Poważnie - zapewnia ją Chris. - A właśnie! Co słychać u Donny
Blackwood?
Od sześciu tygodni nie miała kiedy się spotkać z Patricią. Nawet ich rozmowy
telefoniczne są ostatnio coraz rzadsze i krótsze. Laura za każdym razem obiecuje i jej, i sobie,
że po premierze nadrobią wszystkie zaległości. Może gdyby nie brak czasu dla przyjaciółki,
znałaby najświeższe wiadomości z dawnej szkoły i nie musiała się domyślać, czy Chris
zamienił Donnę na Sandrę, czy spotyka się i z jedną, i drugą, i czy może po drodze była
jeszcze jakaś trzecia dziewczyna.
Widząc jego minę, żałuje, że zadała to pytanie. Ten zapatrzony w siebie przystojniak
pewnie sądzi, że jest o niego zazdrosna.
Przez chwilę zastanawia się, jak go wyprowadzić z błędu, ale na dróżce pojawia się
Simon, który taszczy tyle napojów, że ma z tym wyrazne problemy, i Laura woli mu pomóc,
niż fatygować się z przekonywaniem o czymś kogoś, na kim w ogóle jej nie zależy. Zrywa się
i biegnie do Simona.
- Pomogę ci - mówi, wyjmując spod jego pachy zgrzewkę coli. - Kochana jesteś.
Laura stoi z lekko uniesioną głową i patrzy mu w oczy. - Co...? - pyta speszony
chłopak. - Nic...
Kiedy wraca z nim do altany, zastanawia się, jak mogła być kiedyś taka głupia, żeby
porównywać go z Chrisem.
21
Laura jako pierwsza opuszcza przyjęcie. Następnego dnia o dziewiątej ma próbę
kostiumową; musi wstać przed siódmą, żeby na ósmą zdążyć do teatru.
Już wcześniej powiedziała Simonowi, że nie powinna być na imprezie dłużej niż do
jedenastej. Nie musiał jej specjalnie przekonywać, żeby została pół godziny dłużej. O wpół do
dwunastej, kiedy Laura zbiera się do wyjścia, chłopak już nie próbuje jej od tego odwodzić.
- Naprawdę żałuję, że musisz jechać, ale wiem, że masz jutro ważny dzień i musisz się
wyspać.
Jest mu wdzięczna, że nie namawia jej do pozostania, bo wcale nie jest pewna, czyby
się nie skusiła.
- Odprowadzę cię do samochodu.
Laura próbuje protestować, tłumaczy mu, że powinien zostać z przyjaciółmi, ale on jej
nie słucha.
- Dzięki, że zostałaś - mówi, kiedy zatrzymują się przed ponad trzydziestoletnim
volkswagenem garbusem, który był kultowym staruszkiem już wtedy, gdy w studenckich
czasach jezdziła nim jej matka.
Kiedy rodzice Grace podejmowali decyzję, żeby zatrzymać go jako pamiątkę po
tamtych wspaniałych dla nich czasach, pewnie nie mieli pojęcia, że kiedyś ich sytuacja zmieni
się na tyle, że garbus nie będzie już tylko zabytkowym obiektem, ale środkiem lokomocji, bez
którego ich córka by sobie nie poradziła. Kiedy wyprzedawali wszystko, co się tylko dało,
żeby zredukować długi, któreś z nich - Laura nie pamięta już, czy mama, czy tata - w
przypływie desperacji rzuciło pomysł, żeby sprzedać garbusa. Pomysł był pewnie rozsądny,
zważywszy, że za dobrze utrzymanego starego volkswagena można było kupić nowy
samochód średniej klasy, i jeszcze by trochę zostało. Nie zrobili tego. I Laura bardzo ich
kocha za ten zwariowany romantyzm. Ale teraz, kiedy zamek garbusa się zacina, przemyka
jej przez głowę, że może nie była to najmądrzejsza z decyzji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl