[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieliście o tym?
Nie?
Dobrze, o tym pózniej.
Drozdów zmienił tylko daty.
Fragmenty materiałów wywiadowczych, które dotarły do nas we wczesnych latach
osiemdziesiątych, zostały, we dług Orłowa, uzyskane w połowie lat
siedemdziesiÄ…tych od Calvina Ba ileya.
Wszystko to było kłamstwem, ale bardzo sprytnym.
I wszystkiego nauczył się na pamięć Orłów.
Przypisano Baileyowi triumfy, jakie udało się odnieść KGB w walce z CIA.
A tak\e te przeprowadzone przez CIA operacje, które zakończyły się fiaskiem.
I zawsze zmieniano daty, tak \eby wywołać wra\enie, \e wiedzieliśmy o czymś
wcześniej ni\ w rzeczywistości co było oczywi ście niemo\liwe bez sowieckiej,
ulokowanej w CIA wtyczki.
Jednak jeszcze dwa lata temu Drozdów nie dysponował pełnym ma teriałem.
Brakowało mu wewnętrznych plotek, pseudonimów znanych tylko wewnątrz
organizacji, takich chocia\by jak pańskie operacyjne na zwisko Hayes, panie
Roth.
Wtedy właśnie przeszedł do Rosji Edward Howard i Drozdów miał nareszcie
wszystko, czego potrzebował.
Dowie
218
dział się o nie znanych do tej pory prawdziwych sukcesach odniesio nych
przez Baileya i mógł poinstruować Orłowa, \eby przedstawił je jako ustępstwa ze
strony Moskwy poczynione specjalnie dla zapewnienia awansu jej agentowi
Sparrowhawkowi.
Oczywiście te sukcesy nie były \adnym ustępstwem Bailey zapracował na nie w
pocie czoła.
Na koniec pozwolono przejść na Zachód Orłowowi i to specjal nie w tak
nietypowy sposób, \eby mógł pózniej twierdzić, i\ obawiał się, \e je\eli rozegra
to inaczej, Sparrowhawkowi uda się go zatrzymać i zdra dzić.
Z tego samego powodu zwrócił się do Amerykanów, a nie do Bry tyjczyków.
Ci ostatni pytaliby go o inne sprawy, i
Pojawił się więc i zadenuncjował dwóch agentów KGB na chwilę przed tem,
nim zostali zlikwidowani.
Strona 155
forsyth Fa szerz.txt
Wszystko zostało naturalnie wcześniej zaaran\owane.
Ale mo\na było odnieść wra\enie, \e ktoś w Waszyngto nie przekazuje do Moskwy
szczegóły jego przesłuchań.
Dopiero kiedy jego słuchacze byli gotowi połknąć przynętę, zaserwował im
wiadomość o ulo kowanej wysoko w CIA sowieckiej wtyczce.
Czy nie tak?
Roth kiwnął głową.
Wyglądał na załamanego.
A próba zamachu w Alconbury?
zapytał.
Dlaczego do niej doszło?
Dodatkowa asekuracja Drozdowa.
Nie wiedział oczywiście o mnie.
Chciał po prostu dostarczyć wam kolejnego dowodu.
Zabójczyni była jed ną z jego najlepszych agentek, bardzo niebezpieczna
profesjonalistka.
Kazano jej ranić, nie zabić; a potem uciec.
W pokoju zapadła cisza.
Joe Roth utkwił wzrok w swojej whisky.
Po jakimś czasie wstał.
Muszę iść powiedział krótko.
McCready odprowadził go po schodach.
W hallu poklepał Ameryka nina po plecach.
Rozchmurz siÄ™, Joe.
Do diabła, ka\dy czasem popełnia błąd w tej grze.
Moja Firma dała niejedną plamę w przeszłości.
Spójrz na to od jaśniejszej strony.
Mo\esz wrócić do ambasady i wysłać telegram do dy rektora, \e wszystko się
wyjaśniło.
Bailey jest niewinny.
Chyba polecę tam sam i powiem mu to osobiście mruknął Roth i ruszył do
wyjścia.
McCready eskortował go a\ na ulicę, ale Roth nie wykrztusił ju\ z sie
bie ani słowa.
Dwaj członkowie obstawy rozstąpili się przed wracającym do swego
mieszkania Samem, przepuścili go, po czym zamknęli drzwi od zewnątrz.
W salonie siedział Gorodow wpatrując się w rozpostarty na stole "Eve Standard",
do którego lektury zabrał się czekając na McCreadyego.
nim
219 .
Bez słowa posunął gazetę w stronę Brytyjczyka i wskazał na notatkę na stronie
piÄ…tej.
Policyjni nurkowie wydobyli dzisiaj z Tamizy przy śluzie Teddington
ciało amerykańskiego turysty.
Według informacji uzyskanych od rzecznika policji, tu rysta ów zatonął wczoraj
wieczorem w okolicy Eton.
Zmarłego zidentyfikowano jako Calvina Baileya, amerykańskiego urzędnika,
przebywajÄ…cego na waka cjach w Londynie.
Według informacji uzyskanych w ambasadzie Stanów Zjednoczonych, pan
Bailey był w Eton na kolacji razem ze swoim przyjacielem, drugim sekretarzem
ambasady.
Po obiedzie panu Baileyowi zrobiło się słabo i wyszedł, \eby zaczerp nąć
świe\ego powietrza.
Jego przyjaciel został trochę dłu\ej, zęby zapłacić ra chunek.
Kiedy wyszedł, nie mógł nigdzie odnalezć pana Baileya.
Po godzinie doszedł do wniosku, ze pan Bailey postanowił samotnie wracać do
Londynu.
Kiedy po odbyciu rozmowy telefonicznej okazało się, ze tak nie jest, przyjaciel
zawiadomił policję w Eton.
W mieście zarządzono nocne poszukiwania, ale nie dały one \adnego rezultatu.
Dzisiaj rano rzecznik policji w Eton oświadczył, i\ pan Bailey wybrał się
prawdopodobnie po ciemku na przechadzkę ście\ką flisacką, poślizgnął się i wpadł
do wody.
Pan Bailey nie umiał pływać.
Nie udało nam się skontaktować z panią Gwen Bailey.
Po za\yciu środków uspo kajających przebywa ona w wynajętym przez państwa Bailey
w Londynie apar tamencie.
Strona 156
forsyth Fa szerz.txt
McCready odło\ył gazetę i spojrzał w stronę drzwi.
Ty sukinsynie szepnÄ…Å‚.
Ty cholerny, nieszczęsny sukinsynie.
Joe Roth udał się pierwszym porannym samolotem do Waszyngtonu, a stamtąd
prosto do willi w Georgetown.
Wręczył tam swoją rezygnację, która weszła w \ycie dwadzieścia cztery godziny
pózniej.
Pozostawił dyrek tora człowiekiem mądrzejszym o kolejne bolesne doświadczenie.
Przed wyjściem Roth miał do niego tylko jedną prośbę.
Dyrektor wyraził zgodę.
Roth dotarł na Ranczo bardzo pózno tej samej nocy.
Pułkownik Orłów jeszcze nie spał.
Siedział samotnie w swoim pokoju grając w szachy z komputerem.
Był całkiem niezłym szachistą, ale kom puter okazał się lepszy.
Komputer grał białymi; figury Orłowa nie były czarne, lecz ciemnoczerwone.
Z magnetofonu sączyła się muzyka Seekersów z roku 1965.
Kroił wszedł pierwszy, odsunął się na bok i zajął pozycję przy ścianie.
W ślad za nim wkroczył Roth i zamknął za sobą drzwi.
Zaskoczony Orłów podniósł na nich wzrok.
220
Kroił wpatrywał się w niego pozbawionymi wyrazu oczyma; niczego nie
mo\na było wyczytać z jego twarzy.
Pod lewą pachą kurtki widniało charakterystyczne wybrzuszenie.
Orłów zauwa\ył je i spojrzał na Rotha;
Ten patrzył na niego lodowatym wzrokiem.
W miejsce zdumienia na twarzy Orłowa pojawiło się zrozumienie i rezygnacja.
Nikt nie wymówił ani słowa.
Pokój wypełnił czysty, dzwięczny głos Judith Durham:
śegnam cię, mój jedyny prawdziwy kochanku,
Po raz ostatni mówimy sobie do widzenia...
Dłoń Kroiła powędrowała w kierunku magnetofonu.
Skończył się czas karnawału...
Palec Kroiła nacisnął przycisk "stop" i z powrotem zapadła cisza.
Orłów powiedział tylko jedno słowo, drugie słowo w języku rosyjskim, jakie
wymówił od czasu przyjazdu do Ameryki.
Kto?
zapytał.
Gorodow odpowiedział Roth.
Było to niczym uderzenie w splot słoneczny.
Orłów przymknął oczy i potrząsnął głową, jakby nie chciał w to uwierzyć.
Spojrzał na le\ącą przed nim klawiaturę i dotknął czubkiem wska zującego
palca korony swojego króla.
Nacisnął i zwolnił klawisz.
Czer wony król przechylił się i upadł; w ten sposób gracz przyznaje się do
pora\ki.
Wesela nie będzie mimo \e wiano panny młodej zostało wręczone i przyjęte.
Czerwony król obrócił się raz wokół swojej osi i legł nieruchomo.
A pułkownik Piotr Aleksandrowicz Orłów, bardzo dzielny człowiek i
patriota, wstał i dał krok w ciemność na spotkanie potę\nego Boga, który go
stworzył.
221 .
INTERLUDIUM
Wszystko to bardzo piękne, Denis powiedział Timothy Edwards, kiedy
zarząd zebrał się ponownie we środę rano.
Musimy jednak za dać sobie pytanie: czy te wybitne talenty będą kiedyś w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl