[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ta nie będzie ulegać żadnym tego rodzaju naiwnym
uczuciom.
Dopiero w tej chwili uświadomiła sobie, że się
myliÅ‚a. Teraz też widok Dracco robiÅ‚ na niej pioru­
nujące wrażenie.
- Imo?
Imogena na dzwiÄ™k swojego imienia podskoczy­
Å‚a jak ukÅ‚uta żądÅ‚em. Jak dÅ‚ugo już nie spaÅ‚ i obser­
wowaÅ‚ jÄ…, gdy mu siÄ™ przyglÄ…daÅ‚a? Ze wstydu za­
częła cofać się do drzwi.
- Nie... nie byłam pewna, czy tu jesteś - zaczęła
się tłumaczyć.
- MiaÅ‚em sporo roboty - powiedziaÅ‚ swobod­
nie, siadając na sofie. - Pamiętam, że poczułem się
zmęczony.
81
- Musiało ci być niewygodnie całą noc spać
w tej pozycji - zauważyÅ‚a współczujÄ…co. WÅ‚aÅ›ci­
wie nie bardzo wiedziała, co mówi. Działo się z nią
coś dziwnego, kiedy patrzyła na Dracco.
- Mogło być gorzej - odpowiedział.
Sposób, w jaki na nią patrzył, sprawiał, że robiło
jej się jeszcze bardziej gorąco. Co właściwie chciał
jej dać do zrozumienia? %7łe woli spać na sofie niż
z niÄ…? To przecież jemu zależaÅ‚o, żeby nie unieważ­
nić ich małżeństwa! Odwróciła się na pięcie i ujęła
za klamkÄ™.
Już otwierała drzwi, kiedy z tyłu dobiegł ją nagle
głos Dracco.
- JeÅ›li chcesz, moglibyÅ›my gdzieÅ› pózniej poje­
chać. Nad morze?
KiedyÅ› takie zaproszenie napeÅ‚niÅ‚oby jÄ… bezgra­
niczną radością i z całą pewnością by je przyjęła.
I może właśnie dlatego, że pamiętała swe dawne
reakcje, teraz postanowiła sama siebie ukarać. Nie
wiedziała dlaczego, ale w jej głosie były gniew
i ból, kiedy odpowiedziała:
- Nie, nie chcÄ™. Jestem tu tylko z jednej przy­
czyny, która nie ma nic wspólnego z wycieczkami
nad morze.
Wybiegła z gabinetu, zanim zdążył cokolwiek
odpowiedzieć, i popędziła do kuchni.
Poranek spÄ™dziÅ‚a w samotnoÅ›ci, upalne popoÅ‚u­
dnie także nie poprawiło jej nastroju. Obcinała
82
w ogrodzie zwiędnięte róże i ukłuwszy się w palec,
szła na górę, kiedy nagle usłyszała swoje imię.
- Imo.
Stanęła jak skamieniała na widok Dracco, który
nagle wyrósł u szczytu schodów. Był prawie nagi;
owiniÄ™ty rÄ™cznikiem wokół bioder, drugim rÄ™czni­
kiem wycierał sobie włosy.
- Przez okno sypialni zobaczyłem, że wracasz
z ogrodu do domu, i pomyślałem, że...
- %7Å‚e musisz mnie ostrzec, bo biegasz po domu
półgoły?
Dracco zignorował tę uwagę.
- Właściwie chciałem z tobą porozmawiać
o tym, że przydaÅ‚by ci siÄ™ jakiÅ› samochód. Ale sko­
ro mówisz...
- Ja nic nie mówiÄ™. - Imogena oblaÅ‚a siÄ™ ru­
mieńcem, podczas gdy Dracco obserwował ją
z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Czy mam rozumieć, że dość masz czekania... ?
- To ty nalegaÅ‚eÅ› na utrzymanie naszego maÅ‚­
żeństwa i na to, żeby...
- Powoli zmieniasz zdanie i chcesz, żebym cię
uwiódł?
Miała zmienić zdanie? Nie! Wolałaby umrzeć!
A jednak z jakiejÅ› przyczyny nie potrafiÅ‚a wypo­
wiedzieć tego na głos. Może dlatego, że jej wzrok
przykuwaÅ‚ nagi, owÅ‚osiony tors Dracco i jego bio­
dra dość luzno okręcone ręcznikiem.
83
- Imo...
W jego głosie była jakaś ciepła, zniewalająca
zmysłowość, magiczna siła sprawiająca, że Imoge-
na stała jak sparaliżowana, dopóki nie chwycił jej
za rękę i nie przyciągnął do siebie.
- Pachniesz świeżym powietrzem i słońcem -
wyszeptał jej we włosy. -I różami.
- A ty pachniesz... sobą - wyszeptała bezradnie
w odpowiedzi. Oczy rozszerzyÅ‚y jej siÄ™ ze zdumie­
nia, kiedy dostrzegła, jakie wrażenie zrobiło na nim
to, co powiedziaÅ‚a. WyglÄ…daÅ‚ jak Å‚owca, podnieco­
ny samiec, gotów w każdej chwili zaatakować.
- Czy zdajesz sobie sprawÄ™, co dzieje siÄ™ z męż­
czyzną, kiedy mu powiesz, że rozpoznajesz jego
zapach? Mam ci powiedzieć? Pokazać?
Nie musiał jej mówić; mimo swej niewinności
i braku doświadczenia widziała, że jest podniecony,
i poczuła, że ją także zalewa fala gorąca.
Otoczył ją ramionami i zamknął w uścisku.
Ustami delikatnie musnÄ…Å‚ jej usta, lecz nawet ten
ulotny pocaÅ‚unek wyzwoliÅ‚ w niej gwaÅ‚towne po­
żądanie.
- Jeszcze? Chcesz jeszcze? - pytał, chociaż nie
powiedziała ani słowa. Czyżby jej ciało nadawało
sygnały niezależnie od jej woli?
- Przyjemnie ci, Imo? - dopytywał się tak cicho,
że z trudem rozpoznawała, co mówił. - Twoje usta
powinny smakować słodko i dziewiczo, a tymcza-
84
sem mają w sobie jakąś dzikość i czar, któremu
żaden mężczyzna by siÄ™ nie oparÅ‚. Czy jesteÅ› cza­
rodziejkÄ…, Imo?
Zaczynało kręcić jej się w głowie, krew w niej
pulsowała, ciało domagało się pieszczot. Zadrżała
gwaÅ‚townie. ObudziÅ‚y siÄ™ w niej wszystkie pragnie­
nia i uczucia nastolatki, tylko że teraz przeżywała
je jako dojrzała kobieta.
W przedziwny sposób jej ciało rozpoznawało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl