[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie.
 Mniejsza z tym. W wozie pani nie zmoknie.
Czarna wołga czekała już na nich w głębi ulicy. Przy kierownicy siedział młody,
przystojny chłopak. Miał czarne, wypomadowane włosy. Pachniał brylantyną.
Co oni tu takich gigolaków angażują na kierowców?  pomyślał Downar. Głośno
zaś powiedział:
 A gdzie to sierżant Kolec?
 Poszedł do domu, towarzyszu majorze. Dwadzieścia cztery godziny miał służbę.
DokÄ…d jedziemy?
 Nie powiedzieli wam, że jedziemy do Gdańska?
 Powiedział mi oficer dyżurny, ale wolę się upewnić. Mogło się coś zmienić.
 Nic się nie zmieniło. Jedziemy do Gdańska, do komendy wojewódzkiej.
Downar z AlicjÄ… ulokowali siÄ™ na tylnym siedzeniu. PachnÄ…cy brylantynÄ… brunet
zapalił motor.
Ruszyli, rozwijając od razu dużą szybkość.
 Nie tak ostro, kolego  powiedział Downar.
Nie dojechali do Gdańska. Mniej więcej w połowie drogi wóz zaczął zwalniać, aż
wreszcie zupełnie stanął.
 Co się stało?
Kierowca wysiadł.
 Coś mi w motorze nawala, cholera jasna.  Otworzył maskę i zaczął szukać
uszkodzenia.  Gdyby towarzysz major mógł mi poświecić latarką...
Downar wysiadł, wziął od chłopaka latarkę i pochylił się nad motorem. Znał się
trochÄ™ na tym.
W tym momencie poczuł na plecach lufę pistoletu.
 Hande hoch!
Zaskoczenie było zupełne. Podniósł ręce do góry. Kierowca szybkim ruchem
wyrwał mu broń spod marynarki, wyjął magazynek i kulę z lufy i rozładowany pistolet
wsunął z powrotem do futerału.
 Teraz może się pan tym bawić, panie majorze  powiedział z uśmiechem,
zadowolony ze swojego dowcipu.
Downar nie poruszył się. Mężczyzna stojący za nim ciągle naciskał mu lufą
kręgosłup.
 Komen Sie mit!  padł zdecydowany rozkaz.
Za zakrętem stał szary lincoln. Alicję ulokowano przy kierowcy. Downar usiadł z
tyłu z prawej strony koło mężczyzny z pistoletem. Dopiero teraz wyraznie zobaczył
jego twarz. Był to ten jednoręki cudzoziemiec, którego widział wtedy w kawiarni z
Alicją. Ahmed Bakelis. Nie wypuszczał z ręki pistoletu.
Ruszyli w kierunku Oliwy. Lincoln pochłaniał przestrzeń z nieprzepisową
szybkością. Pachnący brylantyną brunet prowadził wóz brawurowo. Alicja siedziała
koło niego skurczona, milcząca.
Po obu stronach szosy wyrosły drzewa. Zwolnili. Gwałtowny skręt kierownicą i
samochód wpadł w gęstwinę. Zgrzytnął hamulec.
Rozwalą mnie tu  pomyślał Downar i zrobiło mu się nieswojo. Uczucie strachu
zostało jednak natychmiast zniwelowane wściekłością.  Tak wpaść. Tak się dać
nabrać... Jak pierwszy lepszy początkujący dureń. Niechże to wszyscy diabli.
Brunet wysunął się zza kierownicy, obszedł wóz dookoła i stanął przy drzwiczkach,
przy których siedział Downar.
 Wysiadać!
 A to niby dlaczego? Dobrze mi siÄ™ tu siedzi.
 Aussteigen!  rozkazał Ahmed, otwierając drzwiczki, żeby wysiąść. Był wysoki.
Musiał się pochylić.
Ten właśnie ułamek sekundy wykorzystał Downar. Chwycił uzbrojoną dłoń i
wykręcił ją z całej siły. Pistolet upadł na podłogę samochodu. Downar podniósł, go
błyskawicznie, wyskoczył z wozu i krzyknął:
 Ręce do góry!
Nie docenił przeciwnika. Ahmed z małpią zwinnością kopnął go ciężkim butem w
rękę. Pistolet zatoczył mały łuk i wpadł pod wóz.
W następnej sekundzie Downar runął na przeciwnika i wtedy przekonał się, że
 jednoręki cudzoziemiec doskonale włada obydwoma rękami. Był niezłym bokserem.
Jego lewy sierp powalił Downara na ziemię. Padając dostrzegł kątem oka
nadbiegającego kierowcę. Sytuacja była trudna.
W tym momencie Alicja nacisnęła gaz. Lincoln ruszył, odsłaniając leżący na mchu
pistolet. Jeden szybki ruch i Downar był uzbrojony.
 Nie ruszać się  warknął.  Ręce do góry!
Spełnili rozkaz. Nie wyglądał na człowieka, który żartuje.
Podszedł bliżej, kazał im się odwrócić tyłem i zdjąć paski.
 Zwiąż mu ręce  powiedział, trącając lufą pistoletu kierowcę.  Tylko żadnych
kawałów. Jeden podejrzany ruch, a łeb ci rozwalę.
Wiązał z takim zapałem, że aż Ahmed syknął z bólu.
 Nie tak mocno  upomniał go Downar  Skórę mu poprzecinasz.  Drugim
paskiem związał przystojnego bruneta, a swoim własnym połączył ich razem, żeby mu
siÄ™ nie rozbiegli.
Potem pchnął obydwóch przed sobą.
 Jazda. Ruszajcie.
Wyszli na szosÄ™.
Parę samochodów minęło ich, nie zatrzymując się. Wreszcie radiowóz milicyjny.
Downar pokazał swoją legitymację służbową.
 Natychmiast szukajcie szarego lincolna  powiedział.
Porucznik roześmiał się.
 Już mamy tę ciziulę, towarzyszu majorze. Nasi ludzie ją wiozą. Jadą za nami.
 Jakżeście na nią wpadli?
 Sierżant Kolec z Sopotu odzyskał przytomność i zaalarmował swoją komendę.
Radiowozy z Gdańska i z Gdyni zablokowały szosy...
 Ogłuszyli go?
 Jasne. Podobno jakiś facet poprosił go o ogień, a potem nic już nie pamięta.
OcknÄ…Å‚ siÄ™ gdzieÅ› niedaleko Grand Hotelu.
 A wy jesteście z Gdyni? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl