[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obydwu moich przyjaciołach - Manuelu i Yogim - nie można niestety
polegać, bo Jay szturmem podbił ich serca. Manuel słyszy już nawet bicie
dzwonów weselnych. Czasem naprawdę niełatwo pohamować jego zapał.
- Wyobrażam sobie - potwierdził z uśmiechem Harry Williston. - Ale
jedno wiem z całą pewnością: że pozostaniesz wierna samej sobie.
Słowa ojca jeszcze długo chodziły Joannie po głowie. Tak, będzie
musiała być ostrożna, żeby nie zakochać się bez pamięci w Jayu Cliftonie.
Zwiat, w którym żył, był jej obcy, i możliwe, że w tym świecie nie było
miejsca dla niej.
W ciągu długiego tygodnia, jaki teraz nastąpił, Joanna myślała o Jayu
dużo częściej, niż było jej to na rękę.
Mijał dzień za dniem: nikt się nie pokazywał ani nawet nie zadzwonił, i
Joanna zaczęła odczuwać jego brak. Wciąż postanawiała wybić sobie z
głowy wszelkie myśli o nim, ale jej się nie udawało. Przypadek sprawił, że
jej wysiłki, by wykreślić Jaya Cliftona na zawsze z jej życia, otrzymały
nową pożywkę.
RS
41
Było to pewnego ranka. Przyjechał właśnie Manuel. Po drodze spotkał
listonosza. Kiedy wszedł do domu, pod jedną pachą trzymał wyrywającego
się Yogiego, a pod drugą plik poczty, w tym kilka gazet, które Joanna
prenumerowała.
Manuel rzucił na stół całą pocztę i usiadł obok Yogiego na podłodze,
żeby się z nim bawić.
- Może jest wśród tego list od twojego novio - zauważył, kiedy Joanna
zaczęła przeglądać pocztę.
- Baw się z Yogim, mały przemądrzalcu, i zostaw mnie na chwilę w
spokoju - powiedziała żartobliwym tonem. - Po pierwsze, nie ma tu listu od
niego, a po drugie, cieszę się, że poczytam gazety. W końcu trzeba się
dowiedzieć, co dzieje się w szerokim świecie.
Wyciągnęła ze stosu swoje ulubione czasopismo, usiadła przy stole
kuchennym i zaczęła je przeglądać. Nagle zatrzymała się. Kilkustronicowy,
opatrzony wieloma zdjęciami artykuł zajmował się Jayem Cliftonem,
 najbardziej godnym uwagi z braci Cliftonów".
Kiedy z dużego zdjęcia w gazecie uśmiechnął się do niej Jay Clifton,
zaskoczona aż wstrzymała oddech. Zdenerwowana, drżącymi palcami
przewróciła kartkę - i napięcie ustąpiło miejsca bezgranicznemu
rozczarowaniu. Cała podwójna strona z kolorowymi zdjęciami ukazywała
uśmiechającego się promiennie Jaya Cliftona w towarzystwie jednej lub
wielu olśniewająco pięknych kobiet.
Były to kobiety w rodzaju tych, jakie Joanna znała z przyjęć: eleganckie,
kapryśne, obwieszone biżuterią, i wszystkie pokazywały znak
przynależności do ekskluzywnego małego grona: znudzony, lekceważący
uśmiech, z jakim patrzyły na resztę świata.
Z każdym przeczytanym wyrazem ściskało ją w gardle coraz bardziej.
Jay Clifton był dokładnie tym, za kogo go uważała: typowym przykładem
młodego biznesmena, który zawsze ma powodzenie, żyjącego w świecie
bogactwa, luksusu, władzy i pięknych kobiet.
W ogóle nie zauważyła, że stoi za nią Manuel i zagląda jej do gazety
przez ramię. Wystraszona wzdrygnęła się, gdy mały palec dotknął zdjęcia,
które przedstawiało Jaya z olśniewająco piękną kobietą.
- Widziałaś już kiedyś coś takiego? - zawołał przerażony. - Ona ma
fioletowe włosy! - Zdumiony pokręcił głową. - Tego Pan Bóg na pewno nie
stworzył!
Joanna spróbowała się uśmiechnąć, ale nic z tego nie wyszło. Dwie
brązowe ręce natychmiast oplotły jej szyję.
- Nie smuć się, Joanno. Ona nawet w połowie nie jest taka piękna jak ty!
RS
42
Nawet w połowie? pomyślała z westchnieniem. To stworzenie z
najwyższych sfer było dziesięć razy piękniejsze od niej! Mimo to Manuel
miał rację. Jej farbowane włosy sprawiały dosyć nienaturalne wrażenie. Ale
sposób, w jaki Jay patrzył na swoją partnerkę, mówił bardzo wiele!
Czy tego rodzaju kobiety lubił Jay Clifton - to sztuczne stworzenie, które
nie miało w sobie nic naturalnego i spontanicznego? Joanna zauważyła z
niechęcią, jak wzbiera w niej zazdrość.
Zaskoczyło ją, jak długotrwałe były skutki tego artykułu. Z początku
odczuwała głęboką rezygnację. Wciąż powtarzała sobie, że nie ma sensu
przywiązywać się do kogoś takiego jak Clifton. Ale Manuel nie przestawał
jej zapewniać, jaka jest piękna, o ileż piękniejsza od tych eleganckich,
wystrojonych kobiet na zdjęciach.
Pewnego dnia zniknęła w sypialni, żeby dokładnie przyjrzeć się sobie w
lustrze. Nie miała nic do zarzucenia swojemu odbiciu, ale cóż z tego? Jedno
było absolutnie jasne: w niczym nie przypominała kobiet ze świata Jaya
Cliftona. Nie było wśród nich takiej, która miałaby na twarzy ciemną,
naturalną opaleniznę, pobielałe od słońca kosmyki włosów i ani śladu
makijażu na policzkach. Jeśli Joanna sięgała czasem po produkty przemysłu
kosmetycznego, to była to najwyżej bladoróżowa szminka do ust albo woda
kolońska. A co się tyczyło całej jej garderoby, to nie kosztowała nawet
połowy tego, co te kobiety wydawały na  prostą" szmatkę.
Joanna cofnęła się sprzed lustra. Nie, niezupełnie tak było. Większość
tych kobiet też miała opalone twarze - ale ta opalenizna była starannie
dawkowana ze stoperem w ręku, może na plaży w Cannes albo pod
kwarcówką. A co się tyczyło kolorowych pasemek we włosach, to były
przypuszczalnie dziełem okropnie drogiego mistrza grzebienia. Z
westchnieniem oderwała się od tych rozmyślań i poszła do kuchni zajrzeć
do ciasta na chleb, które miało urosnąć.
Dobry Boże, pomyślała, czy któraś z tych kobiet kiedykolwiek
przekroczyła próg kuchni? Czy któraś z nich potrafiła sobie wyobrazić, jak
samej upiec chleb lub choćby ugotować proste danie? Nie, prawdopodobnie
nie. I z pewnością żadna nie wyobrażała sobie życia na skraju pustyni - bez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl