[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyznaję inną wiarę, mam inne obyczaje, inny styl życia. %7łyję w twoim świecie, ale
wolę brutalną prostotę mojego. - Obwiódł palcem ciemniejszy, sterczący sutek, a
ona jęknęła cicho. - Tak długo starałem się ciebie nie dostrzegać, Jennifer - mówił
tonem niewiele głośniejszym od szeptu. - Tak długo o tobie śniłem... - Pochylił się
nad jej piersiami i zaczął je całować, bez pośpiechu, namiętnie.
Nie wierzyła własnym uszom. Drżąc, wygięła plecy w łuk, przyciągając go do
siebie.
- Chcesz powiedzieć... że ty też mnie pragniesz? - spytała zafascynowana.
Przestał ją całować, uniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy.
- Tak - powiedział szczerze; potem jego głos zmienił się, stał się surowszy,
bardziej powściągliwy. - Ale będziemy się kochać tylko ten jeden raz, tylko dzisiaj,
nigdy więcej.
Przełknęła ślinę. Chciała znacznie więcej, ale będzie musiało jej wystarczyć
to, co zechce jej ofiarować. Przez resztę życia będzie rozpamiętywać dzisiejszą noc.
- Dobrze - odparła szeptem.
Wstał z przeciągłym westchnieniem i zaczął się rozbierać. Zachowywał się z
leniwym wdziękiem, bez cienia nieśmiałości, więc nie mogła się łudzić, że przed nią
nie miał innych kobiet. Pewnie było ich niemało, a Jenny nienawidziła ich
wszystkich.
Kątem oka zarejestrował wyraz jej twarzy i pytająco uniósł brwi.
- Czemu masz taką zaciętą minę? - spytał, zdejmując ostatni element
garderoby.
Obrócił się w jej stronę i kompletnie zapomniał, że zadał jej jakieś pytanie, a
ona otwarcie, bezwstydnie zapatrzyła się w jego nagość. Miał muskularne ciało,
niczym wyrzezbione z brązu, pełne mocnych linii, tak piękne, że dziewczyna aż
usiadła na łóżku i milczała, wstrzymując oddech.
98
S
R
- Co się stało? - spytał zaciekawiony, marszcząc brwi.
- W Luwrze jest taki p...posąg - zająknęła się. - Gdzieś widziałam zdjęcia...
Chyba grecki. Ma w sobie tyle siły i piękna, że pomyślałam sobie, iż żaden
śmiertelnik nie może nawet marzyć o zbliżeniu się do takiej doskonałości. - Uciekła
spojrzeniem. - Nie chciałam się na ciebie gapić. Pewnie do znudzenia słyszałeś, jaki
z ciebie... piękny mężczyzna.
Mówiła zdławionym głosem, który dowodził szczerości jej zachwytów.
Hunter nie przypominał sobie, by ktokolwiek przed nią opisywał go w taki sposób.
Jego podboje były sporadyczne, a w sferze łóżkowej nie tyle zmysłowe, ile niemal
zwierzęce. Zaspokajał swoje potrzeby jedynie wtedy, kiedy napięcie stawało się nie
do wytrzymania, a w ostatnim czasie wcale nie zdarzało mu się to często. Z Jennifer
to było zupełnie co innego. Wzruszała go tym swoim jawnym, niepohamowanym
apetytem na miłość. Początkowo sądził, że chodzi tylko o fizyczną fascynację,
jednak kiedy patrzył w jej oczy, zaczynał podejrzewać, że to znacznie więcej. Ko-
bieta nie patrzy na mężczyznę takim wzrokiem, kiedy chce tylko zaspokoić
seksualny apetyt. Przez tę jej nieśmiałość i rumieńce zaczynał czuć się nieswojo.
Wślizgnął się do łóżka i położył przy niej na boku, tak że leżeli zwróceni ku
sobie. Kiedy zadrżała, delikatnie uniósł jej twarz, aby przyjrzeć się jej w świetle
lampki.
- Podejrzewam, że każdy pierwszy raz z nowym mężczyzną jest dla kobiety
przerażający, prawda? - powiedział z roztargnieniem. - Nie wiadomo, czy będzie
delikatny, czy okrutny, wymagajÄ…cy czy brutalny...
- Tak, oczywiście - skłamała.
Czuła ciepło jego ciała i nie mogła w to uwierzyć. Nawet nie marzyła, że
kiedykolwiek będzie z nim tak blisko, ale nie sądziła też, że bliskość mężczyzny
może wzbudzać strach. Musi być ostrożna. Jeśli się zdradzi, on nigdy jej nie tknie. A
ona pragnęła go bardziej niż kiedykolwiek i nawet sama przed sobą nie chciała
99
S
R
przyznać, że to pragnienie w dużej mierze jest także tęsknotą za wspólnym
dzieckiem, że dopuszcza do siebie myśl o ciąży.
- Nie jestem okrutnikiem - powiedział pół żartem, pół serio, przytulając ją do
siebie, chcąc, by przylgnęła do niego całym ciałem.
Wciąż drżała. Zesztywniała na chwilę, lecz potem posłusznie wtuliła się w
niego i pozwoliła, by trzymał ją w ramionach.
- Nie jestem brutalem.
Powiódł dłonią po jej boku, obrysował łagodną krągłość jej piersi, potem
przesunÄ…Å‚ palcami po talii i biodrze, kolanem rozsuwajÄ…c jej nogi.
- I przez wzgląd na ciebie, postaram się nie być zbyt wymagający...
Jęknęła, kiedy poczuła ciepło jego uda.
- Ciiiii... - szepnął, bawiąc się kosmykiem na jej karku. - Nie wierć się. Tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl