[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ła ich rozstanie z charakterystyczną dla siebie chłod-
WIGILIJNA NIESPODZIANKA 299
ną obojętnością. Nie wyglądało, by zraniło ono jej
serce albo dumÄ™.
- Eden... - zaczÄ…Å‚.
- Och, daj spokój! Nie wierzysz w nic, co ci
mówię o tej twojej nadzwyczajnej asystentce.
- Przestań ją tak nazywać. Ty jedna jesteś dla
mnie nadzwyczajna, nawet kiedy bywasz nierozsÄ…d­
nie zazdrosna - powiedział żartobliwym tonem,
chcąc rozładować atmosferę.
- Nie j estem nierozsądna i już dawno pogodziłam
siÄ™ z tym, że nie jestem dla ciebie nikim nadzwy­
czajnym.
- Jak to?
- Po prostu. Wiedziałam, że mnie nie kochasz,
kiedy brałeś mnie za żonę, ale sądziłam, że moja
miÅ‚ość to zmieni. PomyliÅ‚am siÄ™. ZdaÅ‚am sobie spra­
wÄ™, że poÅ›lubiÅ‚eÅ› mnie dla dobra dziecka, a pozo­
stajesz ze mną dla moich talentów w łóżku. To zaś mi
nie wystarczało i zbyt boleśnie mnie raniło.
- Posunęłaś się za daleko. Natychmiast skończ
z tymi bezsensownymi oskarżeniami.
- Nie jesteÅ› w swoim biurze, Aristides, i nie
możesz rozkazywać mi jak swym podwÅ‚adnym - rzu­
ciła, a potem na chwilę umilkła.
To dobrze, pomyślał. Może się uspokoi.
- Wiesz, że jestem w ciąży? - powiedziaÅ‚a bez­
barwnym tonem, wyzutym z radości, jaka powinna
towarzyszyć takiemu oświadczeniu.
- Przykro mi, że psuję ci dramatyczny efekt, ale
tak, już się tego domyśliłem.
300 LUCY MONROE
- Czyli wiedziaÅ‚eÅ› o tym, kiedy poprosiÅ‚eÅ›, że­
bym pojechała z tobą do Nowego Jorku? - spytała
beznamiętnie.
- Tak.
- A więc to dlatego... A ja miałam nadzieję, że
w końcu miałeś dość naszych rozstań i chciałeś być
blisko mnie. Nieważne, myliłam się...
- Nie lubię się z tobą rozstawać.
Kiedy Aristides zdał sobie sprawę, że Eden znów
jest w ciąży, pojął, że nie chce dłużej zostawiać
jej w Grecji. W tajemnicy przed żoną polecił więc
wyposażyć jeden ze swych odrzutowców tak, aby
wraz z dziećmi mogÅ‚a towarzyszyć mu w podró­
żach. Postanowił sprawić jej tym niespodziankę na
GwiazdkÄ™.
Zaśmiała się ostro, bez śladu rozbawienia.
- Akurat! Jak mógłbyś tęsknić do mnie, mając
przy sobie tę wspaniałą Kassandrę.
- Ona nie jest moją żoną.
- Ale chciałaby nią zostać.
- Nonsens.
Eden nic nie odpowiedziała i zamilkła na dłużej.
Zaczęło padać i Aristides włączył wycieraczki.
- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli się rozstaniemy
- powiedziała wreszcie znużonym głosem. - Mogę
wrócić z powrotem do Nowego Jorku albo prze­
prowadzić się do rezydencji pod Atenami, jeżeli
nadal zależy ci na wychowaniu dzieci w Grecji. Tak
czy inaczej, ustalimy terminy odwiedzin.
Aristidowi zabrakło tchu, jakby uderzono go
WIGILIJNA NIESPODZIANKA 301
w pierś. Popatrzył na Eden z nadzieją, że nie mówi
poważnie, jednak w jej oczach ujrzaÅ‚ bolesnÄ… deter­
minacjÄ™.
- Już dłużej tego nie zniosę - rzekła.
ZaczÄ…Å‚ na niÄ… wrzeszczeć i dopiero po kilku sekun­
dach zorientował się z jej spojrzenia, że krzyczy po
grecku. Wyrzucił więc z siebie jedyne angielskie
słowo, jakie mu przyszło do głowy:
- Nie!
JednoczeÅ›nie spojrzaÅ‚ z powrotem na szosÄ™ i zoba­
czył ciężarówkę zjeżdżającą na jego pas.
Nie miał już czasu, by ją wyminąć.  Eden zostanie
ranna", przemknęło mu błyskawicznie przez głowę.
 Mogę ją stracić". Wyrzucił ręce przed siebie, aby ją
ochronić, usiłując uniknąć nieuniknionego.
Ocknął się, leżąc na skraju drogi. W głowie czuł
tępy ból, był oszołomiony i pojmował jedynie strzępy
dochodzÄ…cej go rozmowy:
- Nie wygląda dobrze... krew... nic nie możemy
zrobić... niemożliwe... nie przeżyje...
Potem znów stracił przytomność, pewien, że jego
żona i nienarodzone dziecko umrą...
Aristides siedział przy biurku, drżący i zlany potem.
Jego żona przeżyła wypadek, ale co z dzieckiem?
Pamiętał, że kiedy leżał w śpiączce, Eden nie było
przy jego łóżku. Kassandra przekonała go, że to
dowodzi, że żonie na nim nie zależy. Ale jeżeli Eden
hospitalizowano nie tylko z powodu wstrząśnienia
mózgu, lecz również poronienia?
302 LUCY MONROE
PodniósÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ i wykrÄ™ciÅ‚ numer nowo­
jorskiego szpitala. Po długiej rozmowie odłożył ją
z ulgą. Wiedział już, że Eden nie straciła dziecka.
Ale dlaczego znów nie powiedziała mu o swej
ciąży?
Po chwili zrozumiał. Była przekonana, że poślubił
ją wyłącznie dla dobra dziecka, więc teraz zataiła
fakt, że ma urodzić drugie, ponieważ pragnęła zyskać
pewność, że Aristides chce ich małżeÅ„stwa ze wzglÄ™­
du na niÄ….
Tylko czy na pewno? Przecież według dręczących
go teraz wspomnień domagała się rozwodu.
Nigdy nie wyznał jej miłości, więc żyła z nim
w przeświadczeniu, że nic dla niego nie znaczy,
podczas gdy w rzeczywistości nie potrafił bez niej
żyć. Jak mogła nie domyślić się, że pragnie jej jak
żadnej innej kobiety?
Jednak nie porzuciła go po wyjściu ze szpitala
i w istocie zachowywała się, jakby chciała uratować
ich związek. Lecz może jedynie odwlekała odejście
z troski o jego zdrowie? Czy jeśli jej powie, że
odzyskał pamięć, Eden go zostawi?
Oczywiście nie uwierzyła mu, kiedy zeszłej nocy
powiedział, że ją kocha. Tak więc dla niej nie się nie
zmieniło. Nadal mu nie ufała - i miała powody.
Niewiele uczynił, by zasłużyć na jej zaufanie.
Ale przecież zwolnił Kassandrę. To powinno dać
Eden do myślenia.
Jednak wszystko to na niewiele się zda, jeśli nie
zdoła przekonać jej o swej miłości. Gorączkowo
WIGILIJNA NIESPODZIANKA 303
rozważył rozmaite sposoby i w końcu uznał, że
znalazł najlepszy. Najpierw jednak musi dokończyć
rozpoczęte wczoraj uwodzenie swej żony.
Znów chwycił słuchawkę; tym razem zadzwonił
do kwiaciarni.
Gdy do domu dostarczono kolejnÄ… wiÄ…zankÄ™,
Eden miała ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem.
Najpierw nadszedł olbrzymi bukiet szkarłatnych
róż z karteczką:  Jesteś moją miłością na wieki".
Potem co godzinę przynoszono w kryształowych
wazonach po sześć żółtych róż, z dołączoną kartką
zawsze tej samej treÅ›ci:  %7łółte róże oznaczajÄ… wiecz­
ną miłość - a te symbolizują moją".
Aristides naprawdę chciał, by uwierzyła w jego
miłość. Eden zaczynała sądzić, że bez względu na
przeszłość, obecnie mąż naprawdę ją kocha - może
nawet równie mocno jak ona jego.
O czwartej nie przyniesiono już kwiatów, ale
kwadrans pózniej do salonu wszedł Aristides ubrany
w elegancki garnitur, niosÄ…c krysztaÅ‚owy wazon z ko­
lejnymi sześcioma żółtymi różami. Eden zdała sobie
sprawę, że przez cały czas podświadomie na niego
czekała.
- Pięknie wyglądasz, agape mou - rzekł do niej
z uśmiechem i wręczył jej kwiaty.
Zanurzyła twarz w pachnących płatkach.
- Są cudowne. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl
  • rto czekać‡ Milburne Melanie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwiaprzygoda.htw.pl