[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wygodniej.
Jamie podeszła do okna. Znowu odezwały się w niej stare żale.
Dlaczego, dlaczego nie mogła mieć normalnego domu?
Matka spojrzała na nią.
- Przepraszam - szepnęła. - Wiem, że nie to chciałaś usłyszeć,
ale taka jest prawda. Nie potrafiliśmy żyć ani bez siebie, ani ze sobą.
Jamie wykonała nieokreślony gest ręką. Słowa matki zmąciły jej
myśli. Nie wiedziała, czego chce i o co jej chodzi.
- Czasami myślę, że powinnam dać ci spokój. Tak bardzo
przypominasz ojca, masz te same upodobania, tę samą siłę, ale - głos
jej się załamał, a na policzku pojawiła się samotna łza - tak się boję,
że ciebie też stracę - szepnęła.
- Stracisz? - Jamie nie potrafiła ukryć żalu. - Przecież to ty
odeszłaś. Kiedy miałam wyjechać do Skookum, z dnia na dzień
robiłaś się coraz bardziej nieprzystępna i zimna. Myślałam, że w
końcu zadzwonisz do ojca i powiesz mu, że mnie nie chcesz.
- Nie chcę?! Przecież byłaś moim życiem. Każdej wiosny przed
twoim wyjazdem umierałam ze strachu, że tym razem nie zechcesz
wrócić! Czekałam na samolot przywożący ciebie, jak na zbawienie...
Kolejne łzy spłynęły jej po policzkach. Jamie spojrzała na nią z
niedowierzaniem. Z trudem poznawała własną matkę.
160
RS
- Miałam nadzieję, że to się zmieni na studiach. %7łe poznasz
jakiegoś miłego chłopca, wyjdziesz za mąż... Kiedy oznajmiłaś, że
wybrałaś zoologię, płakałam całą noc. Myślałam, że już cię straciłam.
Matka wyjęła chusteczkę z torebki i wytarła oczy.
- Potem, kiedy przyprowadziłaś Curtisa, pocieszałam się, że
jednak wszystko jakoś się ułoży. Nie miałam już nawet pretensji o te
wyjazdy do Skookum.
Jamie uśmiechnęła się.
- Potem dostałam pieniądze na badania.
- Myślałam, że zatłukę Curtisa. Zaczęłaś przyjeżdżać tutaj na
dłużej. Widziałam, że jesteś opalona i szczęśliwa. Tłumaczyłam
Curtisowi, że w ten sposób może cię stracić, ale ciągle załatwiał
gdzieÅ› coraz to nowe pieniÄ…dze.
Biedny Curtis. Wcale mu na niej nie zależało. Chciał tylko
złapać Sasquatcha.
- A teraz, odkąd opowiedział mi o tym mężczyznie, jestem
pewna, że już cię więcej nie zobaczę.
- Mamo, przecież cię kocham! Jak w ogóle możesz myśleć w ten
sposób.
Położyła dłoń na jej ramieniu. Matka spróbowała się
uśmiechnąć.
- Czy wiesz, że mówisz mi o tym po raz pierwszy?
- Myślałam, że to oczywiste.
- Tak. Ja też nigdy tego nie mówiłam. Objęła córkę.
- Kocham cię, Jamie. Kocham, chociaż nie zawsze rozumiem.
161
RS
Głośne szlochanie wypełniło całą jadalnię. Obie panie padły
sobie w ramiona.
- Nie sprzedam góry, mamo.
- Wszystko jedno. Ostatecznie Skookum należy do ciebie.
Myślałam, że cię stracę, ale...
Matka znowu wybuchnęła głośnym płaczem. Po chwili
uśmiechnęła się jednak.
- Kochasz go? - spytała.
- Kogo? Curtisa?
- Nie wygłupiaj się.
- Jak szalona. Zwiata za nim nie widzę. Matka pokiwała smutno
głową.
- Pewnie będzie cię włóczył po całym świecie.
- Zapewne. Mimo to, wyjdę za niego - powiedziała ze
stanowczością, która zaskoczyła ją samą. - Jest taki, jak mówiłaś:
krnąbrny, uparty i pewny siebie. Garnitur wkłada pewnie raz do roku
na święta. Ale jednak wyjdę za niego i mam nadzieję, że mnie
zrozumiesz.
Matka westchnęła ciężko.
- Przynajmniej napisz do mnie co jakiś czas. Jamie ucałowała ją
w oba policzki.
- Przecież jeszcze nigdzie nie wyjeżdżam. Poza tym żyjemy w
dwudziestym wieku. Mamy przecież samoloty i telefony! - oznajmiła
radośnie.
- A wnuki?
- Daje słowo, że przywiozę je do ciebie.
162
RS
- No cóż, będę przynajmniej miała zięcia, który wymieni mi olej
w silniku i nie wymaże się od stóp do głów - mruknęła.
Jeszcze raz uścisnęła mocno córkę.
- Bądz szczęśliwa, kochanie. To jest najważniejsze.
Slater podszedł do przyczepy, w której mieszkał i kopnął jedną z
opon. W takie dni nie wiedział, co ze sobą zrobić. Od ostatniego
spotkania z Jamie stracił zupełnie ochotę do życia.
Minęły już dwa dni, a dziewczyna jeszcze się nie pokazała.
Powoli zaczynał nabierać przekonania, że stracił ją na zawsze. A
wszystko przez jedną głupią sprzeczkę! Doprawdy, nie powinien
wsadzać nosa w nie swoje sprawy.
Otworzył drzwi i wdrapał się po schodkach na górę. Zdjął kask.
Włosy miał matowe od kurzu i potu. Tylko ciężka praca trzymała go
przy życiu. Potem prysznic, piwo, kolacja i oglądane w półśnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Horton Naomi Czysta chemia(1)
- Feehan Christine Mrok 11. Mroczne Pochodzenie
- Sztuka bycia zdrowym
- Brenda Steele Werewolf on Somana Two (pdf)
- Herries Anne Odnaleziony
- Theosophy A Modern Revival of Ancient Wisdom by Alvin Boyd Kuhn
- James Julia Grecka rezydencja
- John Gregory Betancourt New Amber Trilogy 03 To Rule In Amber
- Barbara Boswell Landsl
- Diablica pirata (NO CÓśą MOśąE BYć†)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszkuj.opx.pl