[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzień jazdy od Rzymu, więc moja nieobecność potrwała
by trzy dni.
- Boisz siÄ™ o niÄ…, prawda?
- Oczywiście, ale z drugiej strony, nie chcę cię tu zosta
wiać samej. Signor Santorini wróci dopiero pojutrze. - Ve
ronique załamała ręce. Wyraznie nie wiedziała, jak powin
na postąpić.
- Musisz jechać - stanowczo oznajmiła Kathryn. - Prze
cież nie będę zupełnie sama. Jest Maria, a wieczorem przyj
dzie Elizabeta.
- Aby na pewno?
- Musisz jechać - z uśmiechem powtórzyła Kathryn. -
Masz pieniądze na podróż?
- Tak. Signor Santorini jest dla mnie bardzo hojny. Wró-
177
cę tak szybko, jak tylko będę mogła - zapewniła Veronique,
nadal niepewna, czy dobrze robi, zostawiajÄ…c Kathryn.
- Zostań u niej co najmniej parę dni - powiedziała Kathryn
i pocałowała ją w policzek. - Nie miej wyrzutów sumienia.
Starsza dama dygnęła przed nią i wyszła. Kathryn szcze
rze polubiła tę Francuzkę, ale nie czuła się osamotniona.
Tak jak wspomniała, były jeszcze Maria i Elizabeta. A poza
tym zawsze miała swoje ukochane książki.
Kathryn siedziała sama w salonie, którego okna wycho
dziły na ogród. W pewnej chwili zjawiła się Maria. Stanęła
w progu, zaciskając dłonie. Na jej pięknej twarzy malowa
ła się skrucha.
- Mam nadzieję, że mi wybaczysz - powiedziała. - Wca
le nie chciałam tak powiedzieć. Byłam zła, ale naprawdę
łaknie myślę.
- Wiem, że nie. - Kathryn też bywała mocno zakłopota
na w różnych sytuacjach. Mogła ją zrozumieć. - Czasami
w złości nie panujemy nad słowami i mówimy coś zupełnie
niepotrzebnie. Przykro mi, że musisz wracać do Hiszpanii,
ale jestem całkowicie przekonana o tym, że pod rodzinnym
dachem poczujesz się znacznie lepiej. Twój ojciec na pew
no cię zrozumie. Za co miałby się na ciebie gniewać?
Maria wbiła wzrok w podłogę.
- Zawsze był dla mnie bardzo surowy. W domu nigdy
nie byłam tak szczęśliwa jak z wami. Nie odsyłaj mnie,
proszę. Porozmawiaj o tym ze swoim mężem. Na pew
no cię posłucha.
178
- Niestety, tym razem muszę stanąć po stronie Loren
za. - Kathryn wiedziała, że powinna być stanowcza.
Przecież Maria nie mogła zostać z nimi na zawsze. -
Wrócisz do domu, znajdziesz sobie męża...
- Nie chcę wyjść za mąż! - Maria szybko uniosła głowę
i błysnęła oczami. - Ale skoro każesz mi odejść... - Roz
płakała się. - Chciałabym jeszcze spędzić z wami święta
Bożego Narodzenia. Proszę...
- Spytam Lorenza, czy pozwoli zostać ci odrobinę dłużej.
Chociaż nie obiecuję, że się zgodzi. A teraz siadaj tu koło
mnie. Każę nam podać coś do picia. Dzień jest piękny, więc
na traćmy go na próżne kłótnie.
- Sama pójdę - zaproponowała Maria. - Poczekaj chwi
lę. Może jak będę jeszcze grzeczniejsza, to Lorenzo jednak
zmieni zdanie?
Wybiegła. Kathryn wzięła książkę do ręki, ale nie mo
gła skupić się na lekturze. A może popełniła błąd, zgadza
jąc się z decyzją Lorenza? Jeżeli ojciec Marii naprawdę jest
taki surowy, to rzeczywiście może odesłać dziewczynę do
klasztoru. Coś tu jednak się nie zgadzało...
Przez chwilę pomyślała o lady Mary i lordzie Mount-
fitchecie. W dalszym ciągu nie miała o nich żadnych
wieści. Może zginęli z rąk Turków na Cyprze? Gdyby
żyli, na pewno znalezliby jakiś sposób, żeby skontakto
wać się z Lorenzem. Chociaż to właśnie Lorenzo wspo
minał, że w tych niebezpiecznych czasach listy dochodzą
znacznie pózniej.
Wróciła Maria, niosąc tacę z winem i migdałowymi
179
ciasteczkami, które Kathryn ogromnie lubiła. Kucharką
zawsze miała kilka w pogotowiu, żeby zadowolić swo
jÄ… paniÄ….
Maria postawiła tacę na stole i napełniła kieliszki.
- Lubię te ciastka - powiedziała. Nałożyła sobie od razu
dwa. - W haremie też jadłam podobne. Pycha.
Kathryn z ochotą wzięła swoje ciastko. Ugryzła je. Było
bardzo słodkie, a migdał wydawał jej się okropnie gorzki.
Odłożyła je z niesmakiem i sięgnęła po następne.
- Niedobre? - spytała Maria.
- Migdał jest jakiś gorzki - odpowiedziała Kathryn.
- Och tak. To się czasami zdarza. - Maria pokiwała gło
wą. - Zjedz inne. Może to...
Kathryn poszła za jej radą. Ciastko rzeczywiście było
dużo lepsze, ale na końcu znów poczuła gorycz w ustach.
Wypiła duży łyk wina, żeby przepłukać ten niemiły smak.
Odsunęła tacę od siebie. Chyba tym razem kucharka trafiła
na złą partię migdałów.
Tymczasem Maria nie przestawała jeść. Spałaszowała
jeszcze trzy ciasteczka i wypiła kieliszek wina.
- Nie pogniewasz się, jeśli wieczorem pójdę do Isabelli?
zapytała. - Prosiła mnie o to wczoraj, ale nie wiedziałam,
czy siÄ™ zgodzisz.
- Ależ oczywiście - odpowiedziała Kathryn. - Idz i niczym
się nie przejmuj. Elizabeta obiecała, że dzisiaj do mnie wpad
nie. Tylko wez ze sobą któregoś ze służących. Nie chodz po
mieście sama.
- Tak, tak - zaszczebiotała Maria. - Nie martw się o mnie.
180
Wszystko będzie dobrze. - Była bardzo blada, lecz poza tym
zachowywała się całkiem normalnie.
- Uwierz mi, że twoje sprawy z ojcem też wkrótce się ułożą.
Cała rodzina się ucieszy, jak wreszcie wrócisz do domu.
- Pewnie masz rację - odpowiedziała Maria, po czym
wstała. - Jeśli pozwolisz, to pójdę się przebrać przed wizy
tÄ… u Isabelli.
- Oczywiście. - Kathryn się uśmiechnęła.
Maria powoli wyszła z pokoju. Kathryn odprowadziła ją
wzrokiem. A może jednak Lorenzo nie miał racji?
Elizabeta przyszła póznym popołudniem. Właśnie sie
działy razem w ogrodzie, kiedy Kathryn poczuła dotkliwe
bóle brzucha. Za drugim razem aż się zwinęła z jękiem.
- Co się stało? - spytała Elizabeta. - Jesteś chora?
- Boli... - wyjąkała Kathryn. - Potwornie się czuję...
Zerwała się na równe nogi i pobiegła w krzaki, żeby
zwymiotować. Kręciło jej się w głowie. Zachwiała się i by
łaby upadła, gdyby Elizabeta w samą porę nie pospieszyła
jej na pomoc. Wymiotowała jeszcze dwa razy.
-Przepraszam...
- Nie masz za co. - Elizabeta z niepokojem przyglądała
się przyjaciółce. - Kiedy to się zaczęło?
- Całkiem niedawno... Najpierw myślałam, że mam zga
gÄ™... Ale potem...
- Co jadłaś? - spytała Elizabeta, widząc, że Kathryn
znów zwija się z bólu. - Powinnyśmy natychmiast posłać
po lekarza. Gdzie Lorenzo?
181
- Wyjechał na dwa dni - odpowiedziała Kathryn. Eli-
zabeta pomogła jej z powrotem usiąść. - Naprawdę zle się
czujÄ™. Zaprowadzisz mnie do pokoju?
- Oczywiście. - Elizabeta przypatrywała jej się z niekła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Anne Hampson Wings of Night [HP 16, MBS 187, MB 545] (pdf)
- Anne Hampson The Fair Island [HP 115, MB 725] (pdf)
- Anne Hampson Stormy the Way [HP 34, MB 804] (pdf)
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 18 Siostry
- Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
- Duquette_Anne_Marie_Ocalony_przez_milosc
- Anne McCaffrey Cykl Planeta piratĂłw (1) Sassinak
- Anne Rice 012 Wampir Vittorio
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sulimczyk.pev.pl