[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tak zbyt długo już tu marudzimy. Mężczyzna, który podaje się za syna byłego rządcy
Widemos, został zatrzymany pod zarzutem zdrady stanu. Zdołał uciec i obecnie przebywa na
swobodzie. Musimy przeszukać pałac, pokój za pokojem. Artemizja cofnęła się, marszcząc
brwi.
Moją sypialnię także?
Jeśli Wasza Wysokość pozwoli.
Nie, nie pozwolę. Gdyby w moim pokoju znajdował się obcy mężczyzna,
niewątpliwie wiedziałabym o tym. A sugestie jakobym zadawała się z kimś takim, czy w
ogóle jakimkolwiek mężczyzną o tej porze nocy, są wysoce obrazliwe. Proszę kapitanie, aby
zechciał pan pamiętać, kim jestem.
Jej słowa odniosły zamierzony skutek. Gwardziście pozostało tylko ukłonić się i
powiedzieć:
Nie zamierzałem sugerować niczego podobnego. Wasza Wysokość. Proszę o
wybaczenie, że zakłóciliśmy spokój o tak póznej porze. Samo oświadczenie, że nie widziała
pani żadnego zbiega, rzecz jasna, wystarczy. W tych okolicznościach wydawało mi się jednak
konieczne upewnić co do pani bezpieczeństwa. Te człowiek jest bardzo grozny.
Z pewnością nie tak grozny, byście nie zdołali go pokonać. Do rozmowy ponownie
włączył się wysoki głos Gillbreta.
Chodzmy już, kapitanie. Podczas gdy pan wymienia uprze mości z moją bratanicą,
nasz uciekinier zdążył już zapewne włamać się do zbrojowni. Proponowałbym, aby zostawił
pan kogoś na straży przy drzwiach pani Artemizji, by nic już nie zakłóciło jej dalszego snu.
Chyba że, moja droga pstryknął palcami w stronę Artemizji chciałabyś do nas dołączyć.
Dziękuję odparła chłodno ale będę zadowolona, gdy dokładnie zamknę drzwi
i wrócę do łóżka.
Niech pan wybierze kogoś rosłego! krzyknął Gillbret. O, ten będzie dobry.
Zauważ, Artemizjo, jakie ładne mundury i nasza gwardia. Już z daleka można rozpoznać
gwardzistÄ™ po stroju.
Panie wtrącił niecierpliwie kapitan nie mamy czasu. Musimy ruszać dalej.
Na jego skinienie jeden z żołnierzy odłączył się od plutonu, zasalutował Artemizji
przez zamykające się drzwi, a pot kapitanowi. Po chwili odgłos równych, rytmicznych krok
oddalił się w obie strony korytarza.
Artemizja odczekała chwilę, po czym cichutko odsunęła drzwi na parę centymetrów.
Gwardzista stał na posterunku na szeroko rozstawionych nogach, prawa ręka uzbrojona, lewa
na przycisku alarmowym. Był to ten sam gwardzista, którego wybrał Gillbret. Wysoki jak
Biron z Widemos, choć nie tak szeroki w ramionach.
W tej chwili przez głowę przemknęła jej myśl, że Biron, choć młody i może niezbyt
rozsądny, był jednak rosły i dobrze obudowany, co nie było bez znaczenia. To nie było mądre,
że potraktowała go tak ostro. Był też dość przystojny.
Zamknęła drzwi i skierowała się w stronę garderoby.
Na dzwięk odsuwających się drzwi Biron napiął mięśnie, wstrzymał oddech, a jego
palce zesztywniały. Artemizja spojrzała na jego bicze.
Uważaj!
Odetchnął z ulgą i wsunął oba do kieszeni. Nie było to zbyt wygodne, nie miał jednak
odpowiednich olstrów.
To na wypadek, gdyby ktoś mnie tu szukał.
Wychodz. I mów szeptem.
Miała na sobie nocną szatę z gładkiej, nie znanej Bironowi tkaniny, ozdobioną małymi
kępkami srebrzystego futra. Dzięki lekkiej elektryzacji materiału szata bez żadnych guzików,
haftek, zatrzasków, wiązań czy zaszewek przylegała do ciała Artemizji, uwydatniając linie jej
figury.
Biron poczuł, jak czerwienieją mu uszy i uczucie to bardzo mu się podobało.
Artemizja odczekała chwilę, po czym zatoczyła palcem krąg w powietrzu i
powiedziała.
Czy mógłbyś&
Biron spojrzał na nią ze zdumieniem.
Co takiego? Och, przepraszam.
Odwrócił się i stanął sztywno, zasłuchany w cichy szelest ubrań. Nie przyszło mu
nawet na myśl zastanawiać się, dlaczego nie korzystała z garderoby lub nie przebrała się,
zanim ją otworzyła, o były tajniki kobiecej psychiki, która niełatwo poddaje się analizie,
zwłaszcza gdy komuś brakuje niezbędnego doświadczenia.
Kiedy się odwrócił, Artemizja miała na sobie czarny dwuczęściowy kostium, który
sięgał jej zaledwie do kolan. Był to solidny strój stosowany raczej na wycieczki niż do sali
balowej.
Wychodzimy? spytał Biron bezwiednie. Potrząsnęła głową.
Najpierw musisz jeszcze coś załatwić. Ty także potrzebujesz innego stroju. Stań tu
z boku przy drzwiach, a ja zawołam strażnika.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Macomber Debbie Gwiazdka miłości (2000) 01 Srebrzyste dzwonki
- Asimov's Choice & De Camp, L Sprague The Queen of Zamba
- GR499. McAllister Anne Gwiazdkowy prezent
- 317. Darcy Emma Gwiazda serialu
- Eames Anne Gwiazdkowe szaleństwo
- 1.Srebrna gwiazda
- Gwiazdka miłości 2001 2. Way Margaret Gwiazdkowe prezenty
- Asimov, Isaac Left Hand of the Electron [pdf]
- Asimov, Isaac Robot 05 The Rest of the Robots
- Asimov Isaac Fantastyczna podróş
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anapro.xlx.pl