[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się przy pracy. Niestety, wciąż była niespokojna. Cały czas nasłuchiwała, co
dzieje siÄ™ w salonie.
- Trzeba uważać, o co się prosi świętego Mikołaja - szepnęła do siebie. -
Niestety, najczęściej daje nam to, czego najbardziej sobie życzymy.
Susannah prosiła o ojca i wreszcie go dostała. Najgorsze jednak było to,
że zaczynała się powoli do niego przyzwyczajać. Zresztą nie była wyjątkiem...
Tess wstała i wlała sobie do szklanki zimnej wody mineralnej. Wypiła
duszkiem. Gdy odpoczęła, wzięła tacę i ruszyła do salonu. Choinka była już
- 69 -
S
R
ubrana i wyglądała naprawdę imponująco. Susannah i Noah siedzieli na kanapie
i o czymÅ› plotkowali.
- A ja pamiętam, jak dostałem w prezencie konia - Noah ciągnął
rozpoczętą opowieść.
- Naprawdę? I zmieścił się w skarpecie? - zainteresowała się
dziewczynka.
- Coś ty! - Noah odruchowo przeszedł na jej język. - Po prostu rodzice
powiedzieli mi, że ten kucyk będzie od dzisiaj mój i że mam się nim zajmować.
- Czy to znaczy, że skoro ja dostałam ciebie od Mikołaja, to też się mam
tobą zajmować?
- No jasne - odparł bez chwili wahania. - Karmić mnie i poić - ciągnął z
rozmarzeniem. - Na przykład teraz chętnie napiłbym się whisky.
Tess postawiła tacę z pierniczkami na stoliku w salonie.
- Przykro mi, ale nie mamy alkoholu - odpowiedziała zamiast córki.
- To zupełnie zrozumiałe - zreflektował się Noah i spojrzał łakomie na
tacę. - O, pierniczki! Będziemy je jeść?
- Coś ty! - oburzyła się Susannah. - Mówisz zupełnie jak Libby.
Pierniczki są po to, żeby powiesić je na choince. To ostatnia rzecz, jaką robimy.
W pierniczkach znajdowały się patyczki. Teraz Tess wraz z córką usunęły
je i zabrały się do przewlekania nitek przez dziurki.
Kiedy już wszystkie aniołki, domki, gwiazdki i serduszka miały nitki,
Susannah zajęła się wieszaniem. Od kiedy skończyła cztery lata, był to jej
obowiązek i przywilej. Ponieważ miała problemy z sięgnięciem wyższych
gałązek, Noah przysunął się, żeby ją podnieść.
- Uważaj - rzuciła w jego stronę zaniepokojona Tess.
Jednak oparty o kule Noah bez problemu podniósł dziewczynkę, by mogła
zawiesić parę pierniczków na górnych gałęziach. W końcu postawił ją delikatnie
na podłodze. Nigdy nie czuł się bardziej szczęśliwy.
- I co teraz? - spytał.
- 70 -
S
R
- Musimy zaśpiewać jakąś kolędę - wyjaśniła mu Susannah.
Wybrali Cichą noc". Po raz pierwszy w tym domu kobiece głosy
mieszały się z silnym męskim barytonem. Tess pomyślała tylko, że szkoda, iż
nie zdarzyło się to parę lat wcześniej. Wtedy na pewno łatwiej by jej było
zaakceptować Noaha.
- Mamy najpiękniejszą choinkę w miasteczku - powiedziała na koniec
Susannah. - Popatrz, tato, czyż nie jest piękna?
- Tak, naprawdę piękna - zgodził się Noah, patrząc na córkę, a nie na
choinkÄ™.
Tess poczuła, że ma ściśnięte gardło. Nie spodziewała się, że wszystko
pójdzie tak dobrze i że Noah od razu dopasuje się do nich. Prawdę mówiąc,
święta z nim były jakby pełniejsze, niż kiedy spędzały je tylko we dwie.
- A ty, jakie miałeś choinki? - ciągnęła Susannah. - Może jeszcze
Å‚adniejsze?
- Ponieważ mieszkaliśmy koło lasu, mogliśmy je sobie sami wycinać.
Wystarczyło wykupić asygnatę - odparł po chwili namysłu.
Dziewczynka aż otworzyła buzię ze zdziwienia.
- To znaczy, że mieliście drzewka prosto z lasu? - spytała, patrząc na
niego z zazdrością.
- Tak, ale nie były zbyt bogato zdobione. Pamiętam tylko, że mama
wieszała na nich cukierki, a ja wyjadałem je razem z braćmi. Ponieważ byłem
najmniejszy, zawsze zwalali na mnie winÄ™.
- A jezdziliście do kościoła?
- Tylko raz w czasie całych świąt - odparł. - Mieszkaliśmy na ranczu i
mieliśmy dosyć daleko do miasteczka. Ale tak było tylko w moim wczesnym
dzieciństwie.
- Dlaczego?
- Susannah! - Tess, która znała odpowiedz, natychmiast upomniała córkę.
- 71 -
S
R
- Ponieważ moja mama zmarła, kiedy byłem mały - wyjaśnił. - Zginęła w
wypadku samochodowym. Potem nie mieliśmy choinek i tata w ogóle nie
przepadał za świętami.
Teraz to rozumiał. Wiedział, jak to jest samemu, bez ukochanej osoby.
- Pewnie ci jej bardzo brakowało. - Susannah wzięła go za rękę.
- Bardzo - przyznał.
Po raz pierwszy mówił o tym tak otwarcie. Zwykle kiedy pytano go o
matkę, wykręcał się i kluczył. Wydawało mu się, że przyznawanie się do bólu
jest po prostu mało męskie.
- Jaka była moja babcia? - dziewczynka zadała kolejne pytanie.
- Kto? - Noah ocknął się z zamyślenia. - A, moja matka. Na pewno byś się
jej spodobała.
Ze zdziwieniem stwierdził, że tym razem może mówić o matce bez bólu.
Wspomnienia wracały do niego jedno po drugim. Jednocześnie dopiero teraz
zaczynał rozumieć dwoistą naturę swojej rodzicielki. Wiedział, że była poważną
i silną kobietą, która bez skarg przyjmowała swoje obowiązki, ale miała też w
sobie radość i chęć zabawy. Zdarzenie na śniegu nie było wyjątkiem. To matka
najczęściej jezdziła do miasteczka i zmuszała ojca do udziału we wszystkich
balach dobroczynnych.
Czasami głos mu się łamał, ale Susannah wydawała się tego nie
zauważać. A Tess? Z całą pewnością słuchała go uważnie i rozumiała, ile go
kosztują te wyznania. Nigdy wcześniej nie mówił jej o swojej rodzime.
Wydawało mu się to wówczas mało istotne.
Teraz wiedział, że ma to znaczenie. Nie na próżno ludzie mówili: Jaki
ojciec, taki syn". Równie dobrze można by powiedzieć: Jaka rodzina, tacy jej
członkowie".
Noah jeszcze raz spojrzał na Tess i Susannah. Czy we trójkę stanowili
rodzinę? Noah uważał, że tak, chociaż bał się pytać o to Tess.
- 72 -
S
R
Pomyślał, że jeśli nawet nie zostanie w Laramie dłużej, to na przyszłe
święta i tak wróci do tego domu. Nawet gdyby Tess nie chciała go znać.
Wiedział, że tu jest jego miejsce.
Wieczorem znowu zasiedli we trójkę w salonie. Zapalili lampki na
choince i przez dłuższy czas po prostu patrzyli na nią z przyjemnością. Potem
jednak Susannah poprosiła go, żeby coś jej przeczytał, więc włączyli światło.
Noah zasiadł na kanapie z książką w ręku, a córka tuż obok niego. Tess
natomiast wycofała się do kuchni, ponieważ, jak twierdziła, miała jeszcze sporo
do zrobienia.
Za oknem było już ciemno, chociaż odbijający się od śniegu blask
księżyca sprawiał, że sporo było widać. W pewnym momencie usłyszeli pukanie
do drzwi. Tess otworzyła i natychmiast usłyszeli głosik Libby. Pewnie uprosiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Anne Hampson Wings of Night [HP 16, MBS 187, MB 545] (pdf)
- Anne Hampson The Fair Island [HP 115, MB 725] (pdf)
- Anne Hampson Stormy the Way [HP 34, MB 804] (pdf)
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 18 Siostry
- Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
- Duquette_Anne_Marie_Ocalony_przez_milosc
- Anne McCaffrey Cykl Planeta piratĂłw (1) Sassinak
- Anne Rice 012 Wampir Vittorio
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anapro.xlx.pl