[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak. Wyjawię ci teraz pewne szczegóły, o których nie
mogłam mówić przedtem, ponieważ nikt o mnie nie wie.
Minęło dostatecznie dużo czasu.
Heather Cooke, którą Mills znał od dzieciństwa, była
wysoką, szczupłą kobietą o brązowych włosach i niebanalnych
rysach twarzy. Beatrice Oakum miała twarz przeciętną, była
ociężała i średniego wzrostu; jedyne, co ją wyróżniało, to
ładne, długie blond włosy.
- Mogę zapytać, czego zażądali od ciebie Rosjanie? I jak to
zrealizowałaś?
- Nie. - Pokręciła odmownie głową. - Musisz jednak
wiedzieć, że gdy było po wszystkim, musiałam poszukać
kogoś, w kim mogłabym się ukryć. Przeczekać nie-
bezpieczeństwo. Transformacja jest jedną z prostszych operacji
wewnętrznej alchemii. Chcesz zaszyć się w duszy drugiej
osoby, Mills? Przygotowanie odpowiedniego napoju zajmuje
pięć minut... Po wejściu w Beatrice zapadłam w stan hibernacji,
ale przedtem kazałam jej, ZAPROGRAMOWAAAM J, żeby
w określonym czasie wykonała kilka poleceń: miała odszukać
ciebie. Miała się zbudzić, kiedy pokażesz jej karalucha. Miała...
zresztą mniejsza o szczegóły. Najważniejsze, że stoję przed
tobą, cała i zdrowa, tylko troszkę odmieniona, hę? - Rozwarła
szeroko ramiona i dwoje starych przyjaciół uścisnęło się
serdecznie, podczas gdy Suchar skakał koło nich, ciesząc się z
ich szczęścia. W końcu się rozdzielili. Wzięła swego dawnego
chłopaka pod rękę. Ponownie ruszyli ścieżką.
- Nie mogę uwierzyć, że to ty, Heather. Stało się dokładnie
tak, jak zapowiedziałaś. Nie do wiary.
Zachichotała.
- Iłu klientkom opowiedziałeś moją historię?
- Czterem przez trzy lata. Zrobiłem na nich, owszem, nie
lada wrażenie, ale żadna się nie obudziła, kiedy pokazałem jej
złotego karalucha. Nie widząc reakcji z ich strony, wkładałem
owada z powrotem do kieszeni i dopowiadałem im resztę
historii Heather Cooke. Wypełniałem twoje polecenia. Od
czasu, jak się poznaliśmy, bez przerwy zasypywałem cię
wskazówkami i aluzjami. Jednak odpowiedziałaś na nie
dopiero teraz.
Beatrice odgarnęła kosmyk włosów z twarzy.
- Powiem ci coś, czego nie mogłam powiedzieć wcześniej,
Mills, bo mam prawo sądzić, że nic mi już nie grozi. Musiałam
wtedy szybko zniknąć, bo ten skurczybyk Yadim powiedział im
o moich zdolnościach, a oni wysłali za mną swojego człowieka.
Pamiętasz, co to jest alkahest?
- Uniwersalny rozpuszczalnik. Ciecz, która rozpuszcza
każdą znaną substancję.
Zcisnęła mu przedramię.
- Zapamiętałeś! Ten Rosjanin, który miał mnie do nich
sprowadzić... Wypił alkahest, którym go poczęstowałam... -
Otworzyła usta, by dodać coś jeszcze, ale się rozmyśliła. Przez
moment chciała opisać Millsowi, co stało się z tym
człowiekiem po spożyciu jej odmiany uniwersalnego
rozpuszczalnika, ale jej relacja nie była konieczna. Mills
zadygotał z wrażenia. - Następnie wyszłam prędko z
mieszkania, zadzwoniłam do ciebie i poinformowałam cię o
swoich zamiarach, wskazując, co masz robić, żeby
spowodować mój powrót. No i zaczęłam rozglądać się za
osobą, w której mogłabym się schować.
- A co z Beatrice, Heather? Skoro w niej przebywasz...
PuszczajÄ…c mimo uszu jego pytanie, pulchna blondynka
schyliła się i zmierzwiła psią sierść.
- Kochany, stary Suchar. Pamiętasz, jak twój ojciec przy-
niósł go do domu ze schroniska dla zwierząt? Ile mieliśmy
wtedy lat - dwanaście? Zakochałeś się w nim od pierwszego
wejrzenia. Ile on już ma - będzie ze trzydzieści pięć lat?
Mills wzruszył ramionami.
- Prawie czterdzieści. Najstarszy pies na świecie. Dostałem
go od ciebie na gwiazdkę tamtego roku.  Wypij to, mały
Sucharku, a będziesz żył na wieki . Tak powiedziałaś.
Pamiętam jak dzisiaj. - Spojrzał na nią. - Posłuchaj, Heather: co
będzie z Beatrice?
UniosÅ‚a do góry palec, jakby sugerowaÅ‚a: NIE MÓWMY O
TYM.
Nic do oclenia
Ten romans - jak to często bywa - także zaczął się przez
przypadek.
Znowu miał koszmarną noc. Parę dni wcześniej ich
szczeniak, bawiąc się, złamał sobie łapę. Ciasny bandaż
spowijał teraz tylną część jego ciała, doprowadzając go do
szału. Piesek szarpał opatrunek zębami, próbując go zerwać.
Najgorzej było w nocy: szczeniak kuśtykał między po-
kojami, sadowiąc się to na kanapie, to na krześle, to znów na
podłodze, a gdy znalazł wygodną pozycję - zaraz ca- pił za
bandaż. U weterynarza kupili plastikowy kołnierz - z tych,
które przypominają odwrócony abażur - żeby zwierzę nie
jątrzyło rany. Jednak wielki twardy kołnierz przeraził
szczeniaka, więc aby nie zrobił sobie jeszcze większej
krzywdy, zdjęli mu go.
Pies uspokajał się jedynie wtedy, gdy mężczyzna siadał
obok niego na kanapie i kładł mu rękę na głowie. O ile
szczeniak zasypiał, o tyle on nie mógł zmrużyć oka. Siedział
tak z osuniętą na bok głową, otulony kocem, przez trzy
bezsenne noce - i było to po nim widać. Miał twarz opuchłą i
szarą od niewyspania. O szóstej rano gramolił się z kanapy i
wychodził chwiejnym krokiem na kawę, w nadziei, że kofeina
pobudzi do życia jego wymęczone ciało.
Zawsze szedł do tej samej kawiarni, bo otwierano ją
wcześnie. Pracujące tam kobiety były sympatyczne i chyba
cieszyły się na jego widok. Najbardziej lubił szczupłą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl