[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wygłaszając to płomienne przemówienie, Aud wstała i chodziła w kółko po strychu, przestępując nad
podniesionymi belkami i uchylając się przed tymi, które wisiały na wysokości jej głowy. Mówiła z
ogromnym przejęciem, nie zważała na pajęczyny, które osiadały jej na włosach, ani na brud, który
odciskał się na jej sukni. Jej oczy płonęły jasno w półmroku, twarz lśniła. Halli gapił się na nią z
otwartymi ustami.
- Nic ci nie jest? - spytała nagle, przystając. Jej warkocz się rozplątał, włosy opadały luzno na
ramiona.
- Nie, nie, chciałem tylko powiedzieć... Nie wiem, co chciałem...
- Najgorsze z tego wszystkiego są kurhany - kontynuowała Aud. - I te historie o trowach.
Wysysamy strach przed nimi z mlekiem matki. Ale nikt ich nie widział. Nikt ich nie słyszał. Nikt...
- Dlatego, że nikt nie przechodzi przez granicę.
- Otóż to! Nikt się nie ośmielił. Bo to herosi wyznaczyli granice i reguły, których wciąż się
trzymamy. A przecież tam na górze są świetne pastwiska! I nie wiadomo, co jeszcze. Kiedy siedzę przy
kurhanie mamy, okropnie mnie to irytuje. Domowi Arnego przydałaby się dodatkowa ziemia,
Domowi Sveina pewnie też. Ale nie. Trow cię zje. Herosi ustalili zasady i już.
- Wiesz, co najbardziej nie podoba mi się w kurhanach? - spytał Halli. Wciąż obserwował, jak
Aud krąży po drugiej stronie strychu. - Ich wygląd. Te zęby na grzbiecie wzgórza. Zupełnie, jakby
oddzielały mnie od słońca.
- Tak! Mają nas chronić, ale zdaje się, że raczej nas więżą, nie pozwalają nam wyjść z Doliny.
- Ale nie zawsze tak było - mówił dalej Halli. - Herosi tam chodzili. I osadnicy, oczywiście.
Przyszli gdzieś spoza Doliny. Skąd? Jak przeprawili się przez góry? Jak wygląda to inne miejsce? Często
się nad tym zastanawiam. Weszli do Doliny w pobliżu Domu Sveina, a przynajmniej tak mówią
opowieści. Pewnie u was mówi się to samo o Arnem.
Aud przystanęła i przyjrzała mu się uważniej.
- Nie - odparła powoli. - Nie mówią niczego takiego. Czy nad Domem Sveina jest droga albo coś
w tym rodzaju?
- Nie wiem. Musiałbym zapytać Katli. - Halli westchnął ciężko. - Jeśli w ogóle będzie chciała ze
mną rozmawiać po tym, co zrobiłem. Jeśli ktokolwiek będzie chciał ze mną rozmawiać.
- Nie będziesz całkiem sam. Pamiętaj, że przyjeżdżam do was na zimę, żeby uciec przed czarną
zarazą. Ojciec nie chciałby, żebym umarła, zanim nie wyda mnie... - Aud umilkła, jakby odbiegając
myślami zupełnie gdzie indziej. Po raz pierwszy od dłuższego czasu stała w całkowitym bezruchu.
- Właściwie nie wiem, co myśleć o trowach - mówił tymczasem Halli. - To prawda, że nie
wszyscy w nie wierzą. Choćby Hord Hakonsson. Słyszałem, jak mówił o tym Ragnarowi. Irytuje mnie
tylko fakt, że nikt nie ośmieli się sprzeciwić starym zarządzeniom! Na pewno można by znów wykuć
miecze, wysłać ludzi na górę i przekonać się... Co? - Aud zbliżała się do niego z roziskrzonymi oczami.
Halli cofnÄ…Å‚ siÄ™ niepewnie o krok. - Co?
- Mam! - Uśmiechała się szeroko, zdecydowanie i zachęcająco, Halli zaś poczuł się tak, jakby już
zgodził się na wszystko, co mu zaproponuje. Uczucie to było dość osobliwe, ale w gruncie rzeczy
przyjemne. - Mam! - powtórzyła. - Wiem już, co zrobimy.
- Co takiego?
- Halli - zaczęła, kucając obok niego. - Chciałeś zrobić coś godnego herosów, prawda? Teraz
możesz tego dokonać, a ja ci pomogę. Twierdzę, że trowy nie istnieją i że nigdy nie istniały. A ty się ze
mną zgadzasz, choć nie chcesz tego przyznać. Przekonajmy się więc, co? Tej zimy, kiedy stopnieją już
trochę śniegi. Przejdziemy granicę. Sprawdzimy, ile prawdy kryje się w starych opowieściach. A kiedy
już to zrobimy, wyjdziemy daleko za kurhany i poszukamy drogi przez góry. Tej, którą przyszli tu
osadnicy. - Roześmiała się na widok jego miny. - Nie rozumiesz? To rozwiąże wszystkie nasze
problemy! Będziemy mogli zapomnieć o Dalekim Bagnie i matrymonialnych planach mojego ojca.
Będziemy mogli stąd odejść. Uciec przed wszystkimi zasadami, ograniczeniami i naciskami ludzi
pokroju Horda. Przekroczymy granicę i opuścimy Dolinę na dobre. Ty i ja, razem. Co ty na to?
Dom Sveina miał nowy dwór, ale każdej nocy podchodziły pod niego trowy. Węszyły i szukały jakiegoś
wejścia. To rozgniewało Sveina. Zaczął budować mury obronne wokół Domu. Zmuszał swoich ludzi do
ciężkiej pracy, ale po roku mury nie były gotowe nawet w połowie.
- Niedobrze - stwierdził Svein. - Potrzebuję więcej rąk do pracy.
Ziemie na północ od rzeki należały do herosa Rurika. Sveinowi wydawało się, że Rurik ma sporo ludzi, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl