[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Właśnie że tak  upierała się Laura.  Przypomnij sobie, jak było ze
mną! W zeszłym roku zerwałam z Ronanem, a teraz mieszkam w Irlandii,
mam męża i dziecko.
 To ci nie pasuje?  zapytał cierpko.
 Ależ skąd.  Spojrzała na męża.  Niczego bym nie zmieniła. Mówię
tylko  tym razem zerknęła na siostrę  że nie da się wszystkiego zaplanować,
bo życie potrafi bardzo zaskoczyć.  Gdy z głośnika doszło ciche kwilenie
Fiony, poderwała się z miejsca.  Muszę iść do małej, ale jeszcze nie
skończyliśmy  rzuciła, przekraczając próg.
 Laura niepokoi się o ciebie.  Ronan dolał sobie kawy, założył nogę na
nogÄ™.
 Wiem.  Popatrzyła na niego.  Znasz Seana od zawsze. Co o tym
51
R
L
T
myślisz?
 Ostrzegałem go, żeby trzymał się od ciebie z daleka.
 Zadumał się.  To dobry pomysł.
 Miło mi to słyszeć.  Georgia uśmiechnęła się, rozsiadła się
wygodniej.
 Ale...
 Zawsze jest jakieÅ›  ale , co?
 Niestety. Rozumiem jego intencje. Zależy mu na mamie, chce
poprawić jej nastrój. Jeśli mu pomożesz, to super, jednak musisz mieć
świadomość, że nie powinnaś się w nim zakochać.
 Nie jestem idiotkÄ….
 Kto jak kto, ale ja świetnie to wiem. Bardzo mi pomogłaś, gdy w
zeszłym roku cierpiałem przez Laurę.
 Dzięki.
 Dlatego w rewanżu zachowam się tak samo. Sean jest dla mnie jak
brat, więc jeśli cię skrzywdzi i będę musiał go ukatrupić, okupię to wielkim
cierpieniem.
 Dziękuję.  Posłała mu uśmiech.  Nie mam starszego brata, który by
pogonił krzywdziciela siostrzyczki.
 Teraz już masz.  Ronan uniósł filiżankę z kawą.
 Dobrze wiedzieć.
 Nim powiedziałaś Laurze, już zdecydowałaś, że mu pomożesz,
prawda?
 Nie do końca.  Wciąż miała wątpliwości, dopiero Ronan je rozwiał.
Tak czy inaczej nie będzie to łatwe zadanie, do tego może zburzyć spokój jej
ducha. Laura miała rację, mówiąc, że nie są z tych, które lekko podchodzą do
życia, więc tym bardziej musi uważać, żeby się nie zaangażować.
52
R
L
T
 Podpisałaś umowę najmu?
 Tak. Dziś wybieram się do Galway popatrzeć na meble.  Komputer
pisnął, anonsując nową wiadomość.
 Jestem strasznie podekscytowana urządzaniem pracowni. Oczywiście
nie obejdzie siÄ™ bez malowania i...
 Dostrzegła na ekranie zaproszenie na pewną uroczystość. Hm,
elektroniczne zaproszenie...  Nie, to durny żart!  zawołała.
 Co się stało?  zapytał Ronan, widząc po zachowaniu Georgii, że
sprawa jest poważna.
 Ci kłamliwi oszuści, ci...  Wciąż wpatrywała się w ekran, jakby nie
wierząc własnym oczom.
 O kim mówisz?
 O moim cholernym eks i o kuzynce!  rzuciła gniewnie.  Czyżbym
miała omamy? Bo czy w ogóle ktoś może zachować się aż tak chamsko?
Nawet takie ktosie jak oni?  Cała gotując się ze złości, gwałtownie
poderwała się z miejsca.  Zobaczymy się pózniej.
 Co się stało?  Ronan patrzył, jak Georgia szybkim krokiem zmierza
do wyjścia.  Gdzie idziesz? Co mam powiedzieć Laurze?
 %7łe właśnie się zaręczyłam.  Wybiegła na zewnątrz.
Mogła wąską krętą drogą dojechać samochodem do posiadłości Seana,
lecz była tak wzburzona, że wolała pójść skrótem przez pola i pastwiska.
Zielona rozległa przestrzeń lśniła w słońcu, gdzieniegdzie ciągnęły się
kamienne murki wyznaczajÄ…ce granice.
Lubiła tędy chodzić. Z prawej strony, tuż przy starym cmentarzyku,
wznosiła się okrągła wieża, z lewej błyszczało otoczone drzewami jezioro
Lough Mask. W dali rozpościerał się ocean, dochodził dzwięk pracującego
traktora. Nad sobą miała błękitne niebo, wiatr niósł chłodne morskie
53
R
L
T
powietrze, ale była zbyt rozgorączkowana i wściekła, żeby zmarznąć.
Szła szybko, nie odrywając oczu od celu wędrówki. Widziała go
doskonale, bo nad czubkami drzew górował dach rezydencji Seana. Przeszła
przez pole, potem przez las. Przypomniała sobie opowieści Seana o wróżkach
i złych duszkach, które mogą ją porwać.
 Niech no tylko spróbują!  syknęła.
Z lasu wyszła na podjazd do rezydencji. Wysypany żwirem, eleganckim
łukiem łagodnie podchodził pod frontowe wejście imponującej budowli.
Zciany z kamienia, lśniące w słońcu okna w ołowianych ramkach. Gdy
podeszła bliżej, dostrzegła Seana idącego w jej stronę. Był w czarnych
spodniach, kremowym swetrze i czarnej marynarce. Ciemne włosy falowały
na wietrze.
 Georgia!  zawołał z uśmiechem.  Miałem zajrzeć do ciebie po
drodze do szpitala.
Odgarnęła z czoła włosy, strzepnęła trawę i rosę z czarnych kozaków.
Ulubiona sukienka z ciemnozielonej dzianiny poruszana wiatrem falowała
wokół kolan. Przemknęło jej przez myśl, że może na taką okazję powinna
włożyć coś bardziej wyszukanego niż liczącą z pięć lat sukienkę, ale przecież
to nie są prawdziwe zaręczyny, tylko zmyłka. Tak samo jak jej niebyłe już
małżeństwo...
 Wszystko dobrze?  Jego uśmiech zgasł. Sean podszedł bliżej i ujął ją
za ramiona.
 Nic nie jest dobrze.  Odetchnęła głęboko, próbując narzucić sobie
spokój; ale gniew wciąż w niej buzował.
 Co się stało?
Niepokój, który dostrzegła na jego twarzy, był jak balsam na jej duszę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl