[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie rozumiem. Naprawdę wierzyłem, że wszystko dobrze się
układa. Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz?
99
RS
Emma zdała sobie sprawę, że zrobiła dokładnie to, czego chciała
uniknąć. Zraniła go, uderzając z siłą kuli armatniej w najczulsze
miejsce - w niepohamowaną dumę Jamesów. Ale nie mogła się już
wycofać, teraz, kiedy zdobyła się wreszcie na odwagę.
- Chcę, żebyś coś zrozumiał, Garrett. Potrzebuję tego. Mnie
samej zajęło bardzo dużo czasu, żeby to pojąć. I chcę, żebyś uważnie
wysłuchał tego, co ci powiem. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek,
musimy mieć pewność, że umiemy ze sobą rozmawiać.
- Sądziłem, że umiemy ze sobą rozmawiać. - Garrett zerknął
ponuro w stronÄ™ poddasza.
Emma westchnęła głęboko.
- Jeżeli tylko to, że ja cię kocham i ty mnie kochasz,
wystarczyłoby nam do szczęścia, nie byłoby nas tutaj, prawda?
Nie mogła teraz pozwolić, żeby poczucie winy zawróciło ją z
drogi. Bez względu na to, jak jej słowa go zranią.
- Poza tym, wcale ze sobą nie rozmawialiśmy. To ja z tobą
rozmawiałam. To ja ci opowiedziałam o trudnej miłości do swojej
matki, przyznałam się do kompleksów i lęków.
Emma zamilkła, żeby nabrać sił, a Garrett patrzył na nią spode
Å‚ba.
- Rzeczywiście, podtrzymywałeś mnie na duchu, byłeś
tolerancyjny i wspaniały, ale sam nie radziłeś sobie ze swoimi
problemami.
- Problemami? Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Ja nie mam
żadnych problemów.
- Czyżby?
Zapanowała głucha, dudniąca cisza.
- Mów do mnie, Garrett - poprosiła w końcu Emma, a spojrzenie
i ton jej głosu nie pozostawiały Garrettowi złudzeń, że wykręty na
nic siÄ™ tym razem nie zdadzÄ….
- Rozmawiaj ze mną, albo po powrocie do Jackson pójdziemy
każde swoją drogą.
- Więc po tym wszystkim, co przeszliśmy, i po ostatnim
tygodniu... ciągle myślisz o rozwodzie?
100
RS
- Garrett, to ty nadajesz sens mojemu życiu i dzięki tobie jestem
silna. Odejście od ciebie jest ostatnią rzeczą, jaką chciałabym zrobić.
Ale bez względu na to, jak bardzo cię kocham, nie mogę z tobą dalej
żyć, jeśli nie stanę się dla ciebie partnerką w każdym znaczeniu tego
słowa.
- A ja wciąż nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. - Patrzył na
niÄ… twardym wzrokiem.
- Dobrze wiesz. Po prostu nie chcesz mi tego dać. Wstała z fotela
i podeszła do drzwi. Przygładziła włosy i odwróciła się.
- Słuchaj, ja wiem, że to nie leży w twojej naturze. Sądzę, iż tkwi
w tobie coś takiego... To pewnie przerost męskiej dumy, która żąda,
żebyś milczał, znosił wszystko ze stoickim spokojem i radził sobie
bez niczyjej pomocy. Być silnym. Być niepokonanym. Nie pozwolić,
żeby ktoś widział, jak się boisz i cierpisz. Tylko że ja wiem lepiej -
ciągnęła łagodnie Emma, podchodząc do Garretta. - Wiem, że
cierpisz. Wiem, kiedy cierpisz, ale nie chcesz się do tego przyznać.
Nie mogę tego znieść, Garrett, kiedy zamykasz się i zostajesz sam ze
swoim bólem. To jakby dwie strony tego samego ostrza -ja cierpię,
bo ty cierpisz, cierpię, bo nie pozwalasz, żebym ci pomogła.
Rozumiała, co oznacza jego milczenie. Garrett wiedział, że to, co
mu powiedziała, nie jest pozbawione sensu, ale upierał się, żeby nie
przyjąć tego do wiadomości.
- Przez cały tydzień starałam się skłonić cię do rozmowy.
Bezskutecznie. Jezdziłam konno, wędrowałam, szukałam złota.
WciÄ…gnÄ…Å‚eÅ› mnie w rozmowÄ™ o Sarze, o mojej matce, a o czym ty
mówiłeś? O swoich braciach.
O Mai i Loganie. Ani razu nie rozmawialiśmy o tobie. Garrett
zacisnął zęby i wlepił wzrok w jakiś punkt ponad jej głową.
- I nie dlatego, że się nie starałam. Ale za każdym razem, kiedy
otwierałam przed tobą drzwi, prosząc, żebyś mi zaufał, ty zamykałeś
je z powrotem. Nie z trzaskiem, bo to nie leży w twojej naturze.
Używałeś subtelnych wykrętów, czułych uśmiechów, namiętnych
pocałunków.
I prowadziłeś mnie prosto do następnej klęski, którą ponosiłam w
101
RS
łóżku.
- Chciałem przywołać wspomnienia - bronił się Garrett. -
Pragnąłem cię kochać. Chciałem robić to wszystko, co robi dwoje
zakochanych ludzi.
- Wszystko oprócz rozmowy o sobie, o tym, co cię gnębi.
Westchnął głęboko.
- Muszę wreszcie zrozumieć, Garrett. Muszę wiedzieć, jak
wpłynęła na ciebie strata ojca. Wiem, że jako najstarszy z braci
wziąłeś na swoje barki odpowiedzialność za całą rodzinę. Do ciebie
bracia zwracali się z każdą sprawą, oczekiwali rady i odpowiedzi na
każde pytanie. Wszyscy na ciebie liczyli. Nie stać cię było na luksus,
żeby kogokolwiek zawieść. Tak jest do dzisiaj. Więc pracujesz coraz
ciężej i coraz dłużej. Chcę wiedzieć, dlaczego nie pozwolisz sobie na
trochę luzu i bezczynności, dlaczego firma pochłonęła cię do tego
stopnia, że nie masz czasu dla siebie.
- Uważaj! - warknął Garrett z taką wściekłością, że serce
podeszło Emmie do gardła.
- Dlaczego? - spytała niemal ze strachem, ale w głębi serca
wiedziała, że nie ma odwrotu. Poruszyła tak czułą strunę, że tylko
otwarcie rany mogło przynieść Garrettowi ulgę. - Dlaczego? -
powtórzyła z naciskiem. - Bo mogłabym odkryć, że to wszystko jest
ponad twoje siły?
Wzięła go za rękę i poprowadziła do stołu, przy którym usiedli
naprzeciwko siebie.
- Garrett - zaczęła łagodniej. - Nawet wówczas, kiedy się
kochamy, kiedy jest nam cudownie, czujÄ™, jak siÄ™ hamujesz. Nawet
wtedy nie pozwalasz sobie na pełną swobodę.
Skrzywił się, wyraznie dając jej do zrozumienia, że odeprze
wszystkie zarzuty. Położyła na stole zaciśnięte w pięści dłonie.
- Uwielbiam, jak mnie dotykasz. Kocham cię za to, że wcześniej
ode mnie wiesz, czego chcę. Dajesz mi wszystko, o co tylko może
prosić kobieta. Wszystko - powtórzyła łagodnie. - Wszystko oprócz
siebie. Nawet w łóżku nie mówisz, co czujesz, czego ode mnie
pragniesz. A ja potrzebuję ciebie całego. Bez ograniczeń. Przed
102
RS
chwilą - tam na tarasie - omal mi tego nie dałeś. A potem zdążyłeś się
wycofać.
Nagle Emma pojęła, że zrozumiał. I znała odpowiedz, zanim ją
usłyszała.
- Nie chcę cię skrzywdzić - mruknął ponuro.
- Skrzywdzić? Jakim cudem mógłbyś mnie skrzywdzić, jeśli z
takim zapałem troszczysz się o mnie?
Nawet w jej własnych uszach te słowa zabrzmiały brutalnie.
Zmieszana, pogłaskała Garretta po dłoniach.
- Wiem, że tego nie chcesz, ale ranisz mnie za każdym razem,
kiedy rezygnujesz z własnych pragnień. Cierpię, gdy traktujesz mnie
jak mimozę z Południa, a nie normalną kobietę.
- Wcale cię tak nie traktuję. - Garrettowi posmutniały oczy. -
Nigdy tak o tobie nie pomyślałem. Starałem się tobą opiekować,
chronić cię... Co w tym złego?
- Nic, nic złego. Kocham cię za to. Ale czasami potrzebuję czegoś
więcej. Chciałabym się kiedyś przekonać, że potrzebujesz mnie tak
bardzo jak ja ciebie.
Jedyną reakcją, jakiej się Emma doczekała, było głębokie
westchnienie, naciskała więc dalej.
- Potrzebuję partnera, Garrett. Partnera, nie anioła stróża.
Tamtego dnia... - ciągnęła ściszonym głosem - .. .kiedy zobaczyłam
ciÄ™ z tÄ… kobietÄ…...
Garrett wstał tak raptownie, że krzesło przesunęło się po
podłodze z nieprzyjemnym zgrzytem.
- Myślałem, że to mamy już za sobą. Ile razy mam ci powtarzać?!
Jak mam ci to wytłumaczyć? Nie spałem z nią!
- Wiem. Teraz już to wiem - powtórzyła Emma, jakby chciała
upewnić się, że ją zrozumiał.
- Więc dlaczego znów do tego wracasz?
- Bo chcę, żebyś się dowiedział, co się ze mną wtedy działo.
103
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Garrett utkwił wzrok w jakimś zagubionym w mroku punkcie.
Zamykał się. Stawką w tym sporze była jego boleśnie zraniona duma.
Zdając sobie z tego sprawę, Emma postanowiła działać powoli i
ostrożnie, ale nie rezygnować, bez względu na koszty.
- Proszę, nie zamykaj się przede mną. Przywiozłeś mnie tutaj,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- Cindy C Bennett Heart on a Chain (pdf)
- Czarny gerard
- Cindy Gerard Bratnie dusze
- Kurowski Edward Porwani w Singapurze
- Andre Brink Cape of Storms (pdf)
- James Axler Outlander 02 Destiny Run
- Agata Christie Pajć™czyna
- Quentin Patrick CzśÂ‚owiek w matni
- Review on the Nitration of [60]Fullerene
- Flemming, Ian James Bond 04 Diamonds Are Forever By Ian Fleming
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sulimczyk.pev.pl