[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Teraz nie ma najmniejszej szansy na wygranie - powiedział gniewnie Lazlo.
Nastąpił start i Bella znowu straciła zainteresowanie wyścigiem. Nie była w stanie rozpoznać żadnego z koni, które
zmieniały pozycje jak w kalejdoskopie.
- Mój Boże - westchnął Rupert - ona wygra. Wysoka blondynka, pochylona nad grzbietem Baudelaire'a jak
walkiria, siłą woli i mięśni nóg zmusiła konia do zdwojonego wysiłku i wysforowała się na czoło. Czarny koń pierwszy
przekroczył linię mety.
W loży rozbrzmiały entuzjastyczne okrzyki.
- Chryste, co za finisz! - wykrzyknął Rupert. - Ale niespodzianka dla bukmacherów!
Kiedy Baudelaire zjechał do zagrody dla zwycięzców, rozległy się wiwaty.
Blondynka wydawała się zupełnie nie zmęczona, chociaż pozostałe dziewczyny były czerwone na twarzach i zlane
potem, jakby właśnie wyszły z sauny.
Baudelaire został przykryty pledem i pomaszerował do boksu, wciąż przewracając oczami i śmiejąc się na swój
koński sposób. Gratulacje spadły na Lazla jak deszcz konfetti.
Rozdział XII
Po sukcesie konia należącego do Lazla wypito masę szampana. a w zamieszaniu Bella i Rupert rozdzielili się. W
rezultacie wróciła do wiejskiej rezydencji Henriquesów z jakimiś przyjaciółmi Lazla.
Chrissie, która przyjechała wcześniej w towarzystwie Ruperta, zdążyła się już przebrać do obiadu. Wyglądała
piękniej niż kiedykolwiek - w czarnej sukni, z wielkim diamentowym wisiorem na piersi.
- Piękny klejnot - powiedziała Bella, aby sprawić jej przyjemność.
- Nazywa się Wieczorna Gwiazda - powiedziała Chrissie i, ignorując Bellę, zwróciła się do Angory:
To jeden z najsłynniejszych diamentów świata. Mat dostałaby ataku apopleksji, gdyby dowiedziała się, że założyłam.
Po obiedzie wszyscy zastanawiali się, co dalej robią
Bella / Jilly Cooper / 39
- Moglibyśmy w coś się zabawić - zaproponowała Angora. - Może w mordercę i policjanta? Nie bawiłam się w
to od dzieciństwa.
- A kiedy to było? - powiedział Steve. - Wczoraj?
Angora pokazała mu język.
Lazlo zerknął na zegarek.
- Za godzinę muszę ruszać na lotnisko - powiedział.
- Nic nie szkodzi - powiedziała Chrissie. Po raz pierwszy od kilku dni sprawiała wrażenie naprawdę
podekscytowanej. - Zdążymy pobawić się trochę przed twoim wyjazdem.
Och, nie, pomyślała Bella, tylko nie to! Nie daj się wciągnąć w kolejną koszmarną rodzinną grę.
Angora potasowała karty.
- Dobrze. - Lazlo wyciągnął króla pik. - Ja jestem detektywem. Mogę na razie zostać na dole i dopić brandy.
- Zaczekaj, aż znajdziemy się na górze, Lazlo - nakazała mu Chrissie. - Potem wyłącz główny wyłącznik światła.
Musimy robić wszystko zgodnie z regułami gry.
- Ja się z wami nie bawię - powiedziała Bella szybko.
- Och, przestań, nie psuj nam zabawy. - Angora chwyciła ją za ramię.
- W takim razie zostaję w parze z Rupertem.
- Nie ma mowy - upierała się Angora, kiedy wchodzili po schodach. - Ty pójdziesz tym korytarzem, Bello, a
Rupert tamtędy. Reszta w kierunku zachodniego skrzydła.
Bella przyspieszyła kroku, ledwie znalazła się sama. Gdyby tylko zdołała znaleźć jakiś pusty pokój! Wejdzie i
zamknie się od środka. Wtedy będzie bezpieczna. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl