[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przeniosłem wzrok na Parkmana.
- Powiem bez ogródek: to kłamstwo. Trembly jest obrońcą Wordleya, %y postanowił przyjąć
taktykÄ™ uprzedzajÄ…cÄ….
- Nie ma czego bronić - oÅ›wiadczyÅ‚ Parkman. - Nikogo nie oskarżyliÅ›my ° PrzestÄ™pstwo. Jak na
razie.
-Czy widział pan szyję Rebecki Harris? Skinął głową.
- Oglądałem zdjęcia.
- W rzeczywistości wygląda to jeszcze gorzej. Lekarze, którzy się nią zaJfnowali, twierdzą, że o
włos uniknęła śmierci. Chyba nie sądzi pan, że satVia się tak urządziła?
- Była notowana za nierząd - żachnął się. - Bóg jeden wie, na co ją stąć
- Trembly dzwonił do mnie - poinformowałem. - Chciał porozmawiać 0 Ewentualnej ugodzie.
PrzyszÅ‚o mi do gÅ‚owy, że może szykować wÅ‚aÅ›nie co§ takiego, wiÄ™c odmówiÅ‚em. Facet ma opiniÄ™
śliskiego.
- Podobnie jak pan. - W uśmiechu Parkmana nie było wesołości. - Sędzia ^la ostrzegał mnie,
żebym na pana uważał.
-Jest wciąż wkurzony, że zniszczyłem jego szanse na karierę polityczną, załatwiłem go na sali
sÄ…dowej.
- Nie musi pan być wulgarny - oznajmił Parkman, wskazując wymownie Pa^cem na Sue Gillis. -
Przypuszczam, że pańska klientka wniesie powództwo cywilne?
- Możliwe. Jak dotychczas stawia na sprawę karną. Przynajmniej próbuę Czy zarządzi pan
śledztwo w tej sprawie?
Wzruszył ramionami.
- Była notowana jako prostytutka. Wersja wydarzeń przedstawiona przez P^la Wordleya jest
bardzo prawdopodobna. To mogła być samoobrona. Nie zamierzam pchnąć tej sprawy, dopóki
nie mam mocniejszych dowodów.
Usiadłem wygodniej i przyjrzałem mu się uważnie.
- Podziwiam pańską odwagę. Niewielu ludzi na obieralnych stanowiskach ^kazałoby się takimi
nerwami. Gdy tylko ta sprawa trafi na lamy gazet, ^da kobieta z naszego okręgu będzie żądna
pańskiego skalpu. Ale, jak to mówią, najwyższą nagrodą jest poczucie dobrze spełnionego
obowiÄ…zku.
- O co chodzi z tymi gazetami?
-Jeśli nie dojdzie do oskarżenia, będę zmuszony wystąpić z powódz-cywilnym. Postaram się
trzymać to z daleka od dziennikarzy, ale wia-Vno, jacy oni są, zawsze węszą za jakimś
smakowitym procesem. Wszystkie gazety ostatnio zamieniają się w brukowce. Seks, gwałt,
bogaty sprzedawca samochodów, sam pan rozumie, że to dla nich żer. Dreszcz mnie przechodzi,
kiedy sobie pomyślę, iż zdjęcia szyi tej kobiety trafią do kolorowych magazynów. Na pełną
stronę. Boże, naprawdę nie znoszę takiej taniej sensacji.
- Nie ośmielilibyście się zrobić czegoś takiego - rzekł. - Ta kobieta jest dziwką.
- Ach, jedno małe oskarżenie, dawno, dawno temu i bardzo daleko stąd. Pomyłka. Uznano ją
za winną, ponieważ nie potrafiła się bronić. Ofiara. Podobnie jak teraz.
Zbladł.
- Oczywiście, gdyby okazał się pan tchórzem i nakazał wszczęcie dochodzenia, unikniemy całej
tej złej prasy. Aleja wiem, że pan nie wybiera najprostszej drogi. Moimi bohaterami zawsze byli
politycy, którzy działali sprawiedliwie, nawet jeśli groziło to utratą stanowiska.
- Wcale nie powiedziałem, że nie zamierzam podpisać nakazu. -Tak?
- Po prostu nie jestem pewien, jak sformułować zarzut. Skinąłem głową, jakbym się z nim
całkowicie zgadzał.
- Kiedy się pan zdecyduje? Próbował wykrzesać uśmiech.
- Och, na to potrzeba trochę czasu. Tydzień, może dwa tygodnie.
- W takim razie lepiej będzie, jeśli podejmę działania cywilne. Nie chciałbym, żeby te sińce
zbladły, zanim fotoreporterzy zdążą je sfotografować.
-Jutro - westchnął. - Muszę porozmawiać z moimi ludzmi. Jutro przystąpią do pracy.
- Dobrze. Tylko niech nie traktują Wordleya zbyt pobłażliwie. I proszę dać mi znać. Jeśli
oskarżenie będzie wystarczająco poważne, poradzę klientce, by na razie nie wnosiła sprawy
cywilnej.
Wyglądał, jakby miał zamiar zaraz się rozpłakać.
- To wszystko - oznajmił.
- Miłego dnia - rzuciłem mu na do widzenia.
Sue Gillis wyszła razem ze mną.
- To było okrutne, Charley. Ten biedny skurczybyk boi się własnego cienia. Czyżbyś w
młodości był postrachem szkoły?
- Kopalem tylko młodszych. A zwłaszcza kalekich. Nie lubię zbędnego ryzyka.
Roześmiała się i machając mi dłonią na pożegnanie, oddaliła się. Kiedy wróciłem do biura,
pani Fenton poinformowała mnie, że dzwoniła Becky Harris.
Chciałem jej przekazać wieści i może podtrzymać nieco na duchu, więc natychmiast
wykręciłem jej numer.
Podniosła słuchawkę po pierwszym sygnale.
- Cześć, Becky. Tu Charley Sloan. Jak ci się wiedzie?
- Bardzo dobrze, znacznie lepiej - odparła pogodnym głosem.
-To świetnie. Dopiero co wróciłem ze spotkania z prokuratorem, Becky. Jutro...
- O tym właśnie zamierzałam z panem porozmawiać.
-W porządku. W takim razie posłuchaj. Jutro zostanie podpisany nakaz aresztowania
Wordleya.
- Och, nie! -Nie?
- Czy nie można tego powstrzymać? Odbyłam z Howardem długą rozmowę. Był taki słodki.
- SÅ‚odki?
- Wtedy działał pod wpływem bardzo silnego stresu. Kiedy mi wytłumaczył, wszystko
zrozumiałam.
- To, że o mały włos cię nie zamordował?
- Nie było tak zle. W każdym razie teraz Howard czuje się strasznie winny. Chce mi to
wynagrodzić. Może nawet zostawi dla mnie żonę. Napomknął, że zaczyna o tym myśleć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- William W Johnstone Ashes 20 D Day in the Ashes (txt)
- Gibson William 03 Mona Liza Turbo
- William Gibson & Bruce Sterling The Difference Engine
- William R. Forstchen Lost Regiment 1 Rally Cry
- Charles Williams The Diamond Bikini (pdf)
- Bernard Williams Shame and Necessity 1994
- Williams Walter Jon Stacja aniołów
- Gibson William Światło Wirtualne(1)
- Williams Cathy Wbrew rozsšdkowi
- Williams Cathy Zimowa przygoda
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- natalcia94.xlx.pl