[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pokazała ci tylko to, co wiedzieli Grecy.
Ubu spojrzał na Dwunastkę.
- Sztuka, którą widziałeś, zwie się tragedią. To taka sztuka,
w której zdarzają się okropne rzeczy.
Palce oburzonego Dwunastki zabębniły po klawiaturze.
- Rzeczy okropne, a przede wszystkim zakazane, czcigodny
bossrajderze.
- Dwunastko, ta sztuka jest środkową częścią trylogii. Nie
widziałeś pierwszej części. Zrozum: to, że te dzieci zabiły swo-
ją matkę, jest straszne. Ale ona przedtem zrobiła straszną rzecz,
w poprzedniej sztuce, gdyż zabiła swego męża.
Dwunastka zastanawiał się przez chwilę.
- Co w tym takiego okropnego? - zapytał.
Ubu i Maria spojrzeli po sobie.
- Ludzie nie powinni zabijać swoich krewnych - powiedział
Ubu.
- Ona była prokreatorem, prawda? Więc miała prawo zabić
każdego swego sługę.
- Jej mąż był w takim samym stopniu prokreatorem jak ona.
- Ubu odwrócił się do Marii. - Nie wyjaśnialiśmy tego?
W Dwunastce zapłonęła irytacja. Wewnętrzne palce ledwo
nadążały przekazywać napływające zapalczywe myśli.
- Mąż może strzec korzystnego materiału genetycznego,
czcigodny bossrajderze, ale nie zmienia to świętej natury
macierzyństwa. Ani prawa matki do wyboru sług według wła-
ściwych cech czy też pozbywania się innych sług, którzy już
przestali być użyteczni.
W pomieszczeniu rozbrzmiał śmiech Marii.
- Tu cię złapał, Ubu - powiedziała.
Dwunastkę zirytował ten brak szacunku. Zwrócił ku niej pa-
rÄ™ swych oczu.
- Racja, święta natura macierzyństwa - powtórzył Ubu. -
Słusznie. - Myślał przez chwilę. - To bóg wymagał od dzieci
takich działań. Apollo. On przydał, jak to nazywasz, świętej na-
tury swoim rozkazom.
Dwunastka analizował przez moment pojęcie boskości. Jak to
określał jego słownik, bóg był istotą wyższą, zwłaszcza taki bóg,
którego postrzegano jako wcielenie jakiegoś atrybutu rzeczywi-
stości... Słowo miało również inne, niekiedy sprzeczne definicje.
- Czy spotkaliście kiedyś boga? - zapytał.
Roześmieli się. Ze wzrastającym oburzeniem Dwunastka
wodził po nich wzrokiem.
- %7ładne z nas boga nie spotkało - wyjaśnił Ubu. - Osobiście
nie wierzę w istnienie bogów, choć wielu ludzi wierzy. Jednak
autor sztuki wierzył, że Apollo istnieje.
Dwunastka znowu okazywał podniecenie.
- Bogowie albo istniejÄ…, albo nie.
- Zgodnie z naszym doświadczeniem oni nie istnieją - wy-
jaśniła Maria.
- Lecz jeśli bogowie każą sługom zabić ich Ukochaną -
upierał się Dwunastka - znaczy to, że są złymi bogami i powin-
ni zostać zniszczeni.
Ubu wydał z siebie długie, szczelinowe  ahhh". Komputer
odmówił tłumaczenia tego dzwięku.
- Zabić swoją Ukochaną. Rozumiem twój punkt widzenia. -
Spojrzał na Marię. - Niepokoi go niebezpieczeństwo grożące
Ukochanej.
Maria skinęła głową.
- %7ładen bóg nigdy nie zagrozi Ukochanej. - Zwróciła się do
Dwunastki. - Mogę to stwierdzić z całą pewnością.
Dwunastka chwilę rozmyślał.
- Dodałaś mi otuchy, Piękna Mario - napisał. - Ale czy nie
można wytropić i zniszczyć Apollina?
- Nikt nie widział Apollina od tysięcy lat - oznajmił Ubu. -
Nie sądzę, by dla kogoś stanowił niebezpieczeństwo.
- Jego kalająca myśl pozostaje, czcigodny bossrajderze Ubu
Roy.
Ubu spojrzał na Marię, potem na Dwunastkę.
- Czy mam zetrzeć ten ekscyt, Dwunastko?
Serca Dwunastki napełniły się radością. Zacisnął dłonie
w pięści.
- Zniszczyć trującą myśl! Tak, czcigodny bossrajderze!
- Bardzo dobrze. - Ubu odwrócił się do konsoli łączności
i przez chwilę stukał w klawiaturę.
- Wymazałem to - oznajmił.
- Dziękuję, czcigodny bossrajderze.
Dwunastka czuł triumf, gdyż uczestniczył w likwidacji ta-
kiego zła. Jednak coś go jeszcze niepokoiło.
- Czcigodny bossrajderze, dlaczego inni nie zapobiegli temu
szalonemu aktowi?
- Jacy inni?
- Inni w ekscycie. Samiczy ludzie, którzy śpiewali i bili w bęb-
ny. Czy nie mieli nic wspólnego z kobietą, która została zabita?
- Dwunastko, to był chór. Nie wtrąca się do akcji, tylko ją
komentuje.
Dwunastka zastanawiał się nad tym.
- Więc też jest zły. Powinien interweniować.
- Ten... chór reprezentuje zwykłych ludzi. Zwykli ludzie nie
mogą zapobiec całemu złu na świecie.
- Zabójstwo dokonało się na ich oczach. Byli zli, bo nie
próbowali mu zapobiec.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Dwunastko - powiedział Ubu. - Myślę, że nie powinieneś
oglądać ekscytów.
- Zgadzam się. Moje myśli zostały zatrute przez złych bogów.
- Następnym razem posłuchaj muzyki.
- Bardzo dobrze, czcigodny bossrajderze. ZastosujÄ™ siÄ™ do
twoich rad.
226
Zostawili Dwunastkę samego. Z zaciętą satysfakcją rozmyś-
lał, jak pomógł zniszczyć plugawość.
Ukochana na pewno byłaby zadowolona.
- Nigdy nie przypuszczałem, że godzinami będę się spierał
z kosmitą na temat teologii i etyki - oznajmił Ubu. - Jezu Hryko.
- Zwięta natura macierzyństwa - odparła Maria. - Podoba-
Å‚o mi siÄ™ to.
Ubu zdjął nagłownik i projektor holograficzny, wyprostował
ręce, odprężył kark.
- Teraz mam w mózgu wszystkie te dane o klasycznym dra-
macie Szlamgrodu. Co mam z tym zrobić?
- Przynajmniej nasz pasażer nie umarł.
- A jeśli dojdzie do wniosku, że zostaliśmy zarażeni myślą
Apollina. Co będzie, jeśli uzna, że nasze mózgi są niebezpiecz-
ne dla Ukochanej?
Zszedł po drabinie wirówki i opadł na niebieską wykładzi-
nę. Kawał nowo oderwanego plastiku podrapał go w bosą no-
gę. Dał krok w tył i roztarł sobie stopę.
- Cholera, muszę to naprawić - powiedział.
Piękna Maria zsunęła się po drabinie. Ujęła długi warkocz
i zaczęła go rozplątywać.
Ubu ruszył w stronę klatki dowodzenia.
- Sprawdzę naszą pozycję. Potem, przed następnym strza-
łem, powinniśmy się przespać.
- Nic pilnego - stwierdziła.
Ubu czuł pod skórą irytację.
- Chcę to już mieć za sobą. - Podszedł do stacji nawigacyj- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl