[ Pobierz całość w formacie PDF ]

byÅ› uwagÄ™ na mnie.
Zaśmiała się i dodała:
 Widzę, że tą ostatnią perspektywą odstraszyłam cię od całego projektu.
 Nieprawda, Nito, bardzo ciÄ™ lubiÄ™ i nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczÄ™ twojej pogody i
prostoty, i wdzięku.
Podano kolację, lecz Nita nie chciała zostać:
 Ja jednak pójdę do kina.
 Sama?
 Cóż pocznę, skoro nie chcesz iść ze mną? Zobaczysz, wuju, jeszcze spotkam tam jakie-
goś ładnego chłopca i zdradzę cię.
Krzysztof nie zatrzymywał Nity. Podczas rozmowy przyszła mu do głowy pewna myśl i
nie dawała mu spokoju. Zaraz po kolacji poszedł do szafowego pokoju. Nie pamiętał, w której
to widział, i musiał po kolei otwierać wszystkie szafy. Były tu ubrania Pawła, Zdzisława i
ubrania po nieboszczyku panu Wilhelmie.
Wreszcie znalazł: z otwartych drzwi uderzył zapach zwietrzałych już perfum. Na wiesza-
kach jedna przy drugiej wisiały różnobarwne sukienki Haliny.
67
Teraz Krzysztof zamknął drzwi na klucz. Wprawdzie służba nigdy po kolacji nie wcho-
dziła do pokojów bez wezwania, wolał jednak nie ryzykować. Z wielu sukien wybrał kilka,
które wydały się mu ładniejsze i jeszcze dostatecznie modne. W szufladzie znalazł całą ko-
lekcję pantofelków, w bielizniarce obok dostateczną ilość pończoch, kombinezek itd. Szybko
rozwiązywał krawat, szarpnął kołnierzyk i zaczął się przebierać.
Halina była nieco niższa od niego i znacznie pełniejsza zwłaszcza w biodrach i w pier-
siach. Natomiast nogę miała taką samą. Nie było tylko paska do podwiązek i pończochy
ustawicznie opadały. W pokoju szafowym lustro zle było ustawione i nie mógł w nim dosta-
tecznie dobrze się przejrzeć. Zebrał wszystko i wyjrzawszy na korytarz, prędko przebiegł do
swojej sypialni. Zapalił wszystkie światła i stanął przed lustrem. Serce biło mu mocno. Na
policzkach miał silne rumieńce.
Spodziewał się wprawdzie rewelacyjnego wrażenia, nie przypuszczał jednak, że tak dalece
zmieni go ten strój. Z początku wydał się sobie czymś nienaturalnym, dziwacznym, oczywi-
ście przebranym. Z głębi lustra patrzyły nań szeroko otwarte, zdziwione oczy, w rozchyleniu
ust był prawie naiwny wyraz.
Uśmiechnął się i przechylił głowę. To było naprawdę komiczne. Wyglądał jak kokietująca
panienka. Teraz wybuchnął szczerym mocnym śmiechem.
Zrobił, nie spuszczając oczu z lustra, kilka ruchów, kilka kroków naprzód i w tył. Przegiął
się w pasie, podniósł ręce do głowy.
 Po prostu mizdrzę się  zawstydził się sam siebie.
Nie mógł jednak odejść od lustra. Fascynowała go ta smukła, giętka sylwetka w niebieskiej
jedwabnej sukni, wznoszącej się na piersi dwoma małymi uwypukleniami, wycięta w duży
dekolt, który odsłaniał ciało o jędrnej matowej skórze. Po kilku minutach zdjął niebieską i
nałożył popielatą suknię wieczorową z weluru. Ta odsłaniała niemal całe plecy i miała roz-
cięte rękawy, sięgała zaś prawie do ziemi. Wziął ręczne lustro i obejrzał się z tyłu. Nigdy w
życiu nie był na żadnym balu i był zachwycony nagością tego dekoltu. Od wysoko podstrzy-
żonego karku linia wyginała się subtelnym zagięciem, łopatki uwypuklały się lekką płasko-
rzezbÄ….
To jest jednak bardzo ładne  pomyślał.
Zmieniał teraz suknie jedną po drugiej, spacerowe, balowe, sportowe, wieczorowe. Wśród
nich były i bardzo krótkie. Wówczas przyglądał się swoim nogom w pantofelkach na wyso-
kich obcasach, w których tak trudno było chodzić. Jeszcze raz wrócił do pokoju szafowego i
przyniósł resztę. Na wierzchu w pudłach znalazł kilkadziesiąt kapeluszy. Właśnie przymierzał
jeden z nich do głęboko wyciętej wieczorowej sukni, gdy zapukano do drzwi.
 Nie wolno teraz  zawołał pośpiesznie  kto tam?
 To ja, paniczu  odpowiedział uspokajający głos Karoliny.
Krzysztof zawahał się, lecz nie mógł się powstrzymać od pokazania się jej w tym stroju.
Przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Staruszka omal nie upuściła tacy na ziemię:
 Jezu Nazareński!  krzyknęła.
 Cicho, Karolciu!... No, jak ci siÄ™ podobam?
Przeszedł przez pokój i zatrzymał się przed nią. Zwiędła twarz Karoliny wyrażała zachwyt.
Niezliczone zmarszczki dokoła ust i oczu ułożyły się promienistym uśmiechem:  A mojaż ty
panieneczko najukochańsza, a mojeż ty serce najsłodsze, niechże ci się napatrzę, niech stare
oczy choć raz tobą naraduję, takie moje śliczności, królewno ty moja najpiękniejsza...
 Powiedz, Karolciu, czy jestem Å‚adna... czy jestem Å‚adna?...
Staruszka nie odpowiedziała, tylko powieki jej drgać zaczęły, zaczerwieniły się zmarszczki
i na tacę spadły dwie łzy, potem drugie dwie, i trzecie, i czwarte. Stała nieruchomo, nie
spuszczając oczu z twarzy Krzysztofa, a taca tak się trzęsła w jej rękach, że Krzysztof wziął ją
i odstawił na bok. Jemu samemu łzy zakręciły się w oczach. Objął staruszkę i przytulił ją do
siebie.
68
 Mojaż ty gołąbeczko najdroższa  chlipała Karolina  moja kwiatuszko, moja panie-
neczko najcudowniejsza... Za co ciebie tak pokrzywdzili, na wiecznÄ… katorgÄ™ skazali, za jakie
moje grzechy życie tobie zatruli, że nawet boskim imieniem cię nie nazwać, że nawet ludzkim
sercem nie ogrzać, a na cóż ja cię własną piersią wykarmiła, a po co nockami nie spała, żeby
na mękę taką cię wydali, świat przed tobą zamknęli, nijakiej radości nie dopuścili... Jezu mi-
łosierny, przebacz im grzesznym, nieludzka to rzecz przebaczyć za taką krzywdę, słoneczko
ty moje, oczki ty moje najpiękniejsze, rączki moje najbielsze, a kogóż wy obejmować będzie-
cie, a czyjeż wy dziatki po główkach głaskać będziecie, a któż was całować i hołubić przyj-
dzie... Na świecie białym, a gorzej od klasztoru ją zamknęli, panieneczkę moją, gołąbeczkę
mojÄ…...
Krzysztof ukrył twarz w sztywnym perkalowym fartuchu i nie mógł powstrzymać szlochu.
Wiedział, rozumiał, że to głupio, że nic nie pomoże, że roztkliwia się i rozżala jeszcze bar-
dziej słowami Karoliny, ale pragnął ich, pragnął tego dojmującego słodkiego bólu i swoich
łez, niemądrych dziecinnych łez, i rozpamiętywania swojej krzywdy, i tego szlochania, które
zrywało płuca spazmatycznym rytmem.
Chciał być słabym, nie słabym, słabą, nieszczęśliwą dziewczyną, bezsilną, szukającą ra-
tunku i pomocy... Zdaną na cudzą wolę, tuloną tak do piersi, słuchającą słów czułych prze-
siąkniętych łzami... Nie, nie, nie jest schizofreniczką, jest młodą, spragnioną życia dziewczy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl