[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tej zagadki. Może to zresztą lepiej, że ich nie znał, są zbyt makabryczne. Rysunek
sam w sobie wyglądał dość niewinnie. Słowa jednak, które trzeba było wypowie-
dzieć, by rysunek mógł działać, były obrzydliwe, podobnie jak metoda. Jedyna nie
budząca grozy rzecz, którą można było powiedzieć o sposobie rzucania uroku, to
111
to, że rysunek należało położyć przy zamku.
A oto rysunek, zresztą należy czym prędzej zapomnieć, jak wygląda:
Dla doświadczonego czarnoksiężnika wszystkie drzwi są dzięki niemu otwar-
te.
Konsul w drodze powrotnej do domu miał mimo wszystko dużo lepszy humor.
Nareszcie ta czarownica, która mu zepsuła kilka ostatnich dni, zostanie złapana!
Wkrótce jednak skulił się w sobie i nastrój triumfu powoli go opuszczał. Idzie
oto do domu i za chwilę będzie musiał powiedzieć żonie, że Tiril zniknęła.
A może dziewczyna tymczasem się znalazła?
O, tak, prawdopodobnie tak się właśnie stało! Ogarnięty przypływem optymi-
zmu konsul poszedł dziarsko dalej.
Tiril jednak nie zamierzała wracać do domu. Nigdy przedtem nie było jej tak
dobrze jak teraz! Mogła przebywać z Nerem, mieszkali oboje przez nikogo nie
niepokojeni w pięknej okolicy, ona zaś miała dwóch nowych przyjaciół, którzy,
czuła to wyraznie, troszczyli się o nią, pragnęli jej dobra i interesowali się jej
życiem.
A wszystko stało się jeszcze radośniejsze, kiedy wróciła z Nerem z wypra-
wy do lasu, a przed jej domem stał mały chłopczyk, który próbował zawiesić na
Mamce wiązkę świeżych ryb.
Spłoszył się na widok Tiril i wielkiego psa, ale kiedy go uspokoiła, wyjąkał
zawstydzony:
Mama powiedziała, żebym to panience przyniósł, bo panienka była zawsze
taka dobra.
Wtedy go poznała. To synek handlarki ryb, której kiedyś pomogła. Ale. . . Czy
naprawdę powinna się cieszyć?
112
Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać? zapytała przestraszona.
Mało kto wie, gdzie panienka mieszka zapewniał żarliwie. Ale ta-
ta pija z kowalem piwo i oni sobie wszystko opowiadają. Musiałem obiecać, że
nikomu nic nie powiem.
To dobrze uśmiechnęła się nie całkiem jeszcze spokojna. Ale czy
mógłbyś załatwić dla mnie pewną sprawę? Wiesz, ja zawsze dokarmiałam bez-
domne psy, a teraz nie mogę chodzić do miasta. Mam w domu trochę resztek, to
może byś zabrał i dał psom. Niedaleko dawnego legowiska Nera stoją miski i stare
garnki, tam włożysz jedzenie, dobrze?
Patrzył na nią z lękiem.
A nie pogryzÄ… mnie?
Skądże! One wcale nie są złe, tylko trzeba je dobrze traktować. Zaraz do-
kładnie ci wytłumaczę, jak tam dojść. Wiesz, Nero był przodownikiem stada. Ale
bardzo dobrze, że go stamtąd zabrałam, bo jeden z młodszych psów zaczął wyka-
zywać skłonności przywódcze i czasami dochodziło między nimi do nieporozu-
mień. Teraz tamten jest przewodnikiem, poznasz go natychmiast, taki szary z białą
plamą na piersi. Do niego musisz przemawiać, a już reszta się ułoży. Nie bój się,
nie ma czego. One są bardzo samotne i były zle traktowane przez ludzi. Na pewno
z radością przyjmą od ciebie jedzenie. Pozdrów je ode mnie i powiedz, że bardzo
bym chciała do nich przyjść. Naprawdę się o nie martwiłam. Zaczekaj jeszcze!
Wez moją skarpetkę, zgubiłam drugą od pary. Jak będziesz się zbliżał do psów, to
trzymaj ją przed sobą. Poznają po zapachu, że przychodzisz ode mnie.
Chłopiec zagryzał wargi, ale obiecał, że wszystko załatwi. Poprosiła go, by
jutro znowu przyszedł i opowiedział, jak sobie poradził.
Pozdrów mamę i podziękuj za ryby! Bardzo mi się przydadzą!
Długo patrzyła w ślad za malcem. Jakich sympatycznych ludzi spotykała teraz
na swojej drodze!
No, Nero! zawołała radośnie. To mamy już obiad dla tajemniczego
Móriego! Jeśli znowu do nas przyjdzie. . .
A jutro mamy piątek. Pójdziemy na cmentarz spotkać się z Erlingiem. Uko-
chanym Carli, wiesz. Tiril posmutniała.
Nie możemy zaprzeczyć, ani ty, ani ja, że boimy się troszkę ciemności. I ty
mi wcale nie pomagasz, kiedy ni stÄ…d, ni zowÄ…d podnosisz w nocy Å‚eb i zaczynasz
warczeć. A potem podpełzasz bliżej mnie, jakbyś szukał ochrony. I chociaż wiem,
że to tylko wiatr szumi w koronach drzew i szarpie oberwaną rynną, to wcale nie
jest mi przyjemnie. Musisz wiedzieć, że jesteśmy sami. Przerazliwie sami.
Westchnęła ciężko, bo myślała o tych wszystkich nocach, kiedy leżała samot-
na, pochlipywała w poduszkę i czekała, by ktoś przyszedł ją pocieszyć, by ktoś
zechciał jej pomóc, uratować!
Fakt, że miała Nera, to najlepsze, co mogło ją spotkać. Ale w takich smutnych
chwilach Nero niewiele mógł dla niej zrobić.
113
Ukucnęła i przytuliła twarz do gęstej czarnej sierści.
Kochany Nero szepnęła. Najukochańszy pies na świecie! Nero starał
się okazać, że jest bardzo zadowolony i że zrobi dla niej wszystko.
Rozdział 16
Wiem, że Tiril zniknęła oświadczyła pani Dahl ostro swemu zlanemu
zimnym potem mężowi. Powiedział mi o tym wczoraj Erling Carli.
Erling Carli? zawołał Dahl oburzony. A jego co to obchodzi?
Po prostu spotkał Tiril. Dziewczyna ma się dobrze i nie chce wracać do
domu referowała małżonka dystyngowanym tonem.
Konsul zrobił się czerwony.
Czy ten podstępny wąż uwiódł też naszą drugą córkę? Czy człowiek nigdy
nie może zostać w spokoju ze swoimi dziewczynkami, żeby mu taki. . .
Nie, nie, do niczego takiego nie doszło! On nawet nie wie, gdzie Tiril
mieszka, powiedziała tylko, że niczego jej nie brakuje. Ja, rzecz jasna, poinfor-
mowałam o wszystkim wójta. Powinien ją odszukać.
Co? Wójta? Czyś ty rozum straciła? To trzeba załatwiać dyskretnie!
A to dlaczego? Przecież nie zrobiliśmy nic, czego powinniśmy się wsty-
dzić! Dziewczyna zachowała się nieodpowiedzialnie i powinna jak najszybciej
wrócić do domu!
Konsul Dahl miał trudności z oddychaniem. Zauważył już, że jego serce zle
znosi stany gwałtownego wzburzenia. Wójt poszukuje Tiril! Do czego to może
doprowadzić?
Jak to dobrze, że wysłał tamten list! Ci, dla których był przeznaczony, już go
chyba dostali. I z pewnością będą chcieli odnalezć Tiril przed wójtem. A jeśli
dziewczyna zniknie na zawsze po. . . no, po ich wizycie, to konsulowi nic nie
szkodzi. I tak będzie mógł wyciskać z nich pieniądze. To, co on wie, jest na wagę
złota.
I dopiero teraz będzie mógł się naprawdę wzbogacić!
Nadszedł piątek.
Tiril idÄ…c na cmentarz już z daleka widziaÅ‚a Erlinga Müllera. Chociaż od ostat-
niego spotkania minęły cztery dni i chociaż rozmawiała z nim wtedy zaledwie kil-
ka minut, wierzyła, że jest to ktoś bardzo jej bliski. Aączyła ich żałoba po Carli.
115
Miał na sobie czarny płaszcz długi do połowy łydek i czarne buty z cholewami.
Blond włosy spływały w lokach na ramiona.
Jaka szczęśliwa powinna była być Carla, dziewczyna, którą on kochał!
Przeklęty konsul Dahl! Tiril znowu poczuła, że mogłaby go zabić gołymi rę-
kami.
Ale stłumiła w sobie to niezbyt szlachetne pragnienie. Piękny uśmiech Erlinga
sprawił, że zrobiło jej się cieplej na sercu.
Dzisiaj też przyniosłeś świeże kwiaty, jak widzę powitała go. A ja
mam, niestety, tylko pęczek wrzosu, na nic innego mnie nie stać.
Za to wrzos długo stoi i nie usycha rzekł przyjaznie.
Wspólnie uporządkowali grób. Pełni szacunku dla tego miejsca, rozmawia-
li półgłosem o marmurowym nagrobku i że na przyszły rok trzeba tu posadzić
kwiaty.
Potem wyprostowali siÄ™ oboje.
Rano padał drobny deszcz, ale teraz się wypogodziło. Erling położył swój
płaszcz na niewysokim cmentarnym parkanie z kamieni i oboje na nim usiedli.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Home
- 3.Longin Jan Okoń Longin Jan Okoń Trylogia Indiańska. Tom III Śladami Tecumseha
- Wagner Karl Edward Kane Tom 4 Cień Anioła Śmierci
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II
- Galenorn Yasmine Siostry Księżyca Tom 01
- Graham Masterton Wojownicy Nocy 1 Tom 1
- Bolesław Prus Faraon tom 1
- Tom Easton Silicon Karma
- Sandemo_Margit_14_Las_ma_wiele_oczu
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (05) Próba ognia
- James Herbert Fuks
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lwiaprzygoda.htw.pl