[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zro bisz coÅ› dla mnie?
Po wo li po kiwałam głową.
 Opie kuj siÄ™ nim za miast mnie. Zro bisz to?
 Nie muszę się nim opiekować zamiast ciebie, na pewno sama sobie z tym poradzisz  powiedziałam i starałam
się, żeby to nie za brzmiało roz pacz liwie, cho ciaż to nie miało zna cze nia.
Su san na uśmiechnęła się.
 Je steś moją małą dziew czynką, Belly.
Po obiedzie postanowiła się chwilę zdrzemnąć, ale obudziła się dopiero pod wieczór, rozdrażniona
i zdezorientowana. Rozzłościła się nawet na moją matkę, co mnie przeraziło, ponieważ Susanna nigdy na nikogo się
nie złościła. Nona próbowała ją położyć do łóżka, a ona początkowo protestowała, ale ostatecznie jej uległa. Po
dro dze do sy pialni mrugnęła do mnie bez prze ko na nia.
Jeremi wrócił w porze kolacji, a ja poczułam ulgę na jego widok. On sprawiał, że wszystko stawało się jaśniejsze,
łatwiejsze do wytrzymania. Sam widok jego twarzy pozwalał mi częściowo zapomnieć, jak ciężko było przebywać
w tym domu.
 Co to za za pach spa le nizny?  za py tał, wchodząc do kuch ni.  A, to tylko Lau rel go tu je. Cześć, Lau rel!
Moja mat ka trzepnęła go ku chenną ścierką, ale zro bił unik i zaczął żar to bliwie zaglądać pod po kryw ki.
 Cześć, Je re mi  po wie działam do nie go.
Sie działam na stołku i obie rałam fa solkę.
Spojrzał na mnie.
 O, cześć. Co słychać?  po wie dział, pod szedł do mnie i szyb ko mnie uściskał.
Próbowałam znalezć w jego oczach odpowiedz na pytanie, jak się czuje, ale nie pozwolił mi na to. Kręcił się po
kuch ni, żar tując z Noną i moją matką.
Pod wieloma względami był ciągle tym samym Jeremim, ale widziałam, że pod innymi zdążył się bardzo zmienić.
Do rosnąć. Wszyst ko to kosz to wało go więcej wysiłku  te żarty i ten uśmiech. Nic już nie było pro ste.
roz dział je de na sty
Miałam poczucie, że upłynęły całe wieki, zanim Jeremi znowu się odezwał. Udawałam, że zasnęłam, a on bębnił
palca mi po kie row nicy.
 Ta pio sen ka była głównym te ma tem mo je go balu szkolne go  po wie dział na gle.
 Na ilu ba lach byłeś w su mie?  za py tałam, na tych miast otwie rając oczy.
 W su mie? Na pięciu.
 Co? Ja sne, już to widzę  prychnęłam, cho ciaż mu wie rzyłam.
Nic dziwnego, że Jeremi był na pięciu balach. To taki typ chłopaka, z którym każda dziewczyna chciałaby się
umówić. Wie dział, jak spra wić, żeby dziew czy na po czuła się królową balu, na wet gdy by była zupełnie nikim.
Je re mi zaczął od liczać na palcach.
 W trzeciej klasie byłem na dwóch, moim i Flory Martinez w liceum Sacred Heart. W tym roku byłem na własnym
i jesz cze dwóch, z So phią Fran klin i&
 Do bra, do bra, pod daję się. Je steś roz chwy ty wa ny.  Po chy liłam się i zaczęłam po pra wiać na wiew klima ty za cji.
 Musiałem kupić smoking, bo to wypadło taniej, niż co chwila go wypożyczać  oznajmił Jeremi, patrząc prosto
przed siebie. A potem powiedział coś, czego kompletnie nie spodziewałam się usłyszeć.  Ty wyglądałaś świetnie na
balu. Po do bała mi się ta su kien ka.
Za ga piłam się na nie go. Czy Con rad po ka zał mu na sze zdjęcia? Czy co kolwiek mu opo wie dział?
 SkÄ…d wiesz?
 Moja mama opra wiła jed no zdjęcie.
Nie spo dzie wałam się, że wspo mni o Su san nie. Wy da wało mi się, że szkolne bale są bez piecz nym te ma tem.
 Słyszałam, że zo stałeś u sie bie królem balu.
 Owszem.
 Mu siało być fajnie.
 Owszem, było bar dzo fajnie.
Powinnam była zaprosić Jeremiego. Z nim na pewno byłoby zupełnie inaczej. Potrafiłby znalezć właściwe słowa
i szalałby na parkiecie, popisując się wszystkimi tymi głupimi tańcami, które dawniej ćwiczył, kiedy oglądaliśmy MTV.
Pamiętałby, że moimi ulubionymi kwiatami są stokrotki, zaprzyjazniłby się od razu z Davisem, a dziewczyny
pa trzyłyby na nie go i żałowały, że to nie one przyszły z nim na bal.
roz dział dwu na sty
Od początku wiedziałam, że namówienie Conrada nie będzie łatwe, bo nie był osobą, która lubiłaby chodzić na
szkolne bale. Ale widzicie, nie obchodziło mnie to. Naprawdę zależało mi, żeby ze mną poszedł, żeby był moim
partnerem. Minęło siedem miesięcy od naszego pierwszego pocałunku i dwa miesiące, odkąd widziałam się z nim po
raz ostat ni. A także ty dzień od na szej ostat niej roz mo wy.
Pójść z kimś na bal oznacza konkretne zobowiązania, prawdziwą deklarację, a ja wyobrażałam sobie dokładnie, jak
to będzie wyglądało w naszym przypadku. Wyobrażałam sobie, jak Conrad będzie na mnie patrzył, jak przetańczymy
wolny kawałek, a jego ręka będzie spoczywać na moich plecach. Jak pózniej zjemy na kolację frytki z serem
i obejrzy my wschód słońca z da chu jego sa mo cho du. Miałam wszyst ko szczegółowo za pla no wa ne krok po kro ku.
Kiedy zadzwoniłam do niego tamtego wieczoru, sprawiał wrażenie zajętego czymś, ale postanowiłam nie dawać za
wy granÄ….
 Masz ja kieś pla ny na pierw szy week end kwiet nia?  za py tałam.
Mój głos zadrżał na słowie  kwie cień . Oba wiałam się, że się nie zgo dzi. W głębi du szy spo dzie wałam się od mo wy.
 A dla cze go py tasz?  spy tał ostrożnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kajaszek.htw.pl